1. Tajna misja Mazurów

Trwają prace nad multimedialną prezentacją o tajnej wyprawie Mazurów na konferencje pokojową w Paryżu w 1919 r. Mazurzy chcieli przekonać szefów państw sprzymierzonych do przyłączenia Warmii i Mazur do Polski bez plebiscytu. Poniżej przedstawiamy tekstowe omówienie prezentacji, która będzie zawierała jeszcze dźwięki, zdjęcia, filmy, infografiki.


 

Przeglądamy archiwa. W archiwum niemieckim odnaleźliśmy odręczną mapę mazurskiej wsi Wagenfeld, która przed wojną nazywała się także Wozowe Pole, a obecnie Olędry (koło Szczytna). Na mapce w lewym dolnym rogu znajduje się gospodarstwo rodziny Zapatków.

18 marca 1919 r. Zapatkowie i Linkowie wyruszyli ze wsi Wagenfeld do Paryża. Miejscem zbiórki był dom Zapatków. Na poniższej  mapie dwa domy nr 1 i nr 2 należą do rodziny Zapatków, najprawdopodobniej do braci Adama i Erwina nie powiązanych rodzinnie z Józefem Zapatką. Zdaniem Roberta Arbatowskiego, historyka ze Szczytna, którego prababcia urodziła się we wsi Wagenfeld, a dziadek znał się z Józefem Zapatką, na mapce nie ma domu Jakuba i Józefa Zapatków. Dom istnieje do dzisiaj, ale położony jest poza prezentowanym szkicem. Nazwisko w tym rejonie było bardzo popularne, a mapka została narysowana prawdopodobnie wiele lat po wyprowadzeniu się Zapatków na Kujawy.

Mazurzy wyszli z domu Zapatków późnym wieczorem 18 marca 1919 r. Przez zieloną granicę poprowadził ich Jakub Zapatka, który po bezpiecznym przekroczeniu granicy z Polską wrócił do domu. Razem z nim szli Józef Zapatka (syn Jakuba), Bogumił Linka z synem Wilhelmem i Adam Zapatka z pobliskiej wsi Lesiny (zbieżność nazwisk przypadkowa). Przeszli nocą kilkanaście kilometrów i dotarli do wsi Cyk leżącej po polskiej stronie. Tam znajomy Jakuba Zapatki o nazwisku Koziołek podwiózł ich furmanką do pociągu. W Warszawie dostali od polskiego rządu fałszywe papiery i okrężną drogą pojechali pociągiem do Paryża. Syn Bogumiła Linki pozostał w Warszawie. Po powrocie wszyscy zostali oskarżeni o zdradę stanu i skazani na 12 lat twierdzy.

2. Zdrada stanu i bilet z Paryża

Tajne służby niemieckie o wyjeździe delegacji wiedziały, ale nie znały nazwisk Mazurów, którzy jechali do Francji na fałszywych papierach dostarczonych im przez polskie ministerstwo spraw zagranicznych. Po powrocie chłopów do mazurskich wsi, Niemcy znali już prawdziwe nazwiska delegatów. 1 maja 1919 r. rozpoczęły się aresztowania oraz przeszukania mieszkań i gospodarstw. Wszyscy czterej tj. Bogumił Linka i jego syn Wilhelm (nie pojechał do Paryża, został w Warszawie), Józef Zapatka i Adam Zapatka trafili do więzienia.

Przed sądem wojskowym w Olsztynie odbył się proces o zdradę stanu. Groziła im kara śmierci. Po interwencji marszałka Focha wszyscy dostali 12 lat twierdzy. Proces trwał trzy godziny, a koronnym dowodem był bilet z paryskiego metra znaleziony podczas rewizji w jesionce Józefa Zapatki. Bilet mógł być jednak podrzucony przez niemieckie tajne służby. Przed sądem Zapatka do niczego się nie przyznał, a bilet – jak zeznał – po prostu znalazł pod kościołem w Lesinach…

3. Linia Dmowskiego

Na rysunku kolorem czerwonym zaznaczono mapę Polski, którą na konferencji paryskiej przedstawił Roman Dmowski (tzw linia Dmowskiego). Na żółto zaznaczono terytoria później przypisane Polsce.

Podczas konferencji pokojowej w Paryżu mocarstwa na nowo tworzyły mapę Europy. Polska domagała się m.in. przyłączenia Warmii i Mazur do Polski i utworzenia z Królewca i jego okolic republiki handlowej zależnej od Ligi Narodów czyli takiego obszaru jaki później miało wolne miasto Gdańsk.

