Gietrzwałd – gmina cudów! W przeddzień rocznicy objawień Grzegorz Braun zaprezentował w sercu Warmii film „Gietrzwałd. Wojna światów”, czyniący z Matki Boskiej figurę polityczną. Rzucił Świętą Panienkę między królów i cesarzy, pytając „ile dywizji ma Niepokalana?”.
Oczywiście nigdy nie miała żadnej, chodzi o jej siłę moralną, choć dla ilustracji tej przewagi Grzegorz Braun użył zdjęć szarżującej kawalerii i toczących się do zwycięstwa kół wrogich pociągów, srogiej miny kanclerza Bismarcka i historycznych faktów, których w roku 1877 nikt nie był stanie przewidzieć. Po tym wszystkim łatwo stawia tezę, że rok objawień był równie ważny dla Polski, jak chrzest Mieszka w roku 966. Mówi, że „Wtedy naród polski po prostu intuicyjnie dobrze wybrał, poszedł właściwą ścieżką, poszedł bowiem do Gietrzwałdu.”
Prawda. Tysiące pielgrzymów od prawie 150 lat chodzi do Gietrzwałdu. Prawda też, że to jedyne maryjne objawienie (od 1977 roku) oficjalnie uznawane przez Kościół. Matka Boska nie wyzywała jednak na barykady. Dwóm dziewczynkom, Justynie Szafryńskiej i Barbarze Samulowskiej na samym początku powiedziała: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec”. Objawienia zostały dzień po dniu opisane, Matka Boska odpowiadała na szczegółowe pytania. Dotyczyły one jednak papieża, księży, bolączek indywidualnych osób, które zgłaszały się do wizjonerek. Były pytania o szpital w Olsztynie, kościół w Sząbruku, o represje wobec biskupa warmińskiego, czy rektora Stoczka, dziewczynki pytały też, czy same nie pójdą do więzienia. Ostatecznie pytały o kształt figury (dziewczynki początkowo uznały, że jest brzydka i niepodobna do NMP), która poświęcona została na zakończenie objawień. Wyjątkowy, bo trwający ponad dwa miesiące wywiad, prowadzony był po polsku. Pytanie o naród polski jednak nie padło.
Polska w 1877 roku rozdarta była na trzy części. Pojęcie naród znaczyło wtedy bardziej – lud. Inaczej odczuwane było w Galicji, inaczej w Kongresówce. Kulturkampf zainicjowany wówczas w Niemczech przez Bismarcka wymierzony był przede wszystkim w Kościół katolicki. Germanizacja, ostra walka z językiem polskim w zaborze pruskim dopiero miała się rozpocząć. Nacjonalizmy, z jakimi na całym świecie mamy do czynienia po dziś dzień, dopiero się kształtowały. Warmiński lud był zawsze religijny. Ludowa, katolicka religijność – stado owieczek prowadzonych przez światłych pasterzy – była widoczna w Gietrzwałdzie także w roku 2024. Ludzie bili brawa gdy w kazaniu biskupa (dlaczego płockiego?) padły słowa, że „zachowanie kodu kulturowego (dlaczego nie wprost? – zachowanie wiary) jest misją państwa” i stoją w długiej kolejce po wodę ze świętego źródełka.
„Królowo Polski, Matko Ukochana,
Któraś w Gietrzwałdzie na klon się zjawiła,
Wstaw się za lud Twój do Chrystusa Pana”
To cytat z Andrzeja Samulowskiego. „Tatko z Gietrzwałdu”, który postawił dom i założył księgarnię parę kroków od miejsca objawień, przyczynił się do powstania „Gazety Olsztyńskiej” i całe życie poświęcił polskości Warmii, był sługą Niepokalanej, modlił się do niej wierszem, ale nie był żołnierzem jej dywizji, nie wysyłał Matkę Boską na wojnę światów.
Grzegorz Braun nie widzi w tym sprzeczności. Swoją przeprowadzkę z polskiego Sejmu do Brukseli traktuje jako nowy „bojowy przydział”, strach pomyśleć jakiego oręża będzie tam używać. Warto pamiętać, że jego Fundacja „Pobudka” ma hasło „Kościół-szkoła-strzelnica-mennica” – bardzo ryzykowne dla chrześcijanina. Jego „pobudkowicze”, przed odpustem ćwiczyli strzelanie w Ostródzie.
Teraz Braun ma nowy pomysł. Na 150-lecie objawień, czyli w ciągu trzech lat, chce postawić w całej Polsce 150 Kapliczek Gietrzwałdzkich. Na oko – pięknie! Gwoli informacji podajmy, że według albumu „Kapliczki Warmińskie” (Kuprjaniuk, Liżewska) tylko na „Świętej Warmii” stały w 2012 roku 1333 kapliczki, w samym Gietrzwałdzie 12.
s.brzozowski
fot. Newsbar.pl