20 września br. w Olsztynie przebywał były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Przyjechał wesprzeć Lewicę w kampanii wyborczej. Poniżej przedstawiamy obszerne fragmenty wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego na nieformalnym spotkaniu z dziennikarzami.
Nikogo nie powinno zaskakiwać, że popieram lewicę ponieważ całe życie byłem z nią związany. Nigdy nie głosowałem na żadną inną partię niż lewicową. Z natury jestem wierny ideałom czego dowodem może być 40-letni związek z tą samą kobietą, tak jak tego chce Kaczyński, czyli małżeństwo, dziecko, rodzina. W życiu byłem członkiem tylko dwóch partii PZPR, którą rozwiązałem i SDRP którą powołałem. Nigdy nie byłem członkiem SLD, a to z tego względu, że jako prezydent nie mogłem być członkiem żadnej partii.
Moje zaangażowanie w kampanię nie powinno dziwić. Jak zapytają to doradzam, ale pytają rzadko, więc specjalnie mnie nie angażują. Jestem ostrożny w pakowanie się w to wszystko, bo jak tworzyłem SDRP w 1990 r. i zaczynaliśmy boje wyborcze mieliśmy wielkie postaci, ale do głowy mi nie przychodziło, aby ich angażować w kampanie. Był czas naszego pokolenia, mieliśmy wtedy po 30 parę lat i zadanie wykonaliśmy bardzo dobrze. I tak samo jest teraz. Zandberg, Biedroń, Czarzasty – to jest ich pora. Działają na własny rachunek. Sukces lub porażka będą na ich koncie.
Będę miał spotkania także na Dolnym Śląsku, w Sosnowcu, w Krakowie, w Toruniu, na Kielecczyźnie. Nawet chcę pojeździć. W 1994 r. jeszcze przed prezydenturą, przyjął mnie kanclerz Kohl w hotelu Bristol. Mogliśmy sobie porozmawiać w cztery oczy, bo jako tako mówię po niemiecku i on stwierdził tak: wie pan, te wszystkie sondaże niewiele wnoszą. Ja idę po ulicy i wiem czy będzie dobrze czy źle. Ten instynkt polityczny oczywiście się zużywa, ale dla mnie kampania wyborcza jest właśnie po to, aby poczuć jak to wszystko pachnie. Jeszcze nie wiem co mi instynkt podpowiada. Muszę trochę pojeździć, żeby wyrobić sobie zdanie.
Nawet jak wybuchnie afera, to przykryją ją jakimś głośnym aresztem
Dzisiaj instynkt mówi mi tyle co wiem z sondaży. Najpoważniejszy sondaż jaki był, to wybory do Parlamentu Europejskiego. 42 proc. wzięło PiS i musiałoby się zdarzyć coś nadzwyczajnego żeby nie powtórzyli wyniku na zbliżonym poziomie. Nawet jak wybuchnie afera, to przykryją ją jakimś głośnym aresztem lub czymś w tym rodzaju. Myślę, że 25-27 proc. uzyska Platforma, koło 12 proc. Lewica i około 8 proc. PSL. Wierzę, że kampania przyniesie dobre rezultaty, bo ludzie się angażują, słuchają, pytają.
Im bardziej człowiek zdaje sobie sprawę, że jego czas minął, tym bardziej dociera do niego, że bilet ma tylko w jedną stronę. Psychologicznie jest to ciężko przyjąć. Tadeusz Iwiński, który nie znalazł się na liście ma bodaj 75 lat i musi sobie zdać sprawę, że stery przejmują ludzie młodsi. Dzisiaj ktoś mi przysłał mema, z Włoch zresztą, który mówi, że kościół katolicki stwierdził, że zdrada małżeńska po 60-tym roku życia nie będzie traktowana w kategoriach grzechu, tylko cudu. Trochę nisko zawiesili poprzeczkę wiekową, ale niech im będzie.