Na konferencji pokojowej Polskę reprezentowali Jan Paderewski i Roman Dmowski. Ten ostatni w trakcie 10 godzinnego przemówienia początkowo zaproponował nową Polskę w granicach przedrozbiorowych z 1772 r. Wiedział, że takie granice są nierealne, ale wyszedł z założenia, że w trakcie negocjacji będzie z czego ustępować. Ostatecznie linia Dmowskiego (patrz mapka, czerwona linia) obejmowała Wielkopolskę, Pomorze Gdańskie, Warmię i Mazury, Opolszczyznę i Górny Śląsk, ale także Litwę, a na wschodzie sięgała po Bobrujsk.

Po wystąpieniu Dmowskiego wygłoszonego po francusku (w trakcie wystąpienia będąc niezadowolonym z pracy tłumacza sam powtarzał fragmenty francuskie po angielsku) powstała, Komisja ds. Polskich, na której czele stanął francuski dyplomata Jules Cambon. Miała rozpatrzyć polskie propozycje, przede wszystkim dotyczące granicy zachodniej. Cambon był Polsce przychylny, więc komisja je przyjęła, z jednym wyjątkiem – w południowej części Prus Wschodnich zaproponowała plebiscyt ponieważ Polacy byli tam w mniejszości. Jak mówi Józef Zapatka wspominając paryskie rozmowy: “targowalim”. Uczestnicy tajnej misji Mazurów nie byli jednak w stanie przekonać swoich rozmówców, aby zrezygnowano z plebiscytu. Wielka polityka zdominowała Mazurów.

Francja chciała jak najmocniej osłabić Niemcy, nie tylko odebrać im Alzację i Lotaryngię, okupować Nadrenię, zredukować armię, ale też okroić na wschodzie na rzecz Polski. Innego zdania byli Anglicy reprezentowani przez premiera Davida Lloyda George, który nie chciał silnej Francji na kontynencie i nadmiernego osłabienia Niemiec, liczył bowiem na reperacje wojenne pochodzące m.in. z Prus Wschodnich.

4. Uratował ich marszałek

Jednym z uczestników tajnej misji Mazurów do Paryża był Józef Zapatka ze wsi Wagenfeld koło Szczytna. Miał wówczas zaledwie 22 lata i był najmłodszym uczestnikiem misji. Skończył kilka klas niemieckiej szkoły powszechnej. Brał udział w I wojnie światowej. Od 1916 r. służył jako kanonier armii cesarza Wilhelma. Walczył m.in. nad Sommą (ponad milion ofiar po obu stronach) i Marną (zatrzymanie marszu Niemców na zachód – potocznie “Cud nad Marną”, stąd później wziął się “Cud nad Wisłą”). Bitwie nad Sommą, po stronie francuskiej, przewodził generał Ferdinand Foch. Nad Marną Zapatka, został ranny odłamkiem granatu. Za bohaterstwo odznaczono go Krzyżem Żelaznym (Eisernes Kreuz zum Kaiser und Vaterland) i Odznaką za Rany (Verwundetenabzeichen). Miał wielkie szczęście. Siedząc pod drzewem z grupą żołnierzy został nagle wezwany do dowódcy. Gdy wstał i oddalił się kilka kroków, na siedzących żołnierzy spadł  granat, który jego tylko odrzucił i ranił…

Zapatka wrócił z medalami na mazurską wieś pod koniec 1918 r. Jeszcze miał w głowie wybuchy wojennego frontu, gdy w marcu 1919 r. wspólnie z innymi Mazurami rozpoczął przygotowania do wyjazdu na konferencję pokojową w Paryżu. Mieli przekonywać szefów państw sprzymierzonych do przyłączenia Warmii i Mazur do Polski bez plebiscytu. Zapatka spotkał się w Paryżu z marszałkiem Fochem, dawnym przeciwnikiem frontowym, dwa razy. Głównodowodzący wojskami alianckimi właściwie jako jedyny był przychylny postulatom Mazurów. Wypytywał delegatów o sytuację polityczną na Warmii i Mazurach, wspólnie analizowali mapy. Po powrocie z konferencji paryskiej Mazurzy zostali aresztowani i oskarżeni o zdradę stanu. Groziło im rozstrzelanie. Wieść o aresztowaniu i ciężkim oskarżeniu Mazurów dotarła do marszałka Focha (był marszałkiem trzech narodów: Francji, Anglii i Polski), który skierował do sądu specjalne wstawiennictwo. Sąd wojskowy w Olsztynie przychylnie rozpatrzył wstawiennictwo marszałka i skazał Mazurów na 12 lat twierdzy…

Mazurów osadzono w więzieniu w Szczytnie. Gdy do marszałka Focha dotarła wiadomość, że jego dawni goście dalej siedzą w więzieniu, wysłał kategoryczne pismo, w którym zażądał uwolnienia Mazurów. Po drugiej interwencji marszałka Mazurów zwolniono na podstawie ogólnoniemieckiej amnestii dla więźniów politycznych.

