Kazimierz Brakoniecki

Żuraw, samolot, rakiety

24 maja radość wiosennego lasu w Starym Olsztynie,

pod kopułą chmur przemyka panteistyczny żuraw,

hieroglif przyrody, nad nim huk odrzutowca

w kierunku bałtyckiej Rosji, sto kilometrów i granica,

dla ruskich rakiet to nieduża odległość.

Polska to nie ptica ani zagranica.

Nigdy nie myślałem, że wyglądając lotu żurawia,

bać się będę przelotu rakiet, huku odrzutowców.

 

Ukraiński żołnierz trzyma blisko siebie synka,

który go piąstkami okłada po twarzy;

pożegnanie na dworcu z rodziną która schroni się w Polsce.

Możliwe, że żołnierz-bohater nie żyje.

Niemożliwe, ale Rosja morduje Ukrainę.

 

Rozmawiamy jedząc lody na warmińskim rynku.

Mój 70-letni rówieśnik przyjął uchodźców z Charkowa:

„To co opowiadają nie mieści się w głowie,

gdyby nas zaatakował Putin to wywożę rodzinę do Norwegii,

wracam i zaciągam się do obrony, byłem w wojsku

i wiem jak się strzela. Przynajmniej tak zginę,

zabijając chociażby jednego nazistę-Rosjanina.

Inaczej bym bezbronny oszalał. Ukraińcy teraz,

rzecz niesłychana, są naszymi europejskimi przyjaciółmi,

walczą za nas ale  i my nie odpuścimy zbrodniarzom”.

 

Zgadzam się z nim  a byłem kiedyś żarliwym pacyfistą,

w PRL-u miałem wybór: koszary, szpital, więzienie,

wybrałem psychiatryk zamiast garnizonu:

„Dacie mi karabin to was zastrzelę i samego siebie!”

Wystarczyło na odroczenie, a potem na kolejne szajby.

Nienawidziłem wojny ale i tego że polskie wojsko

było wojskiem sowieckim. Kiedy urodzili się synowie

nie bawili się w wojnę jak ja w dzieciństwie na podwórku,

kiedy nikt nie chciał być szkopem albo kacapem,

ktoś musiał, bo Polska miała wygrać z wrogami,

przynajmniej w tym pruskowschodnim mieście,

zdobywanym przez Sowietów Kopielewa i Sołżenicyna.

 

Synowie mają mi za złe że ich poetycko wychowałem,

kiedy świat pokazał apokaliptyczną naturę historii;

teraz boję się o wnuki, o ich obiecaną przyszłość,

osacza nas zło absolutne i wzywa do losu tragiczne dobro.

 

Ukraiński żołnierz obejmuje dwuletniego synka,

który go piąstkami z płaczem okłada po hełmie.

Możliwe że obrońca ojczyzny już nie żyje.

Niemożliwe, aby Ukraina umarła,

razem obronimy niepodległe życie.

 

24 maja 2022

Ostre Bardo

 

1.

Ostre Bardo przy granicy z kaliningradzką Rosją,

zbór ewangelicki zamieniony na cerkiew unicką;

uciekli stąd  pruskowschodni Niemcy zesłano Ukraińców,

koniec cywilizowanego świata dla uciekinierów i deportowanych,

przypadkowa ojczyzna dla zastraszonych pogrobowców,

pochowani w ziemiankach bogowie tulą się do osmalonych ikon.

Blakną zdjęcia w rodzinnym albumie z dziurą po kuli,

wracają bohaterowie z więzień dla Polaków banderowcy,

chcą mówić po domowemu ale dom jest niemiecki;

wykorzenieni podwójnie  patrzą nieufnie i w milczeniu,

jak w ogrodzie kwiaty wiśni wrastają w mazurski kosmos.

 

2.

Bardo pruskie niemieckie, ukraińskie, polskie,

porwana kraina którą mus życia instynktownie utrwala

w umyśle dziecka, aby stać się oswojoną przestrzenią,

która zaczyna się na progu nieznanej mowy i domu,

tuż przy słupach granicznych między Polską a Rosją;

ukraińskość to zabroniony mit albo bolesna wizja.

