Nie poznałem osobiście Herlinga – Grudzińskiego, ale miałem okazję z nim korespondować. Odnalazłem kartkę pocztową, którą przysłał mi z Neapolu do Torunia. Wcześniej wysłałem do niego list w związku z moją rozprawą i po dłuższym czasie dostałem właśnie tę kartkę z odręcznym pismem. Jeden rozdział z mojej rozprawy doktorskiej poświęciłem jemu i Tadeuszowi Borowskiemu. Chodziło o spór Herlinga – Grudzińskiego z Borowskim o tym jak pisać o obozach. I tego dotyczy ta kartka, mam nadzieję, że po powiększeniu zdjęcia da się odczytać treść pisma.
Biografia Herlinga jest pogmatwana, a może lepiej powiedzieć: skrywana. Był pochodzenia żydowskiego. Urodził się 19 maja 1919 r. w Suchedniowie koło Kielc i był o dwa lata starszy od Borowskiego. Kielecczyzna była dla niego ważna, często pojawia się w jego dziennikach, a nawet przebija się w niektórych opowiadaniach. W Kielcach kończy liceum Żeromskiego, w Warszawie zapisuje się na polonistykę, której nie kończy potwierdzając moją tezę, że najlepsi pisarze, to ci którzy nie skończyli polonistyki lub studiów literaturoznawczych. Studiował rok czy dwa, ale wybuchła wojna i musiał przerwać edukację, podobnie zresztą jak Borowski, ale ten po wojnie zrobił magisterium.
Herling we wrześniu 1939 r. zaciągnął się do wojska, po upadku Warszawy wraca na krótko do Kielc, by znów przyjechać do stolicy, gdzie w październiku 1939 r. tworzy pierwszą organizację niepodległościową pn. PLAN czyli Polską Ludową Akcję Niepodległościową. Organizacja została szybko zdekonspirowana, jego aresztowani koledzy trafiają na Pawiak, a on przedostaje się na wschód do Grodna i tam zostaje wydany NKWD przez człowieka o nazwisku – nomen omen – Mickiewicz. Zostaje skazany na pięć lat łagru za działalność szpiegowską. Właśnie wtedy zaczęła się jego droga więzienno – łagrowa. Więzienie w Witebsku, Leningradzie, aż w trafił do łagru w Jercewie.
“Inny świat” poza krótkimi fragmentami nt. aresztowania i więzienia jest opowieścią z pobytu Herlinga w łagrze Jercewo, gdzie przebywa do 20 stycznia 1942 r. Z łagru został uwolniony na mocy układu Sikorski – Majski zawartego pół roku wcześniej. Pewnie opuściłby łagier latem 1941 r. ale człowiek – jak pisał – “bliski mu jak brat” donosił na niego władzom. Herning zostaje zwolniony z łagru dopiero po protestacyjnej głodówce. Z armią Andersa dostaje się do Persji, walczy pod Monte Cassino. W kantynie wojskowej poznaje swoją przyszłą żonę, malarkę Krystynę Stojanowską – Domańską. Pierwsza miłość, wielkie uczucie. Kończy się wojna, nic nie mają, rozpoczyna się tułaczka emigracyjna. Cierpią biedę. W Rzymie razem z Giedrojciem zakładają “Kulturę paryską”. We Włoszech ukazały się pierwsze dwa numery pisma, które później było wydawane w Paryżu. W 1947 z Włoch wyjeżdżają do Londynu. Też im nielekko. Po jakimś czasie dostaje propozycję pracy w Radiu Wolna Europa i przenosi się do Monachium. Żona zostaje w Londynie i popełnia samobójstwo.
Herling – Grudziński bliżej poznaje córkę Benedetto Croce, włoskiego filozofa, publicysty, krytyka literackiego, polityka. Dla Włochów była to postać mityczna, uznawany był za założyciela powojennego państwa włoskiego. Gustaw Herling poznał Lidię Croce jeszcze w 1994 r. zanim w kantynie wojskowej spotkał Krystynę. Ich drogi przecięły się dopiero po kilku latach. Lidia zostaje drugą żoną Herlinga, mają dwoje dzieci. W 1955 r. osiadają w Neapolu, który staje się dla niego drugim po Kielecczyźnie miejscem na ziemi. W Neapolu, trochę w cieniu teścia, mieszka do końca życia. Bohaterem pierwszego opowiadania pt. “Książę niezłomny” jest Benedetto Croce, który podczas wojny nie akceptował Mussoliniego. W 1956 r. wraca do współpracy z “Paryską kulturą”, w której publikuje do momentu kłótni z Giedroyciem w 1986 r. Po 1989 r. pięć, sześć razy odwiedza Polskę. Po raz pierwszy przyjeżdża w 1991 r. odebrać doktorat honoris causa, ale nie KUL-u, a UMCS-u.
