Arytmetyka i kant – parę uwag z matematyki. A raczej z arytmetyki, na poziomie szkoły podstawowej (tej, której nie ukończył Bąkiewicz). Większość kochanych rodaków nie do końca rozumie, co to jest inflacja, procent, punkt procentowy, itd. Efekt jest taki, że władza nas kiwa, a ludzie się cieszą. Zacznijmy od przekrętu pierwszego – „efekt dobrego szefa” i 13. emerytura.
Szef zatrudnia pracowników i mógłby im płacić 1200 złotych miesięcznie. Będą narzekali, jaki ten szef niedobry, płaci tak mało. Więc płaci im tylko 1000 zł miesięcznie. Narzekają tak samo, a szef co miesiąc chowa 200 zł do kuferka. Na koniec roku szef wyjmuje z kuferka 12 x 200 zł = 2400 zł i daje premię: 2400 zł. Załoga jest zachwycona: wspaniały szef, taką premię dał!
Dokładnie to samo robi rząd PiS. Na przykład: państwo stać na waloryzację emerytur średnio o 166 zł. Ale robi waloryzację średnio o 100 zł, zaś 66 zł, jak ten szef, chowa do kuferka, a później daje 13. Emeryturę! 800 zł! Hurrra! Ludzie się cieszą. A tym czasem 12 x 66 = 792 zł, ok. 800 zł. To dobre państwo emerytom dało, to co im zabrało. Co więcej, kolejna waloryzacja nie liczy się od tej „trzynastki”, tylko od tej gołej „setki”, a więc jest mniejsza. Oto jak można ludzi orżnąć na pieniądzach, a oni się cieszą.
Przejdźmy do inflacji. Ludzie mówią: kiedy wreszcie ta inflacja przestanie rosnąć? Muszę was zmartwić. Nawet jak inflacja przestanie rosnąć, to ceny dalej będą rosły. Ceny nie rosną tylko wtedy gdy inflacja wynosi 0 (słownie: zero). Co więcej, ceny nadal rosną, gdy inflacja maleje, ale jest ciągle dodatnia. Tak więc czeka nas dobre parę lat tej zabawy.
No to zauważmy jeszcze jeden efekt rosnącej inflacji, o którym rządzący mówić nie lubią. Waloryzacja emerytur robiona jest w marcu o stopę inflacji średniorocznej. Tak, tylko w marcu inflacja jest sporo większa od średniorocznej, a wiec co roku na tym tracimy. Zasady waloryzacji ustalono dawno i nikt tego efektu nie przewidział, bo inflacja była niewielka. W tej chwili waloryzacja niestety mocno nie wyrównuje nam wzrostu cen. I ten efekt co roku narasta, bo liczony jest od już zaniżonej podstawy.
I jak już jesteśmy przy emeryturach to zauważmy jeszcze jedno „dobrodziejstwo” rządów PiS-u. Obniżyli wiek emerytalny. Wszyscy się ucieszyli, oczywiście wszyscy poza tymi, którzy choć trochę myślą. Bo jaki jest tego skutek? Wszyscy emeryci mają mniejsze emerytury. Nie tylko ci, którzy przeszli na emerytury wcześniej, ale wszyscy, bo w systemie jest mniej pieniędzy. Jak to? – powie ktoś. Przecież zasady wyliczania emerytur są ściśle określone. Hola, hola, ale ustawa określa minimum, zwłaszcza przy waloryzacjach, a może być więcej. Może być więcej, ale skądś trzeba tę kasę wziąć. Natura ludzka jest niestety taka, że woli 2 lata krócej pracować, a nie myśli o tym, że przez 30 lat będzie jeść kit z okien.
Zaraz usłyszymy, że rząd dokłada. Ja na to mówię dokrada. Rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy. Aby nam „dać”, musi wcześniej nam zabrać, a metod jest wiele. W podatkach, przez zabranie samorządom i organizacjom pozarządowym… W sprawie okradania to oni są geniuszami.
Bardzo wygodnie dla propagandy jest podawać zmiany, w zależności od potrzeby okłamywania, raz w procentach a raz w punktach procentowych. Większość ludzi, nawet część dziennikarzy i polityków, myśli, że procent i punkt procentowy to jest to samo.
A nie jest.
Procent to po prostu jedna setna. Słowo procent pochodzi od „per cent”, czyli „na sto”.
100% = 1.
1% = 1/100, jedna setna.
