1 C
Olsztyn
19 marca 2024
reklama

Wojciech Wrzecionkowski: Nie bałem się za komuny, to dlaczego mam się bać teraz
W

Rozmowa z adwokatem Wojciechem Wrzecionkowskim

-Już na początku „afery” z sędzią Pawłem Juszczyszynem powiedział pan publicznie, że grozi mu nie tylko postępowanie dyscyplinarne, ale i karne.

-Wszystko się, niestety, sprawdziło. Dla mnie to jest rzecz oburzająca, bo jestem zdania, że nie ma do tego żadnego powodu. Uważam, że sędzia, w ramach procedury cywilnej, ma prawo pytać organy państwowe o różne rzeczy. W tym, także – jak w tym przypadku – o listy poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. W każdym postępowaniu sąd wyższej instancji z urzędu musi sprawdzać, czy sąd pierwszej instancji był należycie obsadzony. Jeżeli nie był, całe postępowanie jest nieważne. Kuriozalne jest teraz, że Kancelaria Sejmu wnosi o reasumpcję zarządzenia sędziego Juszczyszyna poprzez jego uchylenie. Pytam się w jakim trybie? Tylko strony, lub sąd z urzędu, mogą wnosić o uchylenie lub zmianę postanowienia. Kancelaria ma wykonać polecenie, a nie dyskutować, a tym bardziej wskazywać sądowi, co on ma robić. Do czego to doszło, że jakiś urzędnik żąda uchylenia zarządzenia sądu.

-Żąda, bo zgodnie z tym co mówi nie tylko zastępca rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych, ale też sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, sędzia Juszczyszyn przekroczył swoje uprawnienia.

-Będzie postępowanie, zobaczymy. Jest jednak zarządzenie i siedem dni, żeby je wykonać. Koniec kropka, bo inaczej mamy bezprawie.

-Nie, mamy sytuację, że już nie mówi się o sędzi Juszczyszynie, ale o Pawle J. funkcjonariuszu publicznym, który przekroczył swoje uprawnienia, za co według paragrafu 231 kk grozi do 3 lat pozbawienia wolności…

-Mógłbym podpowiedzieć jeszcze inny zarzut. Przecież olsztyński sędzia zażądał ujawnienia list poparcia do KRS pod rygorem grzywny… Można to potraktować jako groźby karalne (śmiech).

widzimy, że już się zaczyna w internecie i niektórych mediach, zwłaszcza  w TVP i Radiu Olsztyn, szczucie na sędziego za jakąś starą sprawę egzekucyjną, a nawet sugerowanie, że człowiek przez niego umarł w biedzie. To jest dopiero niegodziwość

-Nie wiadomo co będzie, ale nie tylko całe orzecznictwo sędziego jest teraz pilnie przeglądane, również jego życie prywatne. Ciekawe, czy zajmujący się tym zastępca rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych, sędzia z Nowego Miasta Lubawskiego Michał Lasota wie, że Paweł Juszczyszyn przekroczył w Himalajach barierę 8 tysięcy metrów, miał w górach wiele zdarzeń na granicy życia i śmierci i wie, co to ryzyko?

-Wiem, że trzepane są wszystkie jego sprawy z ostatnich trzech lat. A człowiek jest przecież tylko człowiekiem, nie ma sędziego, któremu nie uchylano, nie zmieniano wyroków. Ale od ich korygowania są instancje odwoławcze… Poza tym zmienia się się orzecznictwo, czasami o 180 stopni.  A my widzimy, że już się zaczyna w internecie i niektórych mediach, zwłaszcza w TVP i Radiu Olsztyn, szczucie na sędziego za jakąś starą sprawę egzekucyjną, a nawet sugerowanie, że człowiek przez niego umarł w biedzie. To jest dopiero niegodziwość. Typowe – jak to się mówi – grillowanie, trałowanie, czy hejtowanie człowieka…

-… mrożenie

-Efekt mrożenia dotyczy bardziej innych sędziów. Paweł Juszczyszyn zrobił swoje i wątpię, żeby na jakimkolwiek etapie się z tego wycofał. Dla niego droga jest jedna. Natomiast to, co władza z nim robi, ma zamrozić innych sędziów, żeby nie rozlało się na cały kraj.

-Co w ogóle jest nie tak z listami poparcia do KRS, których ujawnienie zarządził sędzia Juszyczyszyn?

