W wieku 72 lat zmarł filozof i historyk religii prof. Zbigniew Mikołejko. Zbigniew Mikołejko urodził się w 1951 r. w Lidzbarku Warmińskim i tu w miejscowym liceum w 1969 r. zdał maturę (tu publikujemy jego wspomnienia z czasów szkolnych). Pracował w Zakładzie Badań nad Religią w Instytucie Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Często pojawiał się w mediach w roli eksperta. Zbigniew Mikołejko należał też do Akademii Amerykańskiej w Rzymie oraz Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Wykładał na różnych uczelniach warszawskich, a także krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Poniżej przypominamy wywiad z prof. Mikołejko pt. “Agenci wpływu są wśród nas” przeprowadzony w Brwinowie 22 lutego 2018 r.
-Gdyby przesłonięto Panu oczy czarną chustą, a ktoś miałby wziąć Pana pod rękę i poprowadzić przez wyboistą drogę, to komu by Pan zaufał?
-To grono byłoby całkiem spore. Znajomi, przyjaciele, moi dawni nauczyciele. Myślę, że każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby, którym może zaufać.
-A któremu z polityków by Pan zaufał?
-O, tu byłoby gorzej. Politycy dzisiaj skłócają społeczeństwo. Pozwalają sobie na zbyt wiele. Gdyby 20-25 lat temu obrażali innych jak robią to teraz byliby przebici osinowym kołkiem. Wśród polityków nie ma takiego, któremu bym zaufał i dał się poprowadzić przed siebie. W ogóle mamy trudności ze znalezieniem autorytetów. Anomia autorytetów w Polsce dzieje się od dawna. W pewnych warunkach kulturowych, mentalnych, społecznych i politycznych one tracą, a w pewnych znowu nabierają wartości. Autorytety odzyskają swoją moc być może wtedy, gdy obecna władza upadnie.
-A jeśli mówimy o zaufaniu to co mamy na myśli?
-Przede wszystkim gwarancję. Liczymy, że nasze oczekiwania np. wobec innych zostaną zaspokojone. Dzisiaj zaufanie ma szersze pojęcie, jest elementem czegoś co nazywamy kapitałem społecznym, na który składa się także umiejętność współpracy, wsparcie pozostałych uczestników procesu, wzajemne zaangażowanie. Tymczasem w naszych realiach mamy do czynienia z burzeniem tego kapitału, podsycana jest nienawiść. Przyczyniają się do tego oczywiście politycy, którzy rzucają oskarżenia w rodzaju “zdradzieckie mordy”. Nienawiść jest cały czas podsycana, a próbuje się ją gasić dolewając benzyny do ognia nienawiści. To prowadzi do przemocy, a nie współpracy.
-Kapitał społeczny kojarzy się z bankiem, zyskiem, odsetkami. Czy to pojęcie bardziej socjologiczne czy ekonomiczne?
-Ekonomiści upodobali sobie to określenie i rzeczywiście mają rację twierdząc, że wysoki poziom kapitału społecznego przyczynia się do dobrobytu społeczeństwa.
-Razem możemy więcej zdziałać niż w pojedynkę?
-Właśnie, działając wspólnie uzyskujemy efekt synergii, możemy zrobić więcej. Zaufanie w relacjach gospodarczych ma istotne znaczenie. Przyczynia się do kreatywności, innowacyjności. W pojedynkę działać jest coraz trudniej. Ufając innej osobie lub grupie osób możemy udoskonalić dotychczasowe rozwiązania, dokonać nowych odkryć. Bez otwarcia się na inną osobę, ujawnienia swoich pomysłów bardzo trudno jest dokonać postępu.
-W światowym rankingu jesteśmy pod względem poziomu kapitału społecznego na dość odległym miejscu. Przodują Amerykanie, ale inne społeczeństwa jak np. Skandynawowie też od nich odstają.
