To  jest historia mojej młodości – powiedział Cezary Łazarewicz o swojej książce* nt. Grzegorza Przemyka podczas spotkaniu z czytelnikami. -Gdy doszło do zabójstwa Przemyka miałem wtedy bodaj 17 lat. Ta sprawa mną wstrząsnęła. Trudno mi było o niej zapomnieć.

12 maja 1983 r. milicjanci zabrali Grzegorza Przemyka z pl. Zamkowego w Warszawie na pobliski komisariat. Tam maturzysta został ciężko pobity. Dostał kilkadziesiąt ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów w brzuch. Przewieziony do szpitala zmarł po dwóch dniach.

Pogrzeb Grzegorza to była ogromna manifestacja wolności. W maju 1983 r. kilkadziesiąt tysięcy ludzi w milczeniu przeszło ulicami Warszawy. Przez całe lata osiemdziesiąte pamiętałem o tym zabójstwie i myślałem, że w III RP zostanie ono rozwikłane. Po wielu latach, po licznych procesach sprawa właściwie nie została wyjaśniona i to mnie skłoniło do napisania książki.

Przeanalizowałem wszystkie materiały sądowe i te zgromadzone w IPN. Trudno mi uwierzyć, że w wolnej Polsce nie było woli wyjaśnienia tego głośnego zabójstwa maturzysty, syna opozycyjnej poetki. Sprawa po prostu rozeszła się po kościach i pomyślałem sobie, że jestem ostatnią osobą, która może opisać tę historię.

Włodzimierz Nowak prowadzący Studium Reportażu przy olsztyńskim teatrze (z lewej ) i Cezary Łazarewicz podczas spotkania autorskiego zorganizowanego w Teatrze im. St. Jaracza w Olsztynie. Fot. Newsbar.pl
Włodzimierz Nowak prowadzący Studium Reportażu przy olsztyńskim teatrze (z lewej ) i Cezary Łazarewicz podczas spotkania autorskiego zorganizowanego w Teatrze im. St. Jaracza w Olsztynie. Fot. Newsbar.pl

Służba Bezpieczeństwa zacierała ślady i o wielu rzeczach nie wiedzieliśmy. W matactwie pomagali uznani profesorowie wyższych uczelni, członkowie ówczesnego rządu. Na szczęście nie wszystkie ślady zostały zatarte i do nich dotarłem, głównie do dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej. Najwięcej do wyjaśnienia tej sprawy mogliby wnieść zomowcy i milicjanci, którzy zatrzymali i bili Grzegorza, ale oni milczą i nie zamierzają łamać zomowskiej solidarności. Bez prawdziwych relacji uczestników zajścia nie da się już tej sprawy wyjaśnić.

Ta książka to moje rozliczenie z PRL-em. Właściwie to zadedykowałem ją moim dzieciom, bo mam trudności w wyjaśnieniu im czym był PRL. To było państwo, które żyło na wszystkich poziomach władzy. Państwo, w którym wykorzystując aparat propagandy można było zaszczuć jednostkę. Książka jest historią kłamstwa. Opowieścią o tym, że jak się ma telewizję, radio i prasę, to nie można ludzi okłamywać, bo i tak w to nie uwierzą. To także przestroga dla obecnie rządzących. /kel/


*Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka – książka-reportaż o Grzegorzu Przemyku, autorstwa Cezarego Łazarewicza z 2016 roku. W 2017 nagrodzona Nagrodą Literacką „Nike”.