-Jeżeli te listy byłyby w porządku, władza nie strzegłaby ich „jak niepodległości”. Każdy sędzia jest osobą publiczną. W internecie są ich oświadczenia majątkowe, najdalej idące informacje. Każdy może sprawdzić, ile sędzia zarabia, czy ma dom, jaki ma kredyt itd. Fakt, że jako funkcjonariusz publiczny on kogoś poparł, bądź nie, od początku powinien być jawny. Naczelny Sąd Administracyjny powiedział to pół roku temu nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Żadne „postanowienie” urzędnika z Urzędu Ochrony Danych Osobowych, jak było w tym przypadku, nie powinno wstrzymywać wykonania wyroku, czyli publikacji list. To byłaby anarchia. Wyobraźmy sobie, że sąd, na przykład, zasądza milion złotych odszkodowania od skarbu państwa, a któryś minister mówi „nie, nie, ja tego nie dam, bo to jest niesłuszne, skarbu państwa na to nie stać”.

-Co więc z tymi listami?

-Nikt tego nie widział, ale z tego, co wiem, sędzia z Olsztyna w KRS, prezes Sądu Rejonowego Maciej Nawacki, dostał 28 głosów poparcia. W tym swój, który moim zdaniem nie powinien być liczony, bo przecież (śmiech) siebie samego popierać nie można. Musiał mieć 25 głosów, tymczasem czterech popierających go wcześniej sędziów ogłosiło w internecie, że swoje poparcie wycofało. Zostały więc 23 głosy, za mało. Nie wiadomo, co z pozostałymi członkami KRS. Czy nie jest tak, że jeden sędzia poparł wszystkich kandydatów do KRS, że popierali się krzyżowo, że na listach poparcia są głównie sędziowie z Ministerstwa Sprawiedliwości, albo znajomi czy rodzina? Jaki mandat ma krajowa rada, jeśli będący jej członkiem sędzia nie jest w stanie zebrać w swoim środowisku 25 podpisów? Mamy przecież w Polsce 10 tysięcy sędziów.

-Sąd Najwyższy – zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – w najbliższym czasie będzie to musiał zbadać własnymi siłami. Czy, jeśli w sprawie list poparcia do KRS dojdzie do takich samych wniosków jak olsztyński sędzia i zażąda ich ujawnienia, Kancelaria Sejmu też poprosi o „reasumpcję”?

-… albo zawiesi sędziów Sądu Najwyższego i będzie wszczęte przeciw nim postępowanie dyscyplinarne. Ja uważam, że po wyroku TSUE Sąd Najwyższy ma obowiązek zażądania publikacji list poparcia do KRS. Musi o to zapytać. Sytuacja jest w sumie nieskomplikowana, trzeba sprawdzić, czy wszyscy członkowie KRS zostali prawidłowo wybrani i czy idąc dalej, kandydaci na sędziów wskazani przez taką radę prezydentowi, mogli być nominowani.

-Nie chodzi tylko o sędziego z Lidzbarka Warmińskiego, co do którego sposobu powołania wyraził wątpliwość sędzia Juszczyszyn. W samym okręgu olsztyńskim to już kilkunastu sędziów: w Nidzicy, Piszu, Bartoszycach, także w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, gdzie na przykład do wydziału rodzinnego, decydującego m.in. o rozwodach – wbrew opinii samorządu sędziowskiego – nominowany został prokurator bez żadnego doświadczenia w orzecznictwie tego typu.

-Nie on jeden. Ale analogiczną sytuację mieliśmy, gdy reformę sądów (w czasach koalicji PO-PSL – red.) przeprowadzał ówczesny minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin. On wtedy zlikwidował małe sądy, na przykład w Nidzicy. Ja pisząc apelację o wyroku tego sądu, którego de facto już nie było, byłem przekonany ze wygraną sprawę mam w kieszeni. Tuż przed rozprawą Sąd Najwyższy wydał jednak orzeczenie, że tryb likwidacji tych małych sądów, co prawda był niezgodny z prawem, ale dla dobra wymiaru sprawiedliwości utrzymuje się w mocy wszystkie orzeczenia i wyroki w sądach „których nie było”. Utrzymano je poddając normalnej procedurze odwoławczej. Lepszego wyjścia nie widzę i teraz. To jest przecież kilkaset tysięcy spraw, nie można ich wzruszać, zaczynać od nowa. Ludzie coś przecież kupili, coś sprzedali…

-Podobnie argumentuje sam premier Mateusz Morawiecki. Kwestionowanie legalności powoływania sędziów prowadzi do anarchii i paraliżu wymiaru sprawiedliwości, podważa też prerogatywy prezydenta.

-Jest takie niebezpieczeństwo. Ale nawet w samym Sądzie Najwyższym, w Izbie Cywilnej, przewodniczący odsunął od orzekania wszystkich nowo powołanych przez prezydenta sędziów. Właśnie po to, żeby nie było żadnych wątpliwości, czy sądzą nas ludzie uprawnieni.