Natomiast punkt procentowy to różnica między poprzednim oprocentowaniem a nowym wyrażanym w procentach. Najlepiej to widać na przykładzie. Stopę procentową, podatek, ratę kredytu, itp., podniesiono z 10% do 20%, to znaczy „o 10 punktów procentowych”. No jak to fajnie brzmi: dziesięć punktów, a co tam… Niewiele. A g… prawda, że niewiele. Wzrosło dwukrotnie, z 10 do 20, czyli o ile procent? O 100 procent! O 10 punktów procentowych, ale o sto procent! Rządowa propaganda bardzo lubi punkty procentowe. Ulubiona metoda Glapińskiego: podnieśliśmy stopy procentowe o 5,6 punktów procentowych. A co to znaczy? A to trzeba by znać wartość poprzednią, by policzyć. A kto ją pamięta? Tylko specjaliści, ale ich i tak nie da się orżnąć.
Dla każdej nieuczciwej władzy bardzo wygodnie jest tak podawać informacje gospodarcze, by ludzie nic z tego nie rozumieli
No to dalej. Obniżyli PIT, jacy dobrzy! No właśnie, a dlaczego PIT? Bo wpływy z PIT idą do znienawidzonych przez PiS samorządów. Ludzie, będziecie mieli większe wypłaty, ale nie będzie na drogi, szkoły, szpitale, kulturę… A czy będziecie mieli więcej? No nie koniecznie. Część emerytów nie płaci podatku PIT, ale dzięki temu nie może wielu rzeczy odpisać od podatku, nie tylko składki na NFZ. Nie może przeznaczyć 1% podatku na organizacje pożytku społecznego, całego szeregu wydatków na sprawy zdrowotne, w sumie to niemal nic na tym nie zyskuje, a jeśli to bardzo mało.
Natomiast nie będzie pieniędzy na różne wsparcia ze strony samorządu. W każdej gminie jest inaczej, ale np. gminy dopłacały do zabiegów rehabilitacyjnych, do wózków inwalidzkich, do in vitro, odśnieżały lokalne drogi, i tak dalej, i tak dalej. Aby na przykład sprowadzić do gminy wiejskiej lekarza, nauczyciela, to trzeba dać im mieszkanie. A jak samorząd nie ma pieniędzy, to skąd je weźmie? No jasne: rząd się zawsze wyleczy, a uczyć się nie musi (co widać na licznych przykładach). A że nie będzie na kulturę? A na co PiS-owi kultura?
Ale to nie wszystko. Największym podatkiem jest VAT. Czym większa inflacja, tym większe wpływy do Skarbu Państwa z VAT-u. A jeśli rząd, tak jak obecny, ma w d… społeczeństwo i myśli tylko o kolejnych posadach dla krewnych i znajomych za kolosalne pieniądze, to wcale mu nie zależy na obniżeniu VAT-u. Lud na inflacji biednieje, a rządzący zarabiają.
Ale władza jest „dobra”. Robi różne tarcze anty inflacyjne, czyli wpuszcza pusty pieniądz na rynek. Czyli co robi? Zwiększa inflację. Macie ludzie, macie. Przez chwile zapłacicie mniejszą ratę. Oddacie z nadmiarem w cenach masła, chleba, benzyny, prądu… Tak naprawdę to ta tarcza wam bokiem wyjdzie. Ale cieszcie się ludzie, cieszcie. Z czego? Z tego że was tak sprawnie dymamy.
Przypomnijmy sobie, skąd się wzięła tak wysoka inflacja. Nie z powodu wojny, bo ona trwa 3 miesiące, a inflacja rośnie od 2 lat. Częściowo z powodu sytuacji na świecie, ale tylko częściowo. Głównie jednak z długotrwałego socjalu, z tych wszystkich 500+, 300+ i rozbuchanych wydatków na różne szkodliwe fundacje (Narodową, Bąkiewiczową…). Głównie z pompowania na rynek pustego pieniądza, pieniądza nie zarobionego, tylko drukowanego. To taki samonapędzający się kołowrotek: ceny rosną => rośnie VAT => zwiększamy socjal => ceny rosną… I tak ad mortem ufajdandam.
Szanowni Państwo, uświadommy sobie, kto nami rządzi. To są ludzie, którzy napotykając problem nie myślą, jak go rozwiązać. Myślą: 1) jak teraz kłamać; 2) jak na tym oszukać. Albo kompleksowo: jak ludzi okłamać i okraść, by się jeszcze z tego cieszyli.
Wraca stare hasło: Popierajcie władzę czynem, umierajcie przed terminem. I z pieśnią na ustach.
Krzysztof Łoziński