-Od 15 lat prowadzi Pan w sercu Olsztyna swoje stoisko z pamiątkami i wydawnictwami regionalnymi. Tu, na Starówce, jest dobry punkt obserwacyjny. Dobrze widać zachowania ludzi i zachodzące zmiany. Jak Pan te zmiany widzi i ocenia?

-Przede wszystkim pamiętajmy, że nie od razu Kraków zbudowano i zawsze jest coś do poprawienia, zbudowania właśnie. Patrzę na otoczenie optymistycznie. Staram się dostrzegać pozytywne zmiany, a tych w ostatnich latach jest naprawdę dużo. Miasto się rozwija, przyciąga coraz więcej turystów. Z tego miejsca widać to najlepiej. Turystyka się rozwija, bo znacznie poprawiła się infrastruktura. Mam tu na myśli nowe drogi, lepsze połączenia kolejowe, lotnisko w Szymanach, lepszą bazę hotelową itd. To wszystko zaczyna procentować, a mam nadzieję, że to początek pewnego procesu.

-Ciągle dominuje turysta niemiecki?

Na Starówce słyszę coraz więcej obcych języków, nawet tak odległych jak chiński, koreański, japoński

-Tak, ale to też się zmienia. Turyści z Zachodu dopiero odkrywają Polskę i Mazury. Niemcy chwalą sobie coraz lepszy dojazd, ale nie tylko. Doceniają bezpieczeństwo, spokój społeczny, brak kolorowej biedoty, coraz wyższy poziom usług itd. Sytuacja geopolityczna sprawia, że turyści zmieniają swoje zainteresowania i zamiast jechać do Turcji czy Egiptu, penetrują Europę Wschodnią. Na tle świata, pod względem zagrożenia terrorystycznego, jesteśmy na szarym końcu, kraj jest mimo wszystko pełen tolerancji dla obcych. Mamy też coraz więcej turystów z Estonii, Łotwy, Litwy i ze Skandynawii. Myślę, że czują się tu dobrze, bo Warmia i Mazury historycznie, krajobrazowo i kulturowo ma z tymi regionami wiele wspólnego. Na Starówce słyszę coraz więcej obcych języków, nawet tak odległych jak chiński, koreański, japoński. Odwiedzający są zaskoczeni pozytywnymi zmianami, podkreślają ogromny postęp i rozwój Olsztyna, który już niczym nie ustępuje zachodnim miastom.

-Przedsiębiorcy ze Starówki twierdzą, że nowe inwestycje nad jeziorami zabrały im klientów. W ciepłe dni wszyscy jadą nad jezioro Krzywe. W ciągu roku plażę miejską odwiedza ponad milion ludzi…

-Mnie to nie przeszkadza. Trudno, żeby wszyscy spacerowali tylko po starym mieście. Plaża miejska jest silnym magnesem i bardzo dobrze. Takie inwestycje przyciągają nie tylko zagranicznych turystów, ale mieszkańców Olsztyna, krajowych turystów np. Śląska, Małopolski, Wielkopolski itd. Zauważam w ruchu turystycznym ogromne zmiany. Polacy zaczęli masowo zwiedzać inne regiony kraju. Odkrywają w nich atrakcje o których wcześniej nie słyszeli, nie czytali. To nie jest tak, że turysta wybiera tylko plaże i tam przebywa non stop. Ma też inne potrzeby, chce zwiedzić starówkę, zobaczyć muzea, których nota bene nam przybywa, podziwiać architekturę itd. Mamy blisko centrum dwa wspaniale zagospodarowane jeziora: Długie i Krzywe właśnie. Zawsze proponowałem, aby je w jakiś sposób połączyć ze Starówką. Stworzyć jeden ciąg turystyczny np. poprzez stworzenie ścieżki rowerowej. Olsztyna nie da się odkryć w ciągu jednego dnia, stąd często słyszę: macie wiele atrakcji, na pewno tu wrócimy.

-A które atrakcje są pańskim zdaniem najciekawsze?

