Infografika newsbar.pl Żródło forsal.pl
Infografika newsbar.pl Żródło forsal.pl

Rosną ceny prądu. Na fakturach za energię elektryczną jeszcze tego nie widać, ale to tylko kwestia czasu. O poziomie podwyżek najlepiej świadczą stawki za energię elektryczną jakie wynegocjowało miasto z dostawcą. Przed kilkoma dniami podpisano w olsztyńskim ratuszu umowę na grupowy zakup prądu według – jak to określił ratusz – korzystnych stawek. Ponad 330 podmiotów skupionych w grupie zakupowej zapłaci za prąd w przyszłym roku o 60 proc. więcej niż w roku bieżącym.

Zakupy grupowe mają to do siebie, że można z dostawcą wynegocjować niższe ceny niż w przypadku umów pojedynczych. Na tym stwierdzeniu można szacować, że ceny prądu dla podmiotów gospodarczych zawierających indywidualne umowy wzrosną więcej niż o 60 proc. Ile to będzie? Trudno przewidzieć czy o 100 czy 150 proc.

Zamiast walczyć z przyczyną podwyżek, np. poprzez większe wsparcie odnawialnych źródeł energii, rząd wprowadzając antyrynkowe rozwiązania chwyta się metod rodem z PRL-u

O cenach prądu dla gospodarstw domowych decyduje Urząd Regulacji Energetyki. Z zapowiedzi Ministerstwa Energetyki wynika, że po zatwierdzeniu podwyżek cen prądu przez URE, planowane jest wprowadzenie systemu rekompensat dla wszystkich gospodarstw domowych. Zróżnicowanie rekompensat, np. w zależności od dochodów gospodarstwa domowego, kosztowałoby od strony administracyjnej więcej niż przy powszechnym systemie dotacji. Indywidualni odbiorcy nie powinni więc odczuć podwyżek ponieważ spółki energetyczne otrzymają z budżetu odpowiednie rekompensaty.

Hurtowe ceny energii rosną przez drogi węgiel i droższe uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. Rząd przed przyszłorocznymi wyborami staje na głowie, aby podwyżki cen energii nie dotknęły indywidualnych odbiorców – czytaj wyborców. Zamiast walczyć z przyczyną podwyżek, np. poprzez większe wsparcie odnawialnych źródeł energii, rząd wprowadzając antyrynkowe rozwiązania chwyta się metod rodem z PRL-u. Skutki takich rozwiązań mogą być nieobliczalne. Rekompensaty nie będą skłaniać obywateli do oszczędzania prądu i inwestowania w OZE, a koncerny zachęcać do utrzymania technologicznego status quo i dalszego podwyższania cen energii. Gdyby tak miała działać gospodarka rynkowa, to po podwyżkach cen pieczywa należałoby wprowadzić rekompensaty dla wszystkich piekarzy, a po zmianie cen np. wody, wszystkim wodociągom.

PiS po trzech latach rządów wpada we własne sidła. Już na początku kadencji tzw ustawą odległościową rozłożył energetykę wiatrową, majstrował przy ustawie o OZE, dopieszczaniem górników doprowadził do wysokich cen węgla i jego importu na niespotykaną dotąd skalę. Z tej pułapki nie ma prostego wyjścia. Stu procentowa rekompensata podwyżek cen to tylko odkładanie rozwiązania problemu na później lub podrzucanie gorącego kartofla następnej władzy.

Zdaniem ekspertów pełna rekompensata wzrostu cen prądu nie jest receptą na podwyżki. Środki z budżetu zamiast na inwestycje trwale ograniczające koszty energii w gospodarce będą przejadane przez koncerny ukrywając tym samym  rzeczywistą sytuację w energetyce i pogłębią tylko dzisiejsze problemy branży. /Bar/