-Rozumiem Sąd Najwyższy, czy jednak te wątpliwości i to zaraz następnego dnia po zajęciu stanowiska przez Trybunał w Luksemburgu, na ostrzu noża musiał stawiać sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie, tylko delegowany do Sądu Okręgowego w Olsztynie? Czy Paweł Juszczyszyn nie powinien poczekać, aż głos zabierze Sąd Najwyższy?

-Nie czekał, bo miał taką sprawę. Im szybciej to się rozstrzygnie, tym będzie później mniej kłopotów prawnych. Bo możemy sobie wyobrazić, że władza z każdym miesiącem będzie dokładała nowych, nominowanych przez siebie sędziów i podobnych problemów będzie coraz więcej.

-Dziś wygląda na to, że pożar w sądach, przynajmniej w Olsztynie, się rozszerza, „anarchizacja” postępuje. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Okręgu Olsztyńskiego, prawie jednogłośnie protestując 2 grudnia przeciw zawieszeniu Pawła Juszczyszyna, nie tylko ogólnie opowiedziało się za obroną konstytucyjnych zasad, ale postawiło żądania personalne: odwołania rzeczników dyscyplinarnych Piotra Schaba, Michała Lasoty i Przemysława Radzika, ale i „natychmiastowego odwołania prezesa SR w Olsztynie Macieja Nawackiego, który odsuwając Sędziego Pawła Juszczyszyna od czynności sędziowskich, sprzeniewierzył się rocie ślubowania sędziowskiego”. 4 grudnia składając rezygnacje, współpracę prezesowi Nawackiemu wymówili jego zastępcy, Krzysztof Krygielski i Anna Szczepańska. Co dalej?

-Sędziowie są w tej chwili postawieni pod ścianą, te uchwały są tego wyrazem.

-Dają też pretekst, żeby Zbigniew Ziobro spacyfikował olsztyńską Temidę.

-Jest to możliwe, chociaż wiem, że jak sprężyna napięcia się nakręca, to gdy się w końcu odkręci, ulga będzie wielka. Ja w protestach w obronie sądów uczestniczę od samego początku i mogę powiedzieć, że tylu ludzi co w niedzielę, 1 grudnia, nie było ani razu. Jest zimno, ciemno, a przyszło kilkaset osób, jak na Olsztyn naprawdę dużo. Nie można ich zdania pominąć. Uważam, że większość społeczeństwa jest przeciwko przyciskaniu sędziów.

-Adwokaci może są następni w kolejce do przyciśnięcia, to przecież część systemu, kolejna „korporacja” prawnicza. Nie ma pan obaw, że za protesty i pana zacznie ktoś „grillować”?

-Nie bałem się za komuny, to dlaczego mam się bać teraz. Niech tylko ktoś spróbuje!

-Sędziowie z Olsztyna po swoim zgromadzeniu wyszli na schody świecąc twarzami i dając się sfotografować z napisem „Warto być przyzwoitym”, prezesi sądów, przewodniczący wydziałów. Czy ktoś nie uzna tego za „delikt dyscyplinarny” podobny do noszenia koszulek i znaczków z napisem „konstytucja”. Za noszenie znaczków „Solidarności” w stanie wojennym też można było podpaść.

-Porządni sędziowie nie mają nic do stracenia. Jarosław Kaczyński, powołując się na pewien przepis z konstytucji zapowiedział przecież w jednym z wywiadów przed wyborami: w ramach reorganizacji likwidujemy wszystkie sądy w Polsce, tych sędziów, którzy się nie podobają wysyłamy „na zieloną trawkę”, czyli w stan spoczynku i przyjmujemy tylko swoich. W międzyczasie KRS produkuje następnych kilkuset sędziów, pozwalając uzyskać w sądach przewagę w taki sam sposób jak stało się to w Trybunale Konstytucyjnym.

-Czyli opcja zerowa w sądach, także w Olsztynie. Są politycy, którzy od lat ją zapowiadają.

-Jarosław Kaczyński powiedział, że oni się przed tym nie cofną, bo sądy są ostatnią redutą opozycji. Poprzednio taką redutą był Trybunał Konstytucyjny. I co? Został rozwalony!

-Celem deklarowanym przez obecną władzę, jest poprawa funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, tymczasem na rozstrzygnięcie sprawy w olsztyńskich sądach czeka się dziś dłużej niż przed „dobrą zmianą”.

-Przy tym chaosie będzie jeszcze gorzej. Ja też jestem generalnie za reformą wymiaru sprawiedliwości. Ale nie za niego zniszczeniem.

Rozmawiał: Stanisław Brzozowski