Bardo pamięci, labirynt umysłu w ogniu agonii.

 

3.

XXI wiek, Ostre Bardo nie zmieniło miejsca na mapie,

ufniej spoczywa pod cienkim niebem na zadbanych polach,

w budynku po szkole  pięknieje uprzemysłowione gospodarstwo,

kto mógł to wyjechał za lepszą pracą i tożsamością,

czujna świątynia, wstążki na wietrze, dekalog skojarzeń.

Bardo ostrej przestrzeni i bardo duchowego niemiejsca

podzielone zasiekami, których korzenie to duchy i słowa.

 

2021

 

 

Cmentarz żydowski w Szczytnie

 

Obrzezany polską poezją całe dorosłe życie udawałem Żyda.

Są tacy co uwierzyli. Mają do tego nosa i szukają nosa u innych .

Skoro endecki ojciec antysemita, to ja filosemita:

ojciec rasista to ja cytuję czarne podniebienie Puszkina.

Na stare lata kosmopolak – kosmopoeta – asemita,

jak określał po wojnie Szymon Laks, muzyk z Auschwitz,

takich ludzi którzy rozpoznają człowieka w człowieku,

a nie krew w jego żyłach albo na rękach.

Obrzezany polską poezją Leśmiana, Wata, Tuwima,

całe poetyckie życie udawałem dosłownego Żyda.

 

Nie potrafię rozpoznać tego miejsca.  Za linią kolejową,

na łuku ulicy teraz wielkie szczekanie, schronisko dla psów .

Jednorodzinne domki z wypielęgnowanymi ogrodami dobrobytu.

Otwarta żelazna bramka. Stoją chwieją giną macewy.

Niektóre się prostują, wzmacniając korzenie w mazurskim powietrzu.

Między grobami na skróty przebiegają widmowi punkowie.

Unser guter u. geliebter Vater,Isidor Flatow, Aron Cohn.

Po niemiecku i hebrajsku. Imigranci z zaboru rosyjskiego.

Dwa języki które się splotły i z tego węża wynikł grzech

pierworodny zaskakującej niemieckich Żydów zagłady:

Judentum i Germania Buber. Scholem. Mendelsohn.  Kantorowicz.

I wojna św. patriotyzm wielkoniemiecko-wielkożydowski.

Żaden wschodniopruski Żyd nie głosował za Polską w 1920 roku.

Mazury-Masuren,idealne hitlerowskie Prusy Wschodnie.

I zaraz koniec marzeń: dyskryminacja, zagłada, ten kirkut

to jeszcze świat wyobrażony. Swastyka dopiero wschodzi

nad Edenem krainy Nod, która dla mnie stanie się Atlantydą Północy.

 

To nie potrzeba łzawej egzotyki mnie tu zawiodła ani nawet poryw serca.

Żaden kult wybranego narodu religii- terytorium- wartości.

Ale pamięć oczu. Pamięć myśli. Pamięć o skreślaniu ludzi

z rejestru świata w imię fascynacji plemiennej, mistycznej, chtonicznej.

Słonimski opłakiwał zagładę polskich miasteczek żydowskich.

To nie było miasteczko polskie ani żydowskie, lecz niemiecko-pruskie.

Symbol zawiedzionej miłości, która pozostawiła wyobcowany cmentarz.

Wydarty z obcej historii plac Jozafata ze świątkami macew.

Inny  nieporuszony pośrodku inwazyjnej cywilizacji.

Jak rzeźby z Wyspy Wielkanocnej. Jak menhiry z księżycowej planety.

Które chcę uszanować ocalić w tym strumieniu czasu

co i nas wchłania niszczy, obiera z pamięci jak kamienie,

rozrzuca po nieoswojonej nigdy i przez nikogo samotnej ziemi.

Obrzezany poetyckim słowem całe życie pozostanę słownym Żydem     .

2021

 

Kazimierz Brakoniecki (1952) – poeta i eseista, tłumacz i redaktor, animator kultury i sztuki; absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, mieszka w Olsztynie, współtwórca Wspólnoty Kulturowej „Borussia”; w latach 1995-2018 dyrektor samorządowego Centrum Polsko-Francuskiego w Olsztynie.