KUL był pierwszym polskim ośrodkiem podejmującym badania nad twórczością Herlinga. Zdzisław Kudelski z KUL-u jako pierwszy w Polsce zaczął przedstawiać Herlinga np. w książce “Pielgrzym świętokrzyski”, wydał także jego utwory zebrane. Gustaw Herling -Grudziński zmarł w 2000 r. na zawał, może dlatego, że dość dużo palił.
“Inny świat” – przetłumaczono na wiele języków – to jedno z najwspanialszych dzieł literatury łagrowej
Herlinga-Grudzińskiego i Borowskiego posądzano o to, że wycyzelowali swoje opowieści o obozach, a przecież one powinny być chropowate. “Inny świat” jest chropowaty, jak choćby w tym fragmencie przeczytanym przez pana Grzegorza Gromka. “Inny świat” – przetłumaczono na wiele języków – to jedno z najwspanialszych dzieł literatury łagrowej, jest dziełem jednym z najbardziej znanych na świecie. Początkowo Herling myślał o napisaniu zbioru nowel obozowych. I nawet po wojnie napisał je pod pretensjonalnym tytułem “Chłód serca”, ale po jakimś czasie spalił. Uznał, że to nie jest to… Nad “Innym światem” zaczyna pracować od 1948 r. Z jego opowieści wiemy, że niektóre postaci z “Chłodu serca” przeniósł do “Innego świata”, który gatunkowo jest autobiograficzną powieścią łagrową, dziennikiem, pamiętnikiem, wspomnieniem, esejem. “Inny świat” jest literaturą i dokumentem jednocześnie.
Źródłem inspiracji podczas pisania “Innego świata” byli Dostojewski i Borowski, z tym ostatnim później prowadził długi spór. Borowski wiedział, że Herling napisał trochę polemiczny tekst z jego “Pożegnaniem z Marią”, ale nigdy go nie czytał. Podtytuł do “Innego świata” – zapiski sowieckie nawiązuje do Dostojewskiego i jego “Wspomnień z domu umarłych”, gdzie pisarz opisuje swój pobyt w łagrze carskim. Dostojewski stał już przed plutonem egzekucyjnym, ale uratował go carski ukaz.
Pierwsze wydanie “Innego świata” ukazało się w 1951 r. w języku angielskim ze słowem wstępnym Bertranda Russela, dwa lata później powieść ukazuję się w języku polskim. Dopiero po 35 latach od pierwszego wydania “Inny świat” ukazuje się w języku francuskim. Powieść była blokowana przez tamtejszą lewicę, dla której dokument o sowieckich łagrach stał w straszliwym konflikcie z ich ideałami. Jakiś Polak pisze im, że to było tak okrutne. Włoska lewica też miała problem z “Innym światem”. W latach 50-tych o druk powieści w języku francuskim zabiegał sam Albert Camus, który był antykomunistą i wierzył w to co pisał Sołżenicyn i Herling Grudziński. Nie wierzył w to co mówili jego francuscy koledzy pisarze, którzy bywali w ZSRR i opisywali jak wspaniały jest świat spełnionego komunizmu. Pierwsze polskie wydanie “Innego świata” ukazało się w podziemiu , w wydawnictwie “Nova”, w 1980 r. Osiem lat później ukazało się oficjalne wydanie “czytelnikowskie”.
