Po zmianie władzy miało być inaczej. Hołownia powtarzał dość kolesiostwa, a Tusk twierdził, że wyrzuci każdego kto przyjdzie do niego załatwiać posadę. I co? I nic. Nic się nie zmieniło…

Przykład z naszego podwórka. Wiatr odnowy przechodzi przez Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trwają przymiarki do obsady nowego zarządu w Olsztynie (podobno prezesem ma być jakiś nieopierzony prawnik od Hołowni), ale zanim do tego dojdzie konieczna jest wymiana ludzi w radzie nadzorczej funduszu. W jej skład wchodzą przedstawiciele Warszawy, samorządu wojewódzkiego i wojewody.

Z założenia członkiem rady nadzorczej powinien być ktoś, kto zna się na zarządzaniu i ochronie środowiska. Radosław Król, dawniej wójt Wydmin, a od kilku tygodni wojewoda warmińsko-mazurski „swoje” miejsce w funduszu obsadził odpowiednikiem z Gdańska. Do rady nadzorczej olsztyńskiego WFOŚiGW wstawił Beatę Rutkiewicz, wojewodę pomorską, wcześniej wiceprezydent Wejherowa. Udział w pracach rady nadzorczej jest oczywiście płatny. Za zebranie, zazwyczaj jednokrotne w miesiącu, jej członkowie otrzymują około 5 tys. zł.

Mianowanie co najmniej dziwne. Ale wszystko wyjaśnia obsada rady nadzorczej w gdańskim WFOŚiGW. Oto pani wojewoda Beata Rutkiewicz obsadziła „swoje” miejsce… panem Radosławem Królem, wojewodą warmińsko – mazurskim. Ot taki mały barterowy geszefcik też za około 5 tys. miesięcznie.

Czy roszada wojewodów była przestępstwem? Głos powinni zabrać prokuratorzy. Jedno jest jednak pewne. Działania wojewodów nie były etyczne i muszą ponieść za to karę, a społeczeństwo obywatelskie nie może pozwolić zamieść tej sprawy pod dywan.

Tę ewidentną zmowę wykrył ktoś w Warszawie. Po kilku tygodniach zasiadania wojewodów w radach nadzorczych zapewne przyszedł z Warszawy rozkaz cichego odkręcenia barterowych nominacji. Wojewodowie pokornie wycofali wzajemne nominacje wstawiając w te miejsca inne osoby.

-Gdy się dowiedziałem o geszefcie wojewodów mało mnie szlag nie trafił – mówi nam jeden z mieszkańców Olsztyna. -Dwa razy jeździłem do Warszawy na manifestacje m.in. po to, aby po wygranych wyborach nie było takich właśnie przekrętów. Co ci ludzie sobie myśleli? Że się nie wyda, że bezkarnie dorobią do pensji? Dlaczego jest tak, że każda następna władza szmaci się dla paru złotych?

W Polskim prawie karnym samo usiłowanie popełnienia przestępstwa jest już karane. Kara za świadome usiłowanie może wynosić od jednej trzeciej do połowy kary, jaką przewidziano za popełnienie tegoż przestępstwa. Czy roszada wojewodów była przestępstwem? Głos powinni zabrać prokuratorzy. Jedno jest jednak pewne. Działania wojewodów nie były etyczne i muszą ponieść za to karę, a społeczeństwo obywatelskie nie może pozwolić zamieść tej sprawy pod dywan.

Dlatego premier Tusk, któremu podlegają wojewodowie, powinien ich przykładnie za barterowy geszefcik ukarać. Tak po prostu: wyrzucając panią i pana na zbity pysk. Bo kto już na początku uprawia macherkę, ten później będzie miał jeszcze bardziej lepkie łapy…

osa