Sukces ma wielu ojców, a porażka jest zawsze sierotą. Stara prawda – odkryta na nowo podczas skromnej uroczystości zorganizowanej w składzie oficjeli ograniczonych do PiS przy okazji oddania do użytku jednego z odcinków południowej obwodnicy Olsztyna.

Otwarcie skromne i skandaliczne przy okazji. Nie zaproszono bowiem prawdziwych ojców budowy obwodnicy. Zapewne jest ich wielu, ale najważniejszym z pewnością jest prezydent Olsztyna, który o obwodnicę walczył już przed dekadą.

Po pierwsze wydeptał w rządzie pieniądze na czteropasmówkę, a gdy tenże wycofał się z obietnic, osobiście, komu trzeba, wiercił dziurę w brzuchu. Na wieść o wpisaniu obwodnicy na listę rezerwową, Grzymowicz wraz z mieszkańcami protestował na ulicach, próbował wydać tirom zakaz wjazdu do miasta, w Warszawie kolędował od urzędu do urzędu, a w planie miał wjazd furmanką pod urząd rady ministrów. Rząd się ugiął i kasę przywrócił.

Zawłaszczania prawdy ciemny lud nie kupi, bo dobrze wie, że chodzi o poniżenie innych

Urzędnicy ratusza zakasali rękawy i zdobyli unijne pieniądze na trasy dojazdowe do obwodnicy. Jak wszystko ruszy będziemy mieli komunikację na światowym poziomie. Szybki ruch na obwodnicy i zrównoważony w centrum miasta. To będzie postęp na miarę ostatniego stulecia.

I teraz, gdy obwodnica zostaje włączona w obieg komunikacyjny regionu, zasługi przypisują sobie działacze pisowscy, którzy nawet małym palcem nie popchnęli starań o nową arterię. Pisowski wojewoda odcina się od urzędników z ratusza i sam siebie uznaje za ojca sukcesu. A jeszcze kilka lat temu, przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi pisowski poseł, późniejszy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, twierdził w wywiadzie radiowym, że gdyby rządził PiS obwodnica Olsztyna by nie powstała, bo są ważniejsze miejsca na mapie kraju.

Nikt oczywiście nie odbiera prawa teraźniejszej władzy oddawać do użytku nowych autostrad, władza od tego jest, ale prawdziwa władza powinna pamiętać o rzeczywistych autorach sukcesu. Zawłaszczania prawdy ciemny lud nie kupi, bo dobrze wie, że chodzi o poniżenie innych. W grodzie Kopernika wyborcy znają jego prawo o tym jak zły pieniądz wypiera dobry. Przekładając je na politykę oznacza ono tyle, że prawdziwie cenimy sobie tych wypieranych…

/Bar/