5. Nie poszedł za biednym Mazurem

O tym, że potyka dzieli ludzi wiadomo nie od dziś. To polityka najprawdopodobniej podzieliła dwóch uczestników konferencji pokojowej. Delegacji Mazurów zabiegających w Paryżu o przyłączenie Warmii i Mazur do Polski bez plebiscytu przewodniczył Zenon Lewandowski (ur.  1859  – zm. 1927). Dobrze mówił po francusku, świetnie orientował się w relacjach prusko-mazurskich, miał w Warszawie dobre koneksje polityczne.

Lewandowski był współzałożycielem Mazurskiej Partii Ludowej (1896). Działał głównie w powiatach: Ełk, Mrągowo i Szczytno. W latach 1919-1920 pracował w Mazurskim Komitecie Plebiscytowym, był też przedstawicielem Polski w Międzysojuszniczej Komisji Plebiscytowej w Olsztynie.

Dobrze znał Bogumiła Linkę, może nawet się przyjaźnili, przez lata współpracowali politycznie na Mazurach. Ich znajomość jeszcze bardziej się pogłębiła podczas wyjazdu do Paryża. Rok po powrocie z Paryża Lewandowski zostaje pierwszym konsulem generalnym RP w Olsztynie (od 10 lutego do 20 kwietnia 1920  r.).  Wiadomo już, że za kilka miesięcy odbędzie się plebiscyt.

Wszyscy trzej Mazurzy uczestniczący w konferencji paryskiej 21 stycznia 1920 r. biorą udział w wiecu politycznym w cafe Germania w Szczytnie. Wpada niemiecka bojówka, pałuje zebranych. Adam Zapatka wychodzi cało, Józef Zapatka zostaje pobity, ale udaje mu się uciec. Najmocniej zostaje pobity Bogumił Linka, który  od poniesionych ran umiera 21 marca 1920 r. w szpitalu w Olsztynie (Niemcy twierdzili, że zmarł na raka żołądkowego).

Kondukt żałobny przechodzi ulicami Olsztyna na cmentarz przy dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego, idą koło Konsulatu Polskiego. W oknie stoi konsul Zenon Lewandowski i zza firanki obserwuje żałobników. Nie odważył się pożegnać na cmentarzu starego przyjaciela.

Po latach  Maria Zientara-Malewska powiedziała: mam żal do ówczesnego konsula, który zza firnaki obserwował kondukt i nie poszedł za tym biednym Mazurem.

W 1930 r. w broszurze pt. “Plebiscyt na Warmii, Mazurach i ziemi malborskiej” wydanej w Toruniu przez Zrzeszenie Rodaków z Warmji, Mazur i Ziemi Malborskiej, autor artykułu pt. “Mord na Mazurze” tak wspomina tamte wydarzenia:

“Zwłoki bohatera złożono na cmentarzu w Olsztynie. Tutaj Niemcy dopuścili się rzeczy, które świadczą o ich niskiej, podłej kulturze. Mianowicie pewnego razu usunęli wieńce z mogiły a na ich miejsce nakładli kału.  Niemcy bowiem są narodem, który nawet umarłym nie dają spokoju.

W dalszym ciągu Niemcy zaczęli się mścić na rodzinie zmarłego. Dwóch jego synów pociągnięto do odpowiedzialności sądowej za rzekome kłusownictwo. Podczas umotywowania wyroku traktowano oskarżonych jako zdrajców i odgrzebywano sprawy ojca. Prokurator oświadczył, że oskarżeni zasługują na szczególnie ostre kary, “ponieważ ojciec ich działał przed plebiscytem na korzyść Polski, jadąc w charakterze delegata do Paryża”. Sąd skazał starszego brata na 12 lat, a młodszego na 11 lat domu karnego. W między czasie synowie stracili majątek, odziedziczony po ojcu i wracają do domu jako ubodzy ludzie”.

6. Wyemigrował do Polski

Józef Zapatka po zwolnieniu z więzienia wrócił do domu najprawdopodobniej 23 września 1919 r. 11 listopada 1919 r., w pierwszą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, bierze ślub z cztery lata starszą od siebie Jadwigą Skrzypczyk. Była to Polka wyznania katolickiego, wtedy też Józef przeszedł na katolicyzm, co było warunkiem wzięcia ślubu kościelnego.