Lewica jest w szczególnym momencie, cztery lata nie było jej w parlamencie. Jest wyrwa. Mamy absolutnie naturalny moment, w którym musi dojść do zmiany pokoleniowej. Wszyscy w moim wieku i wyżej – a ja zawsze w tym gronie byłem najmłodszy – muszą sobie powiedzieć, że doszli do finału. Wprowadziliśmy 5 naszych członków do Parlamentu Europejskiego, co jest wielkim wyczynem Czarzastego. Zdałem sobie trud i policzyłem średnią wieku naszej grupy w Europarlamencie. Wyszło mi 65 lat i 11 miesięcy. Czyli jedenaście miesięcy powyżej oficjalnego wieku emerytalnego w Polsce. Jak ich wszystkich znam to za 5 lat będą chcieli startować jeszcze raz…
Będę głosował w Warszawie i numerem jeden na mojej liście jest Adrian Zandberg, na niego oddam głos. I zagłosuję z przekonaniem. Według mnie Zandberg będzie w parlamencie jedną z najciekawszych postaci. On ma dobre papiery na dobrego parlamentarzystę. Dobrze wykształcony, dobrze mówiący facet. Trochę taki Ojciec Wirgiliusz i jednocześnie bardzo czytelny jeśli chodzi o poglądy socjalistyczne. W rozumieniu socjaldemokracji europejskiej to on reprezentuje lewe skrzydło. Jestem przekonany, że to będzie jedno z odkryć nowego parlamentu.
Mieszkam na Mazurach i bardzo sobie to chwalę. Coraz łatwiej tu dojechać. Czekam na ostatnie odcinki czteropasmówki na E7. Znam ten region od lat. Dzisiaj dojazd do Olsztyna to jest przyjemność. Olsztyn się zmienił, Ostróda się pięknie zmieniła, Iława też. Widać, ze Warami i Mazury stają się regionem typowo turystycznym. Ilość pieniędzy jaką zainwestowali ci, którzy chcą tu mieszkać jest imponująca. To się widzi. Mieszkamy w pięknym miejscu, nad jeziorem Dąbrowa Wielka, gdzie obowiązuje strefą ciszy, więc nie ma hałaśliwych motorówek i skuterów. Nad naszym jeziorem zainwestowało wiele znanych osób. Np. dyrektor Teatru Wielkiego, najwybitniejszy polski onkolog, właściciel polskiego Rossmana, właściciel działdowskiej huty szkła, właściciel Twojego Stylu. To co się dzieje na Warmii i Mazurach jest imponujące. Jeżeli w Polsce jest normalne lato, nie żadne ekstremalne typu 15 czy 35 stopni, to lepszej letniej pogody niż u nas nie ma nigdzie na świecie. Nie za gorąco, cisza, spokój, kocham te miejsca.
Świat jest na dobrej drodze, żeby się zakopać pod własnymi śmieciami
Zagrożenie klimatyczne na świecie jest ewidentne. Z tego powodu będzie wiele problemów. Harmonia z przyrodą, ochrona środowiska i klimatu to główne tematy kolejnych wyborów. Najtrudniej będzie wybrnąć z takich dylematów jak np. droga nr 16. I droga jest potrzebna i środowisko trzeba chronić. Podobnie z odpadami. Świat jest na dobrej drodze, żeby się zakopać pod własnymi śmieciami. Czas węgla się kończy, a nasza władza jest mało odważna, aby to powiedzieć. Zwolniliśmy w Polsce tempo rozwoju energii ze źródeł odnawialnych i to jest błąd. Sam mam w domu pompę ciepła i bardzo sobie ją chwalę. Nie mam jeszcze fotovoltaiki, bo gdy budowałem dom to technologia nie była jeszcze na tyle rozwinięta, aby w nią zainwestować. Lewica przez najbliższe cztery lata powinna wszystkie te kwestie klimatyczne dobrze rozpracować, mieć je w głowie i za cztery lata odważnie o tym mówić.
