13 C
Olsztyn
28 marca 2024
reklama

Rodzinna STRUNA
R

Rozmowa z Maciejem Iwanem, olsztyńskim producentem gitar elektrycznych

– Zdobędę się na chwilę odwagi i trochę prowokacyjnie zapytam: czy lutnik, produkujący gitary elektryczne, umie na nich grać?

– Umiem grać i gram na gitarze od dziecka, a produkcją gitar zająłem się u boku ojca, gdy byłem już dorosły. Pana pytanie jest zasadne, bo jest wielu lutników, którzy produkują gitary, ale grać nie umieją. Do oceny gitary mają zawodowych muzyków i polegają na ich zdaniu. Według mnie, lepiej jest, jeśli producent sam potrafi ocenić jakość  brzmienia swojego instrumentu.

– Kto pana nauczył grać na gitarze?

– Ojciec, który grał w zespole muzycznym i to na całkiem przyzwoitym poziomie.  Z czasem zajął się produkcją gitar elektrycznych. W rodzinie jestem drugim pokoleniem, które gra na gitarze i jednocześnie ją produkuje.

– Jak to się wszystko zaczęło? Jak długo trwało budowanie marki Ivan Guitars, marki, która w świecie muzycznym ma wysoką pozycję?

– Ojciec, Waldemar Iwan,  swoją przygodę z gitarą zaczynał w latach 60. poprzedniego wieku. Mnie wówczas jeszcze nie było na świecie. Grał w zespole Hazard i prawdopodobnie w 1969r. poznał na targach poznańskich właściciela szwedzkiej firmy Hagstrom, zajmującej się produkcją gitar. Na gitarze Hagstroma grał m.in. Elvis Presley, więc była to marka licząca się w świecie. Hagstrom zaproponował ojcu, aby jego zespół grał na tych gitarach. Zrodziła się wieloletnia znajomość z panem Hagstromem. Tata odwiedzał go wielokrotnie w Szwecji, tam miał okazję zwiedzać fabrykę, w której produkowano nie tylko gitary, ale także wzmacniacze, akordeony i inne instrumenty muzyczne. Zespołu Hazard oczywiście nie było stać na szwedzkie gitary, ale pan Hagstrom obdarował kapelę 20 gitarami, instrumentami klawiszowymi i sprzętem nagłaśniającym. Te wycieczki do Szwecji i wrodzone zdolności muzyczno – techniczne spowodowały, że tata zajął się chałupniczą produkcją  gitar. A proszę pamiętać, że w nielicznych wtedy polskich sklepach muzycznych właściwie niczego nie było. Jeśli pokazywały się gitary elektryczne, to jedynej polskiej firmy Defil, która oferowała instrumenty niskiej jakości.

Fot. Newsbar.pl

– Dobra gitara musi brzmieć. Musi też ładnie wyglądać. Da się taki sprzęt wyprodukować w garażu?

Tata raczej nie przepadał za swoim nazwiskiem, więc nazywał gitary  Van, Vivan lub podobnie, ale i tak środowisko zawsze mówiło Iwan Guitars

– Ojciec produkował gitary w piwnicy. Był znany w środowisku muzycznym w całym kraju. Jego instrumenty były rozchwytywane. Miał wrodzone zdolności dizajnerskie, znał się na elektronice, miał słuch muzyczny. Pierwsze gitary zbudował naprawdę metodami chałupniczymi i dla siebie. Znajomi muzycy doceniali ten sprzęt i zachęcali go do produkcji na większą skalę. Własnoręcznie więc zbudował specjalistyczne maszyny w rodzaju szlifierek, frezarek, zajął się produkcją gitar, grając jednocześnie w zespole. Jak to zwykle bywa w życiu ludzi koło 30., w pewnym momencie każdy zajął się swoimi życiowymi sprawami i zespół się rozpadł. Tata komponował utwory dla innych zespołów i zajął się na poważnie produkcją elektrycznych gitar solowych i basowych.  W 1987 r. wynajął duże pomieszczenia i oficjalnie rozpoczął produkcję na większą skalę. Instrumenty powstawały najczęściej na zamówienie gitarzystów, więc, siłą rzeczy, nie mogła to być produkcja masowa. Rocznie powstawało kilkadziesiąt gitar. Na każdy egzemplarz czekało się kilka miesięcy. Tata raczej nie przepadał za swoim nazwiskiem, więc nazywał gitary  Van, Vivan lub podobnie, ale i tak środowisko zawsze mówiło Iwan Guitars, więc, gdy ja przejmowałem firmę, nazwałem ją właśnie Ivan Gitars. Literę W zamieniłem na V, żeby nazwa ładniej wyglądała i lepiej brzmiała, zwłaszcza za granicą. Na naszych współczesnych instrumentach nazwa IVAN pojawia się na główce gitary i po podłączeniu do sieci jest podświetlana.

