Niezauważenie mija setna rocznica śmierci Bogumiła Linki. Dawniej było komu upamiętniać działaczy mazurskich, dzisiaj nikt nawet nie zapali świeczki i nie złoży wiązanki pod pomnikiem.
Tak to się szanuje Mazurów, nawet tych, co położyli życie za sprawę polską
Linka zmarł 29 marca 1920 r. w olsztyńskim szpitalu wskutek obrażeń poniesionych podczas ciężkiego pobicia przez bojówkę niemiecką podczas jednego z zebrań przedplebiscytowych w Szczytnie. Maria Zientara – Malewska, w książce pt. „Śladami twardej drogi”, w 1966 r. pisała tak: Na całym terenie plebiscytowym działały bojówki niemieckie. Ofiarą ich padł znany działacz plebiscytowy Linka. Napadnięto go 21 stycznia. Henryk Jaroszyk przedarł się między bojówkarzy i chciał pomóc Lince, ale odepchnięto go brutalnie. Linka daremnie jęczał o pomoc. Zawieziono go później do szpitala w Olsztynie, gdzie zmarł w dniu 29 marca 1920 roku. Pogrzeb odbył się na cmentarzu ewangelickim w Olsztynie. Udział w pogrzebie był bardzo liczny. Chciano przynajmniej w ten sposób okazać współczucie rodzinie i solidarność z Mazurami. Płomienne przemówienie nad grobem wygłosił Mirosław Leyk z Wielbarka. Niezrozumiałe było natomiast zachowanie się konsula polskiego, który zza firanki przyglądał się, jak przechodził kondukt pogrzebowy. „Tak to się szanuje Mazurów, nawet tych, co położyli życie za sprawę polską” – mówili uczestnicy pogrzebu.
Emilia Sukiertowa-Biedrawina osobiście poznała Linke. W książce pt. “Wspomnienia Dawno a Niedawno”, wydanej w 1965 r. pisała: Ogromnie przygnębiające wrażenie wywarła na społeczeństwie polskim tragiczna śmierć Bogumiła Linki. Należał on do grona najruchliwszych działaczy polskich na Mazurach. Poznałam go w Warszawie w marcu 1918 roku, gdy na czele delegacji Mazurów zatrzymał się tu przed wyjazdem do Paryża, gdzie przed Wysoką Radą w Wersalu świadczył o polskości swych rodaków. Był to człowiek przeszło pięćdziesięcioletni, bardzo energiczny, ale spokojny, doskonały mówca. Po powrocie do Olsztyna aresztowany wraz z dwoma innymi członkami delegacji, wypuszczony został na żądanie marszałka Focha.
Niemcy nie dali spokoju Lince nawet po śmierci. Jak pisał Jan Baczewski we „Wspomnieniach Warmiaka”, w 1961 r. pogrzeb mazurskiego działacza przekształcił się w manifestację polskości. „Hordy bojówkarzy niemieckich zbezcześciły miejsce ostatniego spoczynku Bogumiła Linki i zrównały mogiłę z ziemią”.
Na zdjęciu Bogumił Linka na łożu śmierci.
Niżej pomnik Bogumiła Linki (dłuta Bolesława Marschalla) przy Al. Wojska Polskiego w Olsztynie.