Kazimierz Brakoniecki
Urban legends
O północy z synem przechodzimy koło słupa
ogłoszeniowego na ulicy poety i biskupa Krasickiego
wilgotna noc cichy przystanek autobusowy
na słupie afisze o festiwalu literackim Urban legends
Opowieści o Olsztynie na którym zaprezentuję utwory
o zagadkowym Pieczewie gdzie mieszkamy
w betonowej dziupli wydrążonej w 1985 roku
przez szczęśliwą klasę robotniczą dla pracującej inteligencji
Robimy komórką zdjęcie sztywnemu palowi Warmii
Krasickiego to granica między Jarotami a Pieczewem
lata przemieszkaliśmy na Jarotach a nasi synowie
długowłosi i wrażliwi bali się osiłków z Pieczewa
tutaj punkowcy graficiarze hiphopowcy artyści
tam kibole skinhedzi pacyfistyczni synowie
mieli do nas pretensje że nie umieli się bić
dwie „dzielnie” stały naprzeciw siebie
ganiały się chłopaki po ulicach ale bywało groźnie
część wyemigrowała kupiła używane auta
wykształciła czarne odruchy kombinowania
zajazgotały anteny na wieżowcach i kościołach
wyfiokowane nauczycielki przy windzie i w sklepie
spotykały dawnych uczniów-wampirów-ojców
Dwie godziny później przy tym natchnionym słupie
zasztyletowany został przypadkowy przechodzień
idący ulicą poety Krasickiego a mordercy nie złapano
czy chodziło mu o brutalne zakończenie wiersza
o małej i dużej ojczyźnie tego zdrajcy-biskupa
czy o zwrotkę o Atlantydzie Północy i Pieczewie
czy po prostu o zemstę za niedanie monety na piwo?
Policja będzie sprawdzać i na pewno nie odzyska
ani życia tego nieszczęśnika ani motywu mordercy
nie dotrze po omacku do tego lokalnego wiersza
żeby mnie o ostrzenie nastrojów oskarżyć
18 X 2020