Posłuchaj wypowiedzi Macieja Iwana nt. dawnej i współczesnej produkcji gitar

– Skąd ojciec brał surowce, materiały i osprzęt do budowy gitar? Na rynku przecież niczego nie było?

– Był przedsiębiorczy, wszystko gdzieś zdobywał. Z korpusem i gryfem nie było jeszcze tak najgorzej, bo w tartakach dzięki znajomościom dało się pozyskać odpowiednie drewno na gitarę. Gorzej było z osprzętem i elektroniką do instrumentów. Na strunach polskiej firmy Presto jeszcze dało się grać, ale z osprzętem było naprawdę ciężko. Tata opanował np. techniki odlewania metalu po to, aby tworzyć własne akcesoria. W różny sposób zdobywało się inne rzeczy, gdzieś ktoś coś wyfrezował, przyciął i w kombinowany sposób powstawał osprzęt. Kolejna trudność to elektronika – przetworników gitarowych oczywiście nigdzie nie było. Ponieważ tata interesował się elektroniką, więc dość szybko opanował ich produkcję. Dzisiaj korzystamy z tych doświadczeń i do gitar dodajemy własne, wysokiej jakości przetworniki, które są sercem gitary, bowiem przetwarzają rezonans strun na wzmocniony sygnał  akustyczny. Nasze gitary kupowali wszyscy, od amatorów po zawodowców. Np. zespół Vader, zagrał na tych instrumentach setki koncertów na całym świecie i nagrał wiele płyt. Na naszych gitarach grały zespoły i jazzowe, i bluesowe, więc można powiedzieć, że marka była znana w całym środowisku muzycznym.

– Czym się kieruje muzyk, kupując  gitarę? Co dla niego jest ważne? Opinia innych gitarzystów, marka, wygląd?

– Decyduje brzmienie i kilka innych ważnych szczegółów. Liczy się wygląd, ergonomiczność dopasowana do stawianych wymogów, kształt, kolor. Nasze gitary zawsze produkowane były pod specjalne zamówienia, więc klienci dostawali produkt dokładnie taki, jaki chcieli. W tamtych czasach to było coś nowego, absolutnie niemożliwe do uzyskania w fabrykach produkujących instrumenty na skalę masową. Dzisiaj też traktujemy to jako ważny element przewagi konkurencyjnej. Obecnie większość instrumentów muzycznych produkuje się w Chinach, liczy się jak najniższy koszt produkcji, a nie indywidualne podejście do klienta. Staramy się być butikowym producentem gitar, dostarczać produkt dopasowany do najbardziej wyszukanych potrzeb twórców.  Można powiedzieć, że od początku realizowaliśmy marzenia gitarzystów co do brzmienia, wyglądu i kształtu instrumentów.

Maciej Iwan. Fot. Newsbar.pl

– A jak to się stało, że przejął pan interes po ojcu?

– Pod okiem taty sam budowałem instrumenty i podobnie, jak on,  grałem w zespole, który nazywał się Confessor. Fascynowała mnie muzyka heavy metalowa. Pierwsze gitary  tworzyłem dla siebie, następne dla znajomych. Nabrałem doświadczenia, zdobyłem niezbędną wiedzę, wprowadzałem innowacje jak np. tzw. mostki tremolo, które za pomocą tzw. wajchy umożliwiały modyfikację dźwięków. Czułem, że firma potrzebuje kapitału, więc wyjechałem na Zachód. Przywiozłem trochę pieniędzy, które zainwestowałem w produkcję. Jako pierwsi w Polsce i jedni z nielicznych na świecie zastąpiliśmy drewno kompozytami.  W tym czasie osprzęt sprowadzaliśmy z Japonii. Gitary dobrze się sprzedawały. Zaczęło jednak brakować kapitału na rozwój, więc pozyskaliśmy nowego wspólnika, który okazał się nieuczciwy i firma niestety, popadła w kłopoty finansowe.  Wspólnik wyprowadził z firmy pokaźną część majątku. Tata musiał zawiesić działalność, stracił wiarę w powodzenie projektu. Podobnie jak szwedzka firma Hagstrom, która też przestała działać na jakiś czas. Po latach została przeniesiona do USA, przy czym sama produkcja odbywa się w Chinach. Dzisiaj gitary Hagstrom są dostępne w każdym polskim sklepie muzycznym.