We wsi Wagenfeld nie było bezpiecznie. Szowiniści niemieccy obrzucali dom Zapatków kamieniami, szykanowali rodzinę ze względu na udział syna Jakuba w konferencji w Paryżu. Józef przez kilka tygodnie prowadził wędrowny tryb życia, pomieszkując, gdzie popadnie. Rodzina ukradkiem przynosiła mu jedzenie do lasu.

Wkrótce Jadwiga i Józef Zapatkowie doczekali się pierwszego dziecka. Była to córka, której nadano imię matki – Jadwiga. W przyszłości została ona matką Ursuli Kotowski, która obecnie dokumentuje przeszłość swego dziadka.

Po przegranym plebiscycie zorganizowanym 11 lipca 1920 r. nasiliły się represje wobec Polaków, które dla Zapatków były tak dojmujące, że postanowili opuścić Prusy Wschodnie i przenieść się do Polski. Jesienią 1921 r. Zapatkowie zamienili swoje mazurskie gospodarstwo z niemieckim rolnikiem na Kujawach i przenieśli się do Polski, w okolice Gniewkowa.

W Gniewkowie Zapatkowie mieszkali 3 lata. 18 sierpnia 1924 r. trzypokoleniowa rodzina przeprowadziła się do Zalesia Barcińskiego, gdzie Zapatkowie kupili gospodarstwo. Pod jednym dachem zamieszkali Józef z żoną i dwójką dzieci, Jadwigą i Józefem juniorem oraz rodzice: Jakub i Dorota.

Rodzina Józefa powiększyła się o kolejne dzieci: syna Stefana (ur. 24 września 1925 r.) i córkę Mieczysławę (ur. 16 lipca 1928 r.).

Gospodarstwo położone było w bezpośrednim sąsiedztwie domu Niemca o nazwisku Erich Zuehlsdorff (Zühlsdorf) należącego do starej herbowej szlachty (Adler-Ritter) z korzeniami w XIV wieku. Zuehlsdorff posiadał majątek o powierzchni ok. 125 ha. Z niemieckim sąsiadem Józefowi Zapatce w Zalesiu Barcińskim żyło się dobrze. Te relacje w przyszłości uratowały życie Józefowi i jego rodzinie.

7. Dlaczego w 1936 r. nie odznaczono Zapatki?

Ursula Kotowski – wnuczka dokumentująca działalność Józefa Zapatki, zastanawia się dlaczego przedwojenne polskie władze nie doceniały patriotycznej działalności Zapatki. W 1936 r. władze odmówiły Józefowi Zapatce nadania Krzyża Niepodległości, jednego z najważniejszych odznaczeń Polski międzywojennej. W protokole nr 1/25 z dn. 14.09.1936 roku z posiedzenia Komitetu Wojskowego Biura Historycznego odmówiono odznaczenia  “z powodu braku pracy niepodległościowej”. W kartotece odznaczeniowej przy nazwisku Józef Zapatka, widnieje pieczątka z napisem: ODRZUCONO.

-Dziadzia Józef został odsunięty w cień i zapomniany – mówi Ursula Kotowski, zamieszkała w Niemczech wnuczka Zapadki. -Wydaje się, że ten skromny i pozornie spokojny tryb życia, odpowiadał tak prawemu człowiekowi jakim był Dziadzia Józef. Wiedział i zapewne pamiętał, co się stało z pozostałymi członkami delegacji mazurskiej.

8. Mieli go na liście wrogów III Rzeszy

We wrześniu 1939 r. na pole Józefa Zapatki weszli niemieccy żandarmi. Gospodarz akurat pracował przy burakach. Wiedzieli, że to uciekinier z Prus Wschodnich i uczestnik konferencji pokojowej w Paryżu. Mieli go na liście wrogów III Rzeszy. „Księga gończa” tzw. Sonderfahndungsbuch Polen – zawierała w porządku alfabetycznym, według różnych źródeł, od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy nazwisk Polaków. Tak ten moment w 1959 r. opisał Józef Zapadka dziennikarzowi Słowa Powszechnego Leonowi Wernicowi:

– Oficer zerknął w papierzysko trzymane w łapie. Jozef Zapatka?

– Ja.

– Proszę pójść. Wziąć koc. Samochód na szosie.

W pobliskim Barcinie, w szkolnej piwnicy, przesłuchanie. Bili.

– Dlaczego jechaliście w roku 1919?

– Jechałem, zostałem już za to ukarany przed dwudziestu laty!

