Przez warszawskie media narodowe przetacza się fala odnowy, a lokalne media publiczne dalej są tubą propagandową pisowskich niedobitków w terenie. Rozgłośnie publicznego radia – jak np. Radio Olsztyn – ciągle sączą propagandę. Radio w Zielonej Górze i Radio Gdańsk zaczynają się buntować, oczekując wsparcia Warszawy. Coś się zaczyna zmieniać w lokalnej radiofonii, ale nie w Olsztynie. Nie słychać, aby w Radiu Olsztyn, ktoś poparł dziennikarzy i realizatorów z Gdańska, postąpił jak w Zielonej Górze zamykając mikrofon siewcom propagandy. Nadal „ruki pa szwam”.

Kto raz sprzeniewierzył się wartościom dziennikarskim ten w przyszłości nadal nie będzie bezstronny, uczciwy i przyzwoity. Kto raz się sprzeniewierzył, nie może być dalej dziennikarzem.

W 2016 r. z Radia Olsztyn odeszło kilkanaście osób. Zostały brutalnie wyrzucone z pracy, pozbawiono ich audycji, inni dziennikarze nie zgadzając się na łamanie kręgosłupów znaleźli uczciwszą pracę. Ich miejsce zajęli propagandyści namaszczeni przez PiS, którzy nie powinni zarządzać nawet kioskiem Ruchu. Z anteny zniknęły obiektywność, relacje z wydarzeń samorządowych, protestów ulicznych, w wywiadach prowadzonych przez pseudo dziennikarzy dominowali działacze PiS. Przez osiem lat słuchalność rozgłośni obniżyła się o połowę. Dzisiaj stacja, która kiedyś była na podium słuchalności spadła bodaj na miejsce szóste. Nic dziwnego. Jeśli się tworzy jednostronny przekaz, w którym politycy pisowscy występują nawet w audycjach muzycznych, upadek jest tylko kwestią czasu.

Ten upadek ma jeszcze jeden wymiar: osobisty, etyczny. Godzenie się na szerzenie kłamstwa, sianie nienawiści, dzielenie społeczeństwa jest niegodne zawodu dziennikarza. I nikt nie może się usprawiedliwiać jak Misiewicz włamując się do centrum eksperckiego kontrwywiadu NATO mówiąc: ja tylko wykonywałem polecenia. Kto raz sprzeniewierzył się wartościom dziennikarskim, ten w przyszłości nadal nie będzie bezstronny, uczciwy i przyzwoity. Kto raz się sprzeniewierzył, nie może być dalej dziennikarzem.

W 2016 r. osoby pozbawione pracy zawiązały RORO czyli Ruch Obrony Radia Olsztyn. Miały swój honor, nie robiły Rejtana pod drzwiami rozgłośni, ale wnikliwie dokumentowały poczynania redaktorów-aparatczyków. Dziś dobrze wiadomo kto sprzeniewierzył się owym wartościom. Teraz ci ludzie, którzy przekształcili RORO w Ruch Odnowy Radia Olsztyn powinni wrócić na antenę. Nie wszyscy może będą chcieli, bo mają uczciwsze zajęcie, ale odnowione media publiczne powinny im zaproponować powrót lub współpracę.

Radio Olsztyn pilnie potrzebuje odnowy…

Sławomir Ostrowski