Rozmowa z Jerzym Kawą, szefem oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w Olsztynie
-Wielu specjalistów, ekonomistów mówi, że samokształcenie, kształcenie ustawiczne może być receptą na ucieczkę przed trudnościami ekonomicznymi, jakie mogą nas dotknąć w poszczególnych zakładach pracy? To jest prawda?
-Kształcenie ustawiczne jest tendencją ostatnich kilkunastu lat w Polsce i od kilkudziesięciu lat w wielu krajach rozwiniętych, w tym także w USA. Liderem kształcenia ustawicznego w Europie jest Finlandia, gdzie co drugi zatrudniony rokrocznie się uczy, podnosi swoje kwalifikacje, czyli ok. 50 proc. zatrudnionych w Finlandii każdego roku dokształca się i efekty są. Dzisiejsza gospodarka Finlandii jest oparta – jak to teraz mówimy – na wiedzy. I ma to sens, bo gospodarki oparte na wiedzy są bardziej odporne na kryzysy.
Można nawet powiedzieć, że takie kraje jak właśnie Finlandia kryzysy omijają lub są płytsze, łatwiejsze do przezwyciężenia. Dzięki ustawicznemu kształceniu Finowie są bardziej innowacyjni, lepiej rozumieją mechanizmy rządzące rynkiem, i szybciej reagują na nadchodzące trudności. Świetnym przykładem fińskiego sukcesu jest firma Nokia, która dzięki innowacyjnemu podejściu przekształciła się z firmy produkującej bodaj kalosze i łopaty w światowy koncern przodujący w technologii telekomunikacyjnej. Wprawdzie ostatnio firma przeżywa kryzys, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce powróci do formy.
-Ale nauka, kształcenie musi być dopasowana do potrzeb rynkowych. Uczestniczy Pan w organizacji wielu kursów dla urzędników i robotników, w tym np. kursów dla spawaczy. Jeszcze do niedawna polskie budowy potrzebowały każdą liczbę spawaczy. Czy na budowach takie inicjatywy nie są spóźnione?
-Na podnoszenie kwalifikacji nigdy nie jest za późno. Kursy dla spawaczy były cały czas dostępne np. w ofercie olsztyńskich firm szkoleniowych, takich jak Placówka Szkolenia Zawodowego, czy w Centrum Szkolenia Spawaczy przy ul. Stalowej 4 w Olsztynie. Tak więc, kto chciał mógł już znacznie wcześniej podnieść swoje kwalifikacje zawodowe. Obecnie te szkolenia, finansowane przez Unię Europejską, są kierowane do pracowników, a nie do pracodawców. Podobna formuła jest stosowana także w szkoleniach językowych, informatycznych i wielu innych.
-Do niedawna było tak, że to firmy korzystały z dofinansowania na szkolenia. Obecnie są one kierowane także do pracowników. Dlaczego?
-Obecnie coraz większy nacisk kładzie się na zapewnienie finansowania podnoszenia kwalifikacji samym pracownikom. Zgodnie z najnowszymi tendencjami zarządzania zasobami ludzkimi, to właśnie kapitał intelektualny firmy jest największą jej wartością. Można mieć te same technologie, te same maszyny, ale ludzie są i pozostaną różni. Mają różne kwalifikacje. Tylko dzięki poziomowi kwalifikacji możemy wygrywać na rynku. Skoro tak, to przedsiębiorstwo powinno inwestować w ludzi tak samo jak – przepraszam za porównanie – w maszyny. Tak postępuje się np. w Stanach Zjednoczonych i Europa zaczyna postępować podobnie, jak pracodawcy za oceanem.
W Polsce mamy pod tym względem spore zapóźnienia. Skierowanie środków na podnoszenie kwalifikacji pracowników jest swoistym prztyczkiem w nos pracodawcy, który powinien sobie uświadomić, że o dobrego, wysoko wykwalifikowanego pracownika trzeba dbać jak o najlepsze maszyny. Spawacze, o których mówimy podkreślają, że wyższe kwalifikacje dają im szereg korzyści. Po pierwsze starsi pracownicy liczą, że wyższe umiejętności uchronią ich przed ewentualnymi zwolnieniami. Po drugie wyższe kwalifikacje umożliwiają pracownikowi podniesienie dochodów na przykład na innych budowach.
-Wyższe kwalifikacje dają wolność zawodową? Umożliwiają wybór pracodawcy?
-O tym właśnie mówię. Pracownik uzyskuje możliwość wyboru, a pracodawca zostaje w ten sposób zobligowany do lepszego traktowania pracownika. O wysokie kwalifikacje zawsze pracodawcom warto zabiegać, ale zaczynają to rozumieć często dopiero wówczas, kiedy pracownik odchodzi, a innego o podobnych kwalifikacjach nie ma. Pracownik szkoli się zatem indywidualnie, a nie na koszt pracodawcy i ten ostatni nie może już powiedzieć „musi pan pracować u mnie, bo sfinansowałem panu kurs lub seminarium”.
Wyższe kwalifikacje rzeczywiście dają możliwość wyboru, uwalniają często pracownika spod skrzydeł pracodawcy, który nie zawsze docenia wiedzę fachowca. Chodzi tu zwłaszcza o starszych pracowników, którzy są najbardziej lojalni i z oczywistych względów na ogół nie chcą zmieniać pracodawcy. Chcą spokojnie dotrwać do emerytury, ale nie godzą się na złe traktowanie. Mając udokumentowane kwalifikacje starszy pracownik uzyskuje wolność wyboru. Może podjąć pracę na innej budowie, także za granicą. Podnoszenie kwalifikacji może się odbywać np., w zakresie języków obcych. Znając język, starszy pracownik też znajdzie pracę za granicą. Pracodawca powinien zdawać sobie z tego sprawę.
-Nie zawsze pracodawca ma finansowe możliwości, aby zaspokoić ambicje zawodowe pracownika…
-Dlatego rolą pracodawcy jest budowa takiej strategii swojego biznesu, aby pracownik mógł się w firmie realizować. Skoro firma ma wysoko wykwalifikowanych pracowników, to może się ona podejmować coraz trudniejszych, lepiej płatnych zleceń. Pracownik, który chce się kształcić poświęca na to swój prywatny czas, popołudnia, może weekendy i dlatego powinno się to docenić poprzez zdobywanie nowych rynków, bardziej intratnych zleceń. Korzyści z ustawicznego kształcenia powinny być obopólne. Jeśli pracownik podejmuje trud podniesienia kwalifikacji, to pracodawca powinien ponieść także wysiłek polegający na zdobywaniu nowych rynków zbytu swoich produktów lub usługi.
Rozmawiał: Sławomir Ostrowski