Wysiedlony, powrócił na miejsce dopiero wtedy, gdy padł Berlin, na który szedł w polskim mundurze jego syn (to nie jest prawdą, żaden z synów dziadka nie walczył o Berlin – wyjaśnia Ursula Kotowski)

         Spytałem, czy nie żałuje swoich decyzji, zwłaszcza tej pierwszej, gdy wybrał się do Paryża.

         Popatrzył na mnie tym swoim czystym, spokojnym spojrzeniem.

– Przecież wiązała się Polska wtedy – odparł.

Trafił do aresztu w szkole przy rynku w Barcinie, gdzie we wrześniu 1939 r. Niemcy dokonali pierwszej egzekucji trzech Polaków. Józefa Zapatkę uratował sąsiad Erich Zuehlsdorff, który właśnie zaczął pełnić funkcje w szybko tworzonej administracji niemieckiej.

9. Teraz uratował go sąsiad Niemiec

W rodzinnym archiwum zachowała się przepustka wystawiona przez Zuehlsdorffa, przewodniczącego gminy (Gemeindevorsteher), która upoważniała żonę Jadwigę Zapatkę z Zalesia (Salesche), pow. Szubin (Kr. Schubinn) do jeżdżenia wozem do Barcina (Bartschin). Niemiecki sąsiad umożliwił żonie odwiedzanie męża w więzieniu. Jadwiga Zapatka codziennie jeździła, co prawda nie wozem, lecz rowerem do Barcina i odwiedzała uwięzionego męża. Zapatka został zwolniony z wiezienia – zdaniem córki Mieczysławy – najprawdopodobniej dzięki interwencji sąsiada Zuehlsdorffa.

Z gospodarstwa zostali jednak wysiedleni i przeniesieni do Lubstówka koło Jezior Wielkich. Józef i Jadwiga Zapatkowie wraz z dziećmi zostali umieszczeni przez Zuehlsdorffa w majątku, który wtedy należał do niemieckiej rodziny dziedzica Zalesia Barcińskiego. Zapatkowie musieli przymusowo pracować w tamtejszej gorzelni, ale wojnę przeżyli.

Sąsiad Erich Zuehlsdorff zmarł jeszcze w czasie okupacji, został pochowany na cmentarzu ewangelickim parafii św. Marcina w Barcinie. Po dworku i zabudowie gospodarskiej niemieckiego dziedzica w Zalesiu też niewiele zostało. Nie wiadomo także, co stało się z dwiema siostrami Ericha, które  w czasie wojny mieszkały z nim w dworku w Zalesiu. Ich mężowie byli wtedy żołnierzami Wehrmachtu.

10. Zapomniani bohaterowie

W 1959 r., po publikacji prasowej przypominającej postać Józefa Zapatki, władze PRL przyznały mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (wraz z rentą specjalną) oraz Złoty Krzyż Zasługi. Pod koniec 1962 r. Józef Zapatka wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (legitymacja członkowska nr 0431883). Ursula Kotowski szuka w archiwach informacji nt. ewentualnej działalności dziadka w PZPR. Warszawskie Archiwum Akt Nowych odpowiedziało jej, że Komitet Centralny PZPR nie prowadził ewidencji wszystkich członków partii i odesłało do Archiwum Państwowego w Bydgoszczy.

W 1970 r. po ukazaniu się artykułu w “Panoramie Północy” delikatnie krytykującego lokalne władze za to, że nie pamiętają o patriotach plebiscytowych, przyznano Zapatce złotą odznakę „Zasłużonego dla Warmii i Mazur”.

Dziś obaj Zapatkowie to zapomniani bohaterowie tamtych czasów. Ani Szczytno, ani Olsztyn nie upamiętniły Mazurów choćby nazwą ulicy.

Potomkowie Józefa Zapatki, w 100 rocznicę konferencji pokojowej w Paryżu, na przekór lokalnym władzom upamiętnili swego dziadka tablicą z inskrypcją na czterotonowym głazie złożonym przy świetlicy wiejskiej w Zalesiu Barcińskim.

11. Skąd się wzięła nazwa wsi Zapadki

Po II wojnie światowej ówczesne władze polskie, chcąc upamiętnić zasługi Zapatków, postanowiły jednej z mazurskich wsi nadać nazwę pochodzącą od ich nazwiska. Zmieniono nazwę wsi Śretrowo sąsiadującą z Olędrami (tu mieszkał Józef Zapatka) i Lesinami Małymi (tu mieszkał Adam Zapatka). Śretrowo przemianowano na Zapadki, przy czym błędnie zapisano nazwę. Zamiast “t” wpisano „d” i wyszły Zapadki…

Sławomir Ostrowski