Byli sobie niegdyś Szczepcio i Tońcio. Batiary ze Lwowa, miasta i czasów bardzo zawczorajszych. Rozsądniejszy był podobno ten pierwszy, jestem po stronie Szczepcia! Zaszczepię się, jeśli doczekam się swojej kolejki. Jeszcze nie zostałem zapisany. Licząc podług wieku, spodziewam się miejsca gdzieś między piątym, a szóstym milionem uprawnionych. „Narodowy program szczepień” wystartował od grupy zero w tempie 100 tysięcy na tydzień… do lata może zdążę.

Rok 2021, któremu wszyscy tak bardzo życzymy normalności, normalny raczej nie będzie. Na zasadnicze dziś pytanie – szczepić się, czy nie? – Szczepcio i Tońcio odpowiadają – jeśli ty tak, ja wprost przeciwnie! Obrzydzacze nie muszą nawet podpowiadać, jakie to nie czipy wpuszczą nam w żyły i jak po ukłuciu zmieni się nasz DNA. Zachęcający osobistym przykładem do szczepień profesor medycyny nie jest dla Tońcia żadnym autorytetem, bo drugi profesor zaraz powie co innego. Promocyjne działania celebrytów okazały się prowokacją i spaliły na panewce. Prezydent kraju ma alergię na igły, zresztą jako ozdrowieniec patrzy na nas z wysoka. Premier z kolei przyznaje, że „narodowa strategia”, przyjęta ledwie kilka tygodni temu, nie działa i narzeka, że rodacy wolą się raczej nie badać, niż poddawać koronawirusowym procedurom.

Gdyby jakiś Szczepcio „w trosce o bezpieczeństwo wszystkich Polaków” starał się dziś własnym dowcipem rozeznać w sytuacji, nie miałby nawet potrzebnych danych. Wiarygodność tych oficjalnych dawno podważył pewien maturzysta z Torunia. Obecne są wyrazem nowej polityki informacyjnej rządu. Na oko widać, że odstają od rzeczywistości. Fakty TVN, kontra Wiadomości TVP. Z koronakryzysem radzimy sobie źle, lecz zawsze można powiedzieć, że inni (zwłaszcza Niemcy i Francja) gorzej, że spadek PKB i stumiliardowa dziura w budżecie, ale gdzie indziej (w Rumunii?) przecież większa, by ostatecznie – zaczynając od inwokacji: „Za rządów poprzedniej koalicji…” – przypomnieć generalny powód obecnych nieszczęść.

Na ruchomych piaskach propagandy nic trwałego się jednak nie zbuduje

Na ruchomych piaskach propagandy nic trwałego się jednak nie zbuduje. Podejście Polaków do poświąteczno-sylwestrowych rygorów pokazuje, że władza, która na ważne pytania nie odpowiada i zajmuje się zaklinaniem a nie rozwiązywaniem problemów, jest coraz bardziej ignorowana. Czyli znów: od Sasa do Lasa, nasze ważniejsze niż wasze, moje niż twoje. Szczepcio i Tońcio mieli swój rozum, rzadko się ze sobą zgadzali, bałakali jednak tym samym językiem. Janusze z Julkami w ogóle nie rozmawiają. Może, jak w ostatnich miesiącach komuny, pora na powoływanie komitetów obywatelskich. bs