“Inny świat” to oczywiście nie jedyny tekst o tematyce łagrowej, z tym, że jest jednym z pierwszych. Później było jeszcze wielu polskich emigracyjnych autorów, którzy pisali na ten temat. Najwięksi pisarze literatury łagrowej to Aleksandr Sołżenicyn, Gustaw Herling – Grudziński i Warłam Szałamow. “Prokurator idei” i “Opowiadania kołymskie”, Szałamowa to przerażająca opowieść o świecie Kołymy – to jest ta część gułagów sowieckich uważanych za najcięższe. Szałamow spędził tam 20 lat. Jak się przechodzi przez to co pisze Szałamow to dostaje się porażenia jak ten świat wyglądał. Można podziwiać jak autor “pięknie pisze o piekle”. Szałamow zmarł w 1982 r. w szpitalu dla psychicznie chorych. Jego opowiadania ukazały się na zachodzie, Sowieci nie chcieli go już wsadzać do łagru, bo to były lata 70-te, więc wysłali go do szpitala dla obłąkanych. Sołżenicyn publikując w latach 60-tych swój “Archipelag GUŁag” zburzył mit ZSRR. Już nie można było zarzucić, że pisarze sobie to wymyślili, tym bardziej, że wszyscy trzej byli więźniami łagrów. Sołżenicyn po opublikowaniu na zachodzie “Archipelagu” pewnie trafiłby do łagru, ale uratowała go nagroda Nobla.
W łagrach przebywało jednocześnie kilka milionów ludzi. Sowiecki system terroru był sposobem sprawowania władzy, utrzymywania przez komunistów ludzi w posłuszeństwie. -Rosja sowiecka jest jednym wielkim więzieniem, jedną wielką zoną. Tak wygląda komunizm – mawiał Herling – Grudziński. Najgorszy czas to lata 30-te i 40-te. Jak wybuchła wojna Rosji z Niemcami sytuacja się trochę zmieniła, bo nie było tylu enkawudzistów do pilnowania więźniów i był problem z wrogiem zewnętrznym. Początek łagrów to ukaz Lenina, a jego wykonawcą był Feliks Dzierżyński. Pierwsze łagry powstały w 1919 r. i rozrosły się do niewiarygodnych rozmiarów. Istniały także po wojnie, w latach 50-tych, 60-tych. Do dzisiaj te potężne kompleksy obozów istnieją.
Najstraszliwszy głód jest wtedy, gdy człowiek patrzy na człowieka, jak na przedmiot do zjedzenia
W tym świecie nikt nie był bezpieczny, nawet w najbliższym otoczeniu Stalina. Nie było zasad, każdy mógł trafić do łagru. W łagrze nikt nie mógł być pewien co będzie w dniu zakończenia kary. Jednym podpisem przedłużano pobyt np. o kolejne 10 lat. Jedyne co w tym świecie było pewne, to głód. To co jest najbardziej przerażające w tych wszystkich świadectwach, to właśnie głód. Człowiek, który jest głodny zrobi wszystko. Najstraszliwszy głód jest wtedy, gdy człowiek patrzy na człowieka, jak na przedmiot do zjedzenia. Tadeusz Borowski, więzień kilku niemieckich obozów koncentracyjnych mawiał: człowiek zlagrowany (obóz niemiecki) zrobi wszystko, nie ma granicy, której nie przekroczy będąc poddany próbie głodu. Podobnie mówił Herling – Grudziński o człowieku złagrowanym i opisywał np. kobiety, które oddają się za przysłowiową kromkę chleba. Oczywiście zdarzały się przypadki godnego zachowania ludzi, nie wszyscy się zaprzedali. Szałamow opisywał np. przesłuchanie więźnia. -A co nam jeszcze dasz – pytali go enkawudziści. -Duszy wam nie dam – odpowiedział.
W nieludzkich warunkach człowiek potrafi być nieludzki, ale nie można go za to oceniać z innej, np. naszej perspektywy. To był inny świat.
Herling- Grudziński zmarł w lipcu 2000 r. i jego biografia idealnie wpisuje się w cały XX wiek. W kontekście jego twórczości warto zastanowić się nad koncepcję sztuki, jego pojmowaniu religii, stosunku pisarza do komunizmu, i wreszcie, co sądził o holocauście biorąc pod uwagę, że ze strony ojca w połowie był pochodzenia żydowskiego.
