Rozmowa z prof. Szczepanem Figlem z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego

-Dlaczego w ostatnich kilkunastu latach przywiązujemy tak wielką wagę do kształcenia ustawicznego? Czy to oznacza, że jakość nauczania w polskich szkołach i uczelniach jest niewystarczająca?

-Nie jest pustym słowem stwierdzenie, że żyjemy w czasach gospodarki opartej na wiedzy. Mam na myśli kraje, które chcą liczyć się w świecie. Polska jest 21 gospodarką, mamy więc uzasadnione ambicje, aby dorównywać najlepszym. Aby tak było musimy przywiązywać wagę do kształcenia, nauki, innowacji. Trzeba pamiętać, że co pięć lat stan wiedzy się podwaja i dlatego nie można stanąć w miejscu. Nie chodzi tylko o jakość naszego nauczania, które w porównaniu z innymi krajami nie jest najgorsze.

Dzisiaj generowanie wiedzy odbywa się w bardzo szybkim tempie i za tym musi nadążać przekaz, nie tylko na wyższych uczelniach. Chodzi także o osoby, które w trakcie swojego życia zawodowego muszą swoje kwalifikacje niekiedy zmieniać kilka razy. Właściwie każdy kto zakończył jakiś etap kształcenia powinien myśleć już o następnym, bo jeśli swoją edukację w którymś momencie zatrzyma, to stanie w miejscu, przestanie się liczyć na rynku pracy. Kształcenie ustawiczne nie jest więc pustym sloganem, a wymogiem współczesności i nie dotyczy ono tylko Polski, a wszystkich ambitnych społeczeństw.

-Czy właściciele firm i instytucji, mikroprzedsiębiorcy, a i sami pracownicy doceniają tę potrzebę? Czy nasze społeczeństwo wytworzyło mechanizmy obronne, które skłaniają nas do podejmowania nauki na każdym etapie życia?

-To zależy od nastawienia konkretnych firm, szefów, przedsiębiorców. Mam wrażenie, że to przekonanie o potrzebie samokształcenia, ciągłego samorozwoju jest coraz silniejsze. Obserwujemy zainteresowanie coraz różniejszymi formami samokształcenia np. studiami podyplomowymi, kursami i szkoleniami chociaż nie zawsze – mówiąc językiem rynkowym – popyt jest zgodny z podażą. Zainteresowanie samokształceniem rośnie, ale oczywiście zawsze mogłoby być większe.

O ustawicznym kształceniu trzeba mówić jak najczęściej, abyśmy wyzwalali w sobie potrzebę ciągłej edukacji i to w najróżniejszej formie. Nie tylko w sposób zorganizowany poprzez uczestnictwo w kursach i szkoleniach, ale także poprzez rozwijanie zainteresowań, pasji, hobby, indywidualne gromadzenie wiedzy z wykorzystaniem internetu. Z potrzeby edukacji na każdym etapie życia coraz bardziej zdają sobie sprawę np. emeryci. Proszę popatrzeć jak w szybkim tempie rozwijają się tzw. Uniwersytety Trzeciego Wieku. Sale wykładowe pękają w szwach, wykłady cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Starsze osoby widząc ogromny postęp techniczno – technologiczny chcą w jakimś zakresie być na bieżąco, nadążać za zmianami.

-Dzisiaj mamy nowe możliwości techniczne jeśli chodzi o samokształcenie. Edukacja – i to na wysokim poziomie – jest możliwa poprzez wspomniany internet. Tej szansy – jako społeczeństwo – chyba nie wykorzystujemy właściwie. Jest bardzo mało takich form edukacji, a chętnych prawdopodobnie wielu.

-Potrzebna jest większa harmonia w zakresie rozpoznania potrzeb i ich zaspokojenia. Sytuacja jest dynamiczna, możliwości techniczne rzeczywiście ogromne. Myślę, że z czasem ta forma edukacji będzie się szybko rozwijać także i u nas, bo tzw. e-learning ma wiele zalet – można uzyskać tzw. efekt skali, obniżyć koszta – i jest bardzo efektywną formą nauczania.

-Na kształcenie ustawiczne w najbliższych latach państwo będzie przeznaczać spore pieniądze, zwłaszcza z funduszy Unii Europejskiej. Jak ten czas najlepiej dla siebie wykorzystać? Czego się uczyć, gdzie szukać informacji o kursach, szkoleniach, studiach podyplomowych?

-Rynek kształcenia ustawicznego dynamicznie się rozwija, trzeba śledzić co się na nim dzieje, najlepiej przez internet. Przybywa specjalistycznych portali, coraz lepiej prezentowane są fundusze unijne, z których korzystać mogą firmy poprzez szkolenia dedykowane i sami pracownicy poprzez indywidualny wybór. W gospodarce opartej na wiedzy chodzi o wytwarzanie produktów zawierających w sobie duży ładunek innowacyjności i postępu.

Dla lepszego zobrazowania problemu można użyć takiego oto porównania: tona stali i oprogramowanie. Ten drugi produkt nic nie waży, ale zawiera duży ładunek wiedzy. Tak trzeba postrzegać ustawiczne kształcenie w gospodarce opartej na wiedzy. A zatem trzeba dokształcać się w tych dziedzinach i kierunkach, których zmaterializowanie w postaci jakiegoś produktu wytrzyma współczesne standardy rynkowe.

-Fundusze unijne przeznaczone na edukację można byłoby wydawać inaczej. Zamiast pieniądze kierować do firm, szkół i uczelni zajmujących się edukacją i szkoleniami, można byłoby sfinansować Kowalskiemu tzw. bon edukacyjny i on sam wybrałby sobie kierunek, dziedzinę i miejsce szkolenia.

-Mamy tu dwa problemy. Pierwszy, to kłopot z rozsądnym wydawaniem tych środków, czyli wydawaniem na takie formy kształcenia, które przynoszą efekty. Mówię o tym dlatego, bo można niekiedy odnieść wrażenie, iż jedynym efektem niektórych szkoleń i kursów są korzyści jakie osiągają firmy szkoleniowe. O bonie edukacyjnym mówi się w różnych sytuacjach i to od dłuższego czasu. Na przykład przy okazji organizacji studiów wyższych. Mówi się o przekazywaniu bonu studentowi, który mógłby swój proces kształcenia lokować wśród wielu uczelni wyższych i w ten sposób wyzwalać w środowiskach akademickich konkurencję w zakresie jakości kształcenia. Bon mógłby być niezłym rozwiązaniem jeśli chodzi o lepszą alokację środków finansowych, także unijnych, pod kątem potrzeb szkoleniowych. Myślę, że ten pomysł jest wart rozważenia przez władze samorządowe dysponującymi środkami pomocowymi z Unii Europejskiej.

Rozmawiał: Sławomir Ostrowski