-Ooo, jest ich wiele. Przede wszystkim natura. Mamy trzy rzeki, kilkanaście jezior w granicach miasta i proszę mi wskazać inne takie miasto na świecie. W granicach administracyjnych mamy także las miejski, który swoją powierzchnią stanowi ogromną przestrzeń, niespotykaną gdzie indziej. Mamy zabytki, muzea, dużo ciekawych wydarzeń artystycznych. Ostatnio Starówka wzbogaciła się o wspaniały kompleks muzealny przy ul. Św. Barbary. Rzeczywiście jest co odkrywać, chociażby Kopernika w Olsztynie, który najczęściej jest kojarzony z Toruniem, ale przecież na Warmii przebywał około 40 lat. Olsztyn leży między wielkimi jeziorami, a Gdańskiem. Wciąż wiele zachodnich grup turystycznych lokuje się, albo nad jeziorami, albo w Trójmieście. Powinniśmy je przyciągać do Olsztyna. Magnesem mógłby być np. Kopernik. Potrzebna jest więc lepsza promocja w zagranicznych biurach turystycznych.

-Mieliśmy niedawno mistrzostwa świata w piłce nożnej. Były rozgrywane m.in. w Kaliningradzie. Nigdy wcześniej Mundial nie był tak blisko Olsztyna. Czy odnieśliśmy z tego tytułu jakieś korzyści biznesowe?

Źle się stało, że zamknęliśmy tzw Mały Ruch Graniczny

-Nie wykorzystaliśmy tego dobrze. Owszem było w tym czasie trochę więcej Rosjan i kibiców z innych stron świata, ale wszystko w niewielkiej skali. Źle się stało, że zamknęliśmy tzw Mały Ruch Graniczny. Otwarcie granic rzeczywiście ożywiło lokalną turystykę, hotelarstwo, gastronomię, handel. Sam tego doświadczałem na co dzień. Nie rozumiem dlaczego nie otworzymy granic ponownie. Przecież nie było żadnych złych doświadczeń. Turyści z Rosji wydłużali nam sezon. Przyjeżdżali najczęściej wiosną i jesienią. Nie znam argumentów służb specjalnych, ale nie widziałem zagrożenia bezpieczeństwa. Przyjeżdżali turyści, atmosfera była wręcz serdeczna i wszyscy byli zadowoleni. Przy dzisiejszych metodach zapewnienia bezpieczeństwa, Mały Ruch Graniczny nie jest żadnym zagrożeniem.

-Z centrum Olsztyna dobrze też widać nastroje wyborcze. Kto pańskim zdaniem wygra w wyborach samorządowych?

-Oczywiście nie ujawniam swoich preferencji wyborczych, ale jeśli chodzi o wybór prezydenta miasta to myślę, że w finale spotkają się panowie: Grzymowicz i Małkowski. Będziemy mieli powtórkę z rozrywki. Niedawno czytałem w Rzeczypospolitej wywiad z prezydentem Grzymowiczem, w którym twierdził, że chciałby kontynuować inwestycje transportowe i doprowadzić do budowy elektrociepłowni. Oczywiście to są ważne rzeczy, ale ja bym sugerował, aby dołożyć do tego inne projekty, które nadadzą miastu duszę. Dobrym przykładem jest festiwal folkloru, który właśnie nadaje miastu wymiar regionalnej stolicy kultury. Takich projektów potrzeba więcej, chodzi o to, aby oprócz sfery materialnej rozwijała się duchowość miasta. Miasto powinno wziąć większą odpowiedzialność np. za festiwal poezji śpiewanej ponieważ ma on nie tylko walor misyjny, ale także promocyjny w skali kraju. Można byłoby ten festiwal unowocześnić sprowadzając np. bardów z zagranicy. Wiele się robi w zakresie sportu i rekreacji. Pod tym względem jest super. Przybywa placów zabaw, siłowni pod chmurką, nowe ścieżki rowerowe pojawiają się nie wiadomo kiedy.

-Zróbmy jeszcze na potrzeby tej rozmowy kilka zdjęć z jakimś olsztyńskim atrybutem. Co by Pan zaproponował?

Baba mogłaby być w Olsztynie symbolem miasta jak krasnale we Wrocławiu

-Proponuję babę pruską, bo się przyjęła jako pamiątka z Olsztyna. Samym mieszkańcom się też spodobała, bo widuję ją w prywatnych ogrodach, mieszkaniach, na tarasach. Coraz więcej bab pojawia się w olsztyńskich instytucjach, sklepach. Brakuje jednak pisanej informacji skąd baba się wzięła, skąd pochodzi. Baba mogłaby być w Olsztynie symbolem miasta jak krasnale we Wrocławiu.

 

Rozmawiał: Marcin Kosak