Grudzińskiego zawsze interesowała sztuka zaangażowana czyli taka, która wypowiada głębszą prawdę o człowieku przy założeniu, że stanowi on tajemnicę.W jego opowiadaniach mocno to wybrzmiewa. Grudziński twierdził – co w kontekście “Innego świata” dziwi – że nie potrafi napisać realistycznego opowiadania. Zawsze jednak pisał opowiadania, w których jest otwartość na tajemnicę, sferę irracjonalną, metafizyczną. Ale nawet w “Innym świecie” też jest to otwarcie na metafizykę w połączeniu z poetyką reportażu, zapisków, dziennika.
Sztuka Grudzińskiego zawsze zawiera sferę transcendentną, metafizyczną, boską wręcz. Przekazuje prawdę o człowieku. On zawsze odrzucał ideę sztuki dla sztuki. Nie interesuje go też sztuka skupiona tylko na formie, zwłaszcza sztuka awangardowa. Nie interesuje go także sztuka zniewolona. Bardzo krytycznie wypowiadał się o pisarzach tworzących w czasach PRL-u. Wręcz brzydził się sztuką pisana pod dyktando. Interesowała go nie tylko proza, ale także malarstwo. Znaczną część swoich dzienników – oczywiście nie w takiej skali jak komunizmowi – poświęcał malarstwu.
A interesowało go malarstwo tradycyjne, klasyczne. Najbardziej cenił Vermeera, Rembrandta, Caravaggia, Giotto – malarstwo flamandzkie i renesansowe włoskie. Krytycznie pisał o malarstwie współczesnym. Uważał, że surrealizm i abstrakcjonizm jest nazbyt wyrazisty, przerysowany i zaopatrzony w dawkę lamentacji. Całe malarstwo drugiej połowy XX wieku właściwie Grudzińskiego nie interesuje, bo jego zdaniem była to pogoń za oryginalnością, która nie dba o treść, jest skupiona wyłącznie na prowokacji, formie i estetyzmie prowadzącym do nihilizmu, bo zapomina, że dobra sztuka – czy to literatura, czy malarstwo – musi przekazywać treści etyczne, moralne. Stawiać człowieka przed wyborami, a nie udawać, że tych problemów nie ma.
nie wyobrażam sobie dobrej prozy powieściowej i nowelistycznej bez większego lub mniejszego poczucia zagadkowości i wieloznaczności istnienia
I nawet nie idzie o to, że nie cenił Dalego lub Picassa – rzecz w tym, że ich twórczość nie spełniała tych wymogów, które były mu bliskie. W Dzienniku z lat 80-tych pisał: nie wyobrażam sobie dobrej prozy powieściowej i nowelistycznej bez większego lub mniejszego poczucia zagadkowości i wieloznaczności istnienia. Bez daru widzenia nierównoznacznego wcale z umiejętnością patrzenia.Niebezpieczeństwem jest grubo ciosana jednoznaczność. Lęk przed nienazwanym i na pozór nieprzenikalnym. Kto patrzy i nie myśli, komu szkoła spojrzenia ma zastąpić imaginację i intuicję, ten sztuce narracyjnej odbiera największą rację bytu.
Grudziński choć w połowie był Żydem nie miał problemu tożsamości. Niewiele o tym mówił, ale wiemy, że się ochrzcił w wieku 25 lat, już po wyjściu z łagru, a jeszcze w armii Andersa. W łagrach zobaczył i zrozumiał siłę wiary. U Borowskiego lagry zabijały religijność. Obóz absolutnie wypalił w nim resztki wiary. Grudziński polemizując z Borowskim także w obszarze religijności, wspominał ludzi z obozu, którzy zachowywali się godnie i większość z nich była głęboko wierząca. Grudziński twierdził, że obóz uczynił go pisarzem i zwrócił go w stronę religii, pokazał mu jak ona jest ważna w życiu człowieka.
Później będzie pisał wielokrotnie, że człowiek cywilizacji zachodniej wyzbyty tego backgroundu religijności jest człowiekiem niepełnym. Sporo podróżował po Europie i był uważnym obserwatorem codzienności, widział obumieranie sfery religijnej, a jeszcze bardziej niebezpieczne było jego zdaniem odejście od głębi doznań religijnych np. poprzez coraz mniejszy udział w nabożeństwach religijnych. Nie róbmy z Grudzińskiego religijnego dewota, ale martwiło go, że religia nie jest tym dramatem jakim powinna być, głębią i tragizmem.
