Coś jest na rzeczy. Grudzień, atmosfera się zagęszcza, tylko czekać jak spadnie śnieg i na ulicę wyjadą czołgi. Już nie ludowa milicja, ale narodowa policja; pałują nie robotniczą ekstremę a własne kobiety i dzieci, wojsko wchodzi do szpitali, lecz rozwiązania nie widać tak samo jak osiemdziesiątym pierwszym.

Już tyle rzeczy władza PiS wzięła na przeczekanie, że półka ze skoroszytami niezałatwionych spraw w gabinecie prezesa w końcu się załamie. Wyrok TK w sprawie aborcji ciągle nieopublikowany, piątka dla zwierząt w polu, rozwód z Brukselą po drugiej zapowiedzi. A jeszcze trzeba pilnować, żeby nie pobiły się „miękiszony”, udobruchać górali, by w czasie ferii nie ruszyli spod Giewontu z ciupagami i oh shit! zadzwonić w końcu do Bidena.

Z ośmiu kul, jakimi został trafiony delikwent, tylko pięć okazało się śmiertelnych

Prawie zapomnieliśmy przy tym o covidzie. Z ośmiu kul, jakimi został trafiony delikwent, tylko pięć okazało się śmiertelnych – pisał kiedyś Edward Stachura. Z miliona, dwadzieścia tysięcy. Takie nasze szczęście. W tym względzie w listopadzie dogoniliśmy wreszcie, a nawet przegoniliśmy Zachód. My, na Warmii i Mazurach, szczególnie. Zdrowa kraina jezior i lasów, nagle okazała się najbardziej zapowietrzonym miejscem w kraju. Wirus nie ominął żadnej rodziny, nie ma dnia bez nekrologu kogoś, kogo kochaliśmy lub przynajmniej znaliśmy. Faktycznie, jest coraz lepiej. Wiosna będzie nasza!

Do kolejnych numerów „tarcz antykryzysowych” rząd PiS dodaje właśnie strategię szczepień. Koniecznie „narodową”, bez tego żaden amerykański specyfik w Polsce nie zadziała. Na czele listy szczepień wiadomo – służby mundurowe, potem niby służba zdrowia, pensjonariusze i personel domów pomocy. Partyjni „dziadersi” i ciotki dobrej zmiany pewnie znajdą „choroby współistniejące” ułatwiające im ominięcie kolejki. Reszta, do ogonka! Z opuszczoną przyłbicą i nosem na kwintę będziemy czekać na TIRy z zagraniczną pomocą, zapisując się na społeczne listy, jak kiedyś w oczekiwaniu na pralkę, czy meble do kuchni. Tylko zimy stulecia brakuje, a historia się powtórzy.

Jako farsa, oczywiście!

bs