– A jest jakiś, powszechnie uznawany, ranking firm produkujących gitary?

– Formalnie nie, bo co artysta, to inna gitara, instrument  innej firmy. Można mówić jedynie o popularności marek. Są dwie absolutnie popularne marki na świecie: Gibson i Fender. Te dwie firmy stworzyły swoistą bazę instrumentów, które później były powielane przez innych producentów. Wyznaczały trendy w design, brzmieniu, technologii, estetyce itp. Wielu znanych artystów sięgało po te gitary. Za nimi szli naśladowcy i w ten sposób siła obu marek rosła. Rynek instrumentów muzycznych jest ogromny. Obok potentatów są takie małe warsztaty lutnicze jak mój, które tworzą instrumenty pod konkretne zamówienie.

Maciej Iwan. Fot. Newsbar.pl

– Wróćmy do pańskiej firmy, bo zatrzymaliśmy wspomnienia w momencie, gdy tata zawiesił działalność.    

– Nasza firma wznowiła działalność  w 2013 r., próbując odbudować dawny dorobek. Zajęliśmy się na początek naprawą gitar. Za namową jednego z naszych klientów zbudowałem dla niego gitarę, a później skonstruowałem prototypy instrumentów opartych na nowych technologiach i rozwiązaniach. Można powiedzieć, że dokonał się skok jakościowy, dzięki któremu odzyskaliśmy pozycję na rynku. Nowe gitary pod marką IVAN zyskały uznanie muzyków przy czym w tzw. międzyczasie konkurencja w branży ogromnie się nasiliła, gdyż praktycznie każdy uznany producent przeniósł swoje fabryki do Chin i obniżył ceny. Nasza butikowa wytwórnia nie ma szans konkurować cenowo z gigantami, więc stawiamy na jakość, wyjątkowość, indywidualizm. Tylko w ten sposób możemy konkurować na rynku.

– Małe warsztaty muszą szukać nisz rynkowych. Tylko tam znajdą klienta…

Na szczęście, mimo ogromnej rywalizacji rynkowej, wielu profesjonalnych lutników może konkurować myślą technologiczną, wzornictwem, świeżością, innowacyjnością

– Spadek cen ma swoje dobre i złe strony. Obniżka cen na dobre gitary poprawiła dostępność tych instrumentów. Kiedyś o takich gitarach mogliśmy tylko pomarzyć. Dzisiaj młodzi ludzie mają je pod ręką, po prostu muzyczny raj na ziemi. To z kolei sprawia, że z czasem młody muzyk szuka czegoś ciekawszego, gitary swoich marzeń i zainteresowania kieruje np. do nas. Na szczęście, mimo ogromnej rywalizacji rynkowej, wielu profesjonalnych lutników może konkurować myślą technologiczną, wzornictwem, świeżością, innowacyjnością.  Jest wielu profesjonalnych muzyków, którzy wolą gitarę wykonaną na zamówienie niż chińską masówkę. My tworzymy gitary wykorzystując nasze wieloletnie doświadczenie. Np. budujemy korpusy gitary z drewna egzotycznego, a gryfy z kompozytów. Taki hybrydowy zestaw nadaje instrumentom ciekawe i – co jest niezmiernie ważne – powtarzalne brzmienie każdego egzemplarza.  W naszych gitarach to korpusy decydują, czy brzmienie jest  jasne, ciemne, głębsze itd. Jeśli dodamy do tego nasze niepowtarzalne przetworniki, to efekt dźwiękowy jest naprawdę wspaniały.

Rozmawiał: Sławomir Ostrowski

 

 

 

Ostatnie wpisy