Z dużą estymą pisze o Janie Pawle II. W Wojtyle podoba mu się tradycja zawierzenia, papież restytuuje religijność nie tyle intelektualną, a taką od serca, oddania, zaufania. Z uznaniem pisze o konsekwentnej u Wojtyły idei ochrony życia poczętego. Bodaj w 1995 r. Grudziński pisze opowiadania pt. Błogosławiona święta, tam się drogi Grudzińskiego i Wojtyły rozchodzą. Chodzi o bośniacką kobietę zgwałconą przez żołnierzy serbskich. I pojawia się pytanie o aborcję. Grudziński rozmija się z chrześcijaństwem nie tylko Wojtyły i mówi, że to jest pytanie otwarte. Stawia też pytanie o antykoncepcję i HIV. Grudziński nie zgadza się na takie obstawanie kościoła przeciwko antykoncepcji, a już szczególnie, gdy chodzi o Afrykę.
Odpowiedzi na dylematy wiary wymagają wejścia w głąb siebie, pogłębionej refleksji, a tego w społeczeństwach Zachodu zaczęło brakować. Grudziński w swoich opowiadaniach często podejmuje temat zła w wymiarze totalitarnym, ale także jako demony, egzorcyzmy, opętanie i mówi, że nie zgadza się z koncepcją chrześcijańską o tyle, na ile mówi, że zło to brak dobra. Zawsze podkreślał w esejach i opowiadaniach: zło jest substancjalne, dotykalne. Jest osobnym bytem. Twierdził też, że zło jest nieusuwalne z człowieka. Lewicowe projekty przebudowania człowieka to jest mit, bzdura. Element zła jest w człowieku nieredukowalny i dlatego nie zaskakuje go to, że człowiek może zrobić straszne rzeczy. Przeciwstawienie się złu jest bohaterstwem. Dobro, bohaterstwo to jest stan niezwykły, dar. Możemy ten dar dostać, ale nie możemy bohaterstwa wymagać od człowieka, bo z natury jest skażony złem.
Grudziński postrzega judaizm jako religię prawa odpłaty
Grudziński postrzega judaizm jako religię prawa odpłaty. Kara za złe postępowanie. Bardzo często powtarzał, że się nie zgadza z religią, która jest religią odpłaty i kary. Upraszczając, nie zgadza się na koncepcję Boga, który żąda ofiary z syna. Bóg, który miałby żądać od człowieka takiej ofiary jest nieludzki. Ideę kary odnosi do holocaustu. Część środowisk religijnych Żydów tak patrzyła na zagładę. Zgrzeszyli przyszła straszliwa kara za grzechy. Grudziński odrzuca tę koncepcję i mówi o Bogu miłosierdzia, który jest po stronie człowieka.
Grudziński nie doświadczył holocaustu. W jego tekstach pojawiają się jedynie, obrazy, migawki, refleksje z holocaustu. To nie jest opis zbrodni. To nie jest Nałkowska, Borowski. Pokazuje w ten sposób, że nie ma prawa opisywać czegoś czego nie widział. Grudziński uważał, że nazizm i komunizm to zjawiska z tego samego porządku, bliźniacze wręcz systemy. Jedni i drudzy patrzyli na siebie z podziwem. Oba systemy były wrogie człowiekowi, systemy które uznały, że pewna grupa ludzi nie powinna istnieć. W komunizmie to burżuazja, arystokracja, kułacy, a w nazizmie Żydzi, Romowie, Słowianie. Gdyby zjawisko mierzyć skalą ofiar, to komunizm pochłonął ich o wiele więcej, bo około 100 milionów ludzi, przy czym nazizm działał krócej… /kel/
Tekst stanowi zapis prelekcji prof. dr. hab. Sławomira Buryły pt. Jak mówić o łagrach? Proza Gustawa Herlinga-Grudzińskiego wobec doświadczenia „Innego świata” (MOK Olsztyn 13.03.2019 i 6.05.2019)
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2019 Rokiem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
prof. dr hab. Sławomir Buryła – profesor w Instytucie Polonistyki i Logopedii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zajmuje się literaturą wojny i okupacji, problematyką Holocaustu, prozą współczesną, edytorstwem i kulturą popularną. Od lipca 2009 do grudnia 2010 pełni funkcję przewodniczącego Rady Naukowej Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie (od marca 2013 do marca 2017 członek Rady Programowej ŻIH).