Fot. Newsbar.pl
Fot. Newsbar.pl

Kilka tygodni temu miasto uruchomiło czujniki smogowe. Zanieczyszczenie powietrza w Olsztynie można monitorować poprzez stronę internetową. Jedno co nas zdziwiło: prawie każdego dnia normy zanieczyszczenia powietrza w centrum Olsztyna (ul. Wyzwolenia 30) są przekraczane przynajmniej o kilkadziesiąt procent. Przyczyna? Może spalanie węgla w piecach, może spaliny samochodowe. Rozwiązanie? Inne paliwo w piecach i czysty transport samochodowy.

Jednym z głupszych przepisów jakie PiS wprowadziło w życie zaraz po objęciu rządów była tzw ustawa odległościowa dotycząca energetyki wiatrowej, która to ustawa w praktyce uniemożliwiła rozwój tego sektora gospodarki. Postawienie dużego wiatraka w odpowiedniej odległości od zabudowań i w miarę blisko infrastruktury energetycznej, graniczy z cudem. Jeśli dodać do tego trudności z rozliczaniem wyprodukowanego prądu (certyfikaty) i walkę korporacji energetycznych z właścicielami wiatraków, to nie dziwi fakt, że inwestorzy wycofują się z rynku i nie myślą o tworzeniu nowych źródeł czystej energii. Do tego jeszcze lokalne środowiska (np. w Jezioranach) sprzeciwiają się wiatrakom, bo rzekomo szkodzą ludziom i psują krajobraz…

A trzeba wiedzieć, że energia odnawialna może być źródłem znaczącym w krajowym bilansie. Oto podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia, gdy przemysł z naturalnych powodów wyhamował, a wiatr hulał od Bałtyku do Tatr, udział energetyki odnawialnej w krajowym bilansie produkcji odnotował rekord, który wyniósł około 50 proc. Innymi słowy połowę produkowanej energii mieliśmy wtedy ze źródeł odnawialnych.

PiS walczy z wiatrakami, promuje energetykę opartą na węglu, wprowadza rynek mocy podnosząc w ten sposób ceny prądu. Jednocześnie mami społeczeństwo elektromobilnością czyli milionem samochodów elektrycznych na polskich drogach. Wkrótce taki samochód ma nawet wziąć udział  w samorządowej kampanii wyborczej jako dowód na to, że opcja rządząca stawia na czystą energię.

Stacja ładowania samochodów elektrycznych w Sopocie. Fot. Newsbar.pl
Stacja ładowania samochodów elektrycznych w Sopocie. Fot. Newsbar.pl

Problem jednak w tym, że nie stawia, a nawet jeśli promuje elektryczne samochody, to przy okazji zakłada wzrost zanieczyszczenia powietrza i zwiększoną produkcję dwutlenku węgla. Bo nawet jeśli po drogach będzie jeździło milion samochodów elektrycznych, to przy obecnej polityce opartej na produkcji energii z węgla, zanieczyszczenie powietrza nie spadnie, a nawet wzrośnie. Samochód załadujemy czystą energię elektryczną, którą wyprodukujemy w brudnych elektrowniach zasilanych kończącym się węglem brunatnym lub węglem kamiennym wydobywanym z wielkim trudem z głębokości kilometra. Trochę tak, jak w Australii, która widowiskowo rozwija energię odnawialną, znacznie redukuje CO2, ale jednocześnie zwiększa wydobycie węgla kamiennego, który eksportuje do Indii, by tam produkować prąd na potrzeby gwałtownie rozwijającej się gospodarki.

Wiatraki w okolicy Gołdapi
Wiatraki w okolicy Gołdapi

Samochód elektryczny, aby przejechać 6 km potrzebuje ok. 1 kWh energii. Nie wdając się w skomplikowane wyliczenia możemy stwierdzić, że przeciętne gospodarstwo domowe, korzystając z elektryka, będzie potrzebowało na jego eksploatację w ciągu roku tyle energii, ile samo zużywa do celów bytowych. Można więc założyć, że milion samochodów na drogach, to jakby milion nowych gospodarstw domowych podłączonych do sieci.

I jaki z tego wniosek? Prosty. Przechodząc na elektryki będziemy potrzebowali dużo nowej energii. Jeśli będzie ona pochodziła z węgla (a przy obecnej polityce rządzących będzie), to w bilansie energetycznym, a lepiej mówiąc w bilansie produkcji CO2, niewiele lub nic się nie zmieni.


Trzeba w związku z tym stawiać na energetykę odnawialną, nie tylko dla wymogów statystycznych narzucanych przez Unię, ale właśnie dla zaspokojenia nadchodzących potrzeb związanych z odejściem od węgla, ropy i benzyny.


Wiatraki nad jeziorami może i nie upiększają krajobrazu, ale stawiane np. wzdłuż nowych szlaków komunikacyjnych nie powinny nikogo razić. Zachodnie społeczeństwa szczycą się tym, że stojący obok wioski wiatrak, jest synonimem postępu, innowacji i źródłem czystej energii. Przeciętny wiatrak dostarcza energii dla 2 tys. gospodarstw domowych, w przyszłości dostarczy prądu dla tyluż samochodów elektrycznych. Powstająca obwodnica Olsztyna, która od strony południowej prowadzi przez tereny niezabudowane, może być świetnym katalizatorem do rozwoju energetyki wiatrowej. Wiatrak postawiony przy “autostradzie” nikomu nie przeszkadza, nie psuje zanadto krajobrazu i łatwo do niego dojechać. Wymusza przy tym wokół postęp technologiczny, choćby w firmach przesyłowych, które powinny wtedy inwestować w inteligentne sieci energetyczne.

Fot. Newsbar.pl
Fot. Newsbar.pl

Jeśli chcemy w przyszłości jeździć samochodami elektrycznymi, mieć w mieście czyste powietrze i rzeczywiście chronić środowisko naturalne, to musimy zmienić swoją politykę energetyczną od szczebla centralnego po samorządowy. To samorząd województwa był pierwszy w zaciąganiu hamulca firmom energetycznym, dając wiarę przeciwnikom wiatraków twierdzącym, że od kręcących się śmigieł można dostać krwotoku i napadu paniki. Teraz samorząd powinien zacząć to odkręcać bo później będzie za późno…