W drugiej turze znów będziemy mieli wybór PiS – PO. Głosując ostatnimi laty tak, a nie inaczej sami sobie zafundowaliśmy ten układ i nie możemy z niego wybrnąć. Najświeższa próba Szymona Hołowni, podobnie jak wcześniejsze Petru i Kukiza, dała 13 procent. Gdy Szymon mówi teraz, że był to jego „wynik marzeń”, jest nieszczery. Chyba, że zechce zaraz jutro zbudować na tym marzeniu partię o pięknej nazwie i stawiać warunki. Bardziej oczywiście Rafałowi Trzaskowskiemu, niż Andrzejowi Dudzie. Ten piać będzie pewnie do konfederatów Krzysztofa Bosaka. Już podjął zresztą mocno ograny wątek, jakim to zagrożeniem dla Polaka-patrioty jest „ideologia LGBT” (leworęczne lesbijki, praworęczni geje, biseksualni imigranci i ni pies, ni wydra transwestyci).

Do kogo ma piać Rafał Trzaskowski? Przede wszystkim musi robić to samodzielnie. Im mniej będzie widać jego sztab i zwolenników z partii, której jest wiceprzewodniczącym, tym lepiej. Ma na to większe szanse niż Andrzej Duda, bo ten ile by się nie natężał, nie wyprze się przecież tego, który siedzi za plecami kierowcy i radzi, jak prowadzić auto. Nie radzi, a każe. PAD marzy teraz tylko o tym, żeby zameldować Jarosławowi Kaczyńskiemu o wykonaniu zadania. I osiągnie to, jeśli jego przeciwnik uzna, że już prawie wygrał. Nie wygrał, trzasku na jaki wielu czekało nie usłyszeliśmy. Brakuje 20 procent, dobrych 3 milionów głosów.

Żeby je uzbierać Rafał Trzaskowski chyba musi wyprowadzić się z Warszawy. Nie tylko dlatego, że generalnie my, prowincjusze nie przepadamy za Warszawiakami. To po pierwsze. Po drugie nie wolno mu wprost powiedzieć, że „wiocha nie powinna rządzić”; albo że to Warszawa i Pomorze, a nie Lubelszczyzna są cywilizacyjnym napędem kraju, czy – z naszego podwórka – Olsztyn mądrzejszy od Kolna i Świątek. Nic nie da mu też przekonywanie, że to nie prezydent osobiście i wyłącznie (gdzie się schował premier Mateusz Morawiecki?), rozdaje 500+ dzieciom, trzynastki seniorom i wymyśla kolejne tarcze przeciw koronawirasowi. Ci którzy na niego nie głosowali, nie uwierzą również w przysięgi, że on tych wszystkich dobrodziejstw odbierać nie ma zamiaru i pozwoli ludziom żyć po bożemu. Na koniec Rafał Trzaskowski nie powinien popisywać się znajomością języków obcych. Wystarczy  yes, no, alleluja i do przodu!

Bez ryzyka może za to pokazywać swoją twarz, łobuzerski uśmiech kogoś, kto widać, że gotów jest nieźle nabroić. Bronisław Komorowski przegrał pięć lat temu, bo wielu wyborców przekornie postanowiło „zrobić staremu na złość”. Trzeba ich teraz przekonać, żeby za dwa tygodnie zrobili na złość Andrzejowi Dudzie. A może bardziej popsuli szyki Jarosławowi Kaczyńskiemu, Antoniemu Macierewiczowi, Beacie Szydło, Zbigniewowi Ziobrze, Ryszardowi Terleckiemu, Joachimowi Brudzińskiemu – niech nie myślą, że dalej będzie szło im tak gładko jak przez ostatnie pięć lat. bs