-Amerykanie potrafią działać w grupie, zaufać innej osobie, bo w przeszłości musieli wspólnie pokonywać trudności. Wspólnie budowali swoją przyszłość. Skandynawowie zostali w pewnym sensie rozpieszczeni przez państwo. Opieka społeczna jaką sobie wypracowali spowodowała zerwanie więzi np. rodzinnych. Opiekę nad osobami starszymi sprawuje państwo, a nie rodzina. U nas poziom kapitału społecznego jest niski m.in. ze względów historycznych. Przez dziesięciolecia byliśmy pod taką lub inną okupacją. To nie sprzyjało współpracy i budowie wzajemnego zaufania. O budowie kapitału społecznego możemy mówić dopiero od 1989 r. ale też z umiarkowanym optymizmem ponieważ jak wcześniej powiedzieliśmy politycy skutecznie dzielą społeczeństwo, co nie sprzyja współpracy, budowie zaufania.
-Społeczne pęknięcia pojawiają się nie tylko w naszym kraju. Ostatnie wybory w USA silnie podzieliło społeczeństwo. Katalończycy też mają trudności w znalezieniu wspólnego języka. Bywa, że w jednej rodzinie są ostre podziały na separatystów i zwolenników jedności Hiszpanii. Świat pęka przynajmniej na dwie części. Skutki globalizacji?
-Też, ale także z powodu życia z ręką w kieszeni sąsiada. Rozwarstwienie materialne sprzyja nieufności. Kto wie czy we współczesnym świecie sprawcami podziału nie są tzw agenci wpływu. Dotyczy to nie tylko Ameryki, Hiszpanii, ale także Polski.
-Obce mocarstwa zamiast wytaczać działa stosują inżynierię społeczną?
-To się dzieje. Głośno mówiono o tym podczas ostatnich wyborów w USA. Nie twierdzę, że nasi agenci wpływu działają w bezpośredniej zmowie z Putinem. Często robią to nieświadomie, ale dzielą nasze społeczeństwo w interesie obcego mocarstwa. Agentami mogą być politycy, dziennikarze, organizacje, duchowni, liderzy opinii. Działania mogą być pośrednie, polegające na wykorzystywaniu agentów wpływu, na trollingu czyli komentarzach, umieszczanych na stronach internetowych. Te metody są skuteczne, bo ich propagandowy wydźwięk mniej rzuca się w oczy i trudniej udowodnić powiązania z mocodawcą. Efekt tego jest taki, że jako państwo oddalamy się od wartości zachodnich. W skłóconym społeczeństwie łatwiej wywołać konflikt. Drobne wydarzenie może być zapalnikiem. Nawet człowiek rozsądny nie jest rozsądny we wszystkim. A cóż powiedzieć o szaleńcach, którzy wierzą np. w zamach smoleński? Dużo ludzi jest wszędzie i zawsze – także i u nas obecnie – niepodatnych na jakąkolwiek rozsądną argumentację, grają w nich tylko rzeczy zasłyszane i stereotypy, emocje, przywidzenia, resentymenty i fałszywe wyobrażenia, często jakieś fikcje straszliwe. Znajdujemy się więc w sytuacji szczególnej – w niespokojnej chwili mocowania się tego, co szaleńcze, z tym, co rozsądne.
Rozmawiał: Sławomir Ostrowski
prof. Zbigniew Mikołejko – pochodzący z Lidzbarka Warmińskiego filozof, historyk, eseista, kierownik Zakładu Badań nad Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN.
Przeczytaj rezolucję Parlamentu Europejskiego z 2016r. o wpływie rosyjskiej propagandy na EU (plik pdf).
Już w 2016 roku, posłowie ostrzegali, że Kreml nasilił propagandę przeciwko UE po zajęciu Krymu i rozpoczęciu wojny hybrydowej w Donbasie. W rezolucji, przytaczają oni przykłady narzędzi i metod dezinformacji szeroko wykorzystywanych przez rosyjski rząd: think tanki, wielojęzyczne stacje telewizyjne (np.: Russia Today), pseudoagencje informacyjne (np. Sputnik) i trolling w internecie oraz w mediach społecznościowych w celu zakwestionowania wartości demokratycznych, wprowadzenia rozłamu w Europie.