Kaczyński ma swoją wizję, nie jest ważne czy ona przystaje do rzeczywistości, ale będzie ją chciał zrealizować. W skrócie wizja wygląda tak: państwo ma być silne, musi być omnipotentne czyli de facto musi mieć wpływ na wszystko co się da, a partia to instrument, który te cele ma zrealizować. Demokracja ma być sprowadzona do tego, że jest jakaś opozycja, której nie wolno stworzyć warunków, aby mogła przejąć władze. Demokracja sprowadza się do aktu wyborczego, który jest na tyle kontrolowany, aby nie doszło do zmiany.
Oni oczywiście mają różne marzenia, np. chcą rządzić jak CSU w Bawarii 60 lat. Jeżeli wygrają wybory to główny punkt starań będzie polegał na opanowaniu mediów opozycyjnych poprzez repolonizację, pompowanie pieniędzy swoim, weryfikacje dziennikarzy. Te cztery lata, które PiS dostał to był wyjątkowo szczęśliwy okres. Dostali finanse publiczne w bardzo dobrym stanie, koniunkturę dobrą za granicą i w Polsce. Dołożyli do tego to zaczął Szczurek (uszczelnianie VAT) i żyło im się wygodnie.
W połowie zbliżającej się kadencji musi dojść do poważnych napięć ekonomicznych
Najbliższe cztery lata już takie nie będą i to bez względu na to kto będzie rządził. W połowie zbliżającej się kadencji musi dojść do poważnych napięć ekonomicznych wynikających z dekoniunktury na zachodzie, konsumpcyjnej drogi rozwoju gospodarki, zmian na rynku pracy. Amica np. która ma problem z zatrudnieniem zwraca się w stronę Indonezji. Nie mam wątpliwości, że po doświadczeniach związanych z Węgrami i Polską, zapadnie decyzja uzależnienia przyznawania funduszy europejskich od stanu praworządności.
W PiS trwa walka buldogów pod dywanem. Dopóki Kaczyński będzie w jako takim zdrowi nic się nie zmieni, ale przygotowania do sukcesji trwają. Ewidentnie widać kika grup, budujących swoje zaplecze i wzajemnie się zwalczających. Grupa Morawieckiego, Brudzińskiego, Ziobry. Duda się nie liczy będzie “przy żonie”.
Władza demoralizuje. Przewiduję afery związane z nepotyzmem, korupcją, nadużyciami, pieniędzmi. To jest nieuchronne. Telewizja tego nie powie, ale ludzie będą to widzieć. Przykro mi to mówić o jednym z moich następców, ale Duda na własne życzenie doprowadził się do roli, która nie ma żadnego znaczenia. Prezydentura została w Polsce pomyślana tak, żeby ktoś był ponad wszystkim i sprawiał, żeby system działał.
Miałem okazję jechać z Dudą w jednym samochodzie podczas pogrzebu Shimona Pereza. Organizatorzy ze względów bezpieczeństwa musieli skrócić kolumny samochodowe, więc ulokowali nas w jednym aucie (Sarkozyego posadzili z Hollandem – tam się musiało dziać…). Powiedziałem mu, że prezydent reprezentuje cały naród w jego złożoności i na równi traktuje niewierzących, wyznawców tej czy innej religi. W związku z tym jest naturalne, że w czasie oficjalnych uroczystości nie ma klękania, przyjmowania komunii itd. Usłyszałem argument, że katolik nie ma prawa ukrywać swoich przekonań religijnych.
Ja np. nie całowałem papieża w pierścień i nie dość, że się nie obraził to na koniec zaprosił mnie do papamobile, a moja żona jest prawdopodobnie jedyną kobietą, która siedziała w papieskim aucie. Jak wjeżdżaliśmy na płytę lotniska, to Radio Maryja zamilkło na trzy minuty. Nie byli w stanie wydusić z siebie głosu widząc antychrysta z żoną w papamobile. Bar