Dożywocie w pierwszej rundzie, dziesięć lat więzienia w drugiej i ponowne dożywocie po trzecim procesie. Po wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie z dnia 23 grudnia 2022 tak się przedstawia sytuacja Jacka W. oskarżonego o zabójstwo w Pluskach, do którego doszło jeszcze w ubiegłym wieku.

– Jacek W. jest osobą wymagającą całkowitego wyeliminowania – mówiła uzasadniając wyrok sędzia Monika Niedziałkowska-Stępnowska.

– Moja chęć oczyszczenia z zarzutów jest dużo silniejsza od chęci uniknięcia odpowiedzialności – zapewniał Jacek W.

Sprawa 68-letniego dziś mieszkańca Olsztyna już weszła do historii polskiej kryminalistyki. Jacek W. jest oskarżony o pozbawienie wolności i zabójstwo ze szczególnym udręczeniem Tomasza S. biznesmena z Suwałk, co było rezultatem prywatnego śledztwa prowadzonego  przez niego po zamachu bombowym na szefa jednej z tamtejszych grup przestępczych. Tak się złożyło, że akurat w tym czasie, w czerwcu 1999, z Jeziora Pluszne wyłowiono kilka reklamówek z głową i innymi poćwiartowanymi częściami ciała. Śledczy uznali, że to szczątki Tomasza W. W procesie, który w 2004 roku ostatecznie zakończył się prawomocnym orzeczeniem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku Jacek W. usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.

Odsiedział z tego 15 lat, kiedy w roku 2014 jeden z współoskarżonych w tej sprawie, lecz zwolniony od odpowiedzialności karnej ze względu na swoją niepoczytalność, mieszkaniec Plusk, Wiesław S., przebywając jeszcze z zakładzie psychiatrycznym, opowiedział jak naprawdę było. Przede wszystkim wskazał miejsce w pod lasem w Pluskach, gdzie zakopane zostały prawdziwe  szczątki Tomasza S. Bo fragmenty wyłowione z jeziora, jak się potem okazało, należały do Zdzisława K. ps. „Bocian”, mężczyzny wiązanego z zabójstwem w lutym 1995 na ulicy Kanta w Olsztynie, które rozpoczęło krwawą wojnę między gangami, ale nie suwalskimi, lecz olsztyńskimi.

Wydawało się, że koło fortuny obróciło się w tym momencie o 180 stopni. Drugą rundę swojego starcia z Temidą Jacek W. rozpoczął w glorii niewinnie skazanego. Interweniował w jego sprawie Sąd Najwyższy, który nakazał powtórzenie procesu. Toczył się on przez pięć lat przed Sądem Okręgowym w Olsztynie i zakończył w maju 2020 wyrokiem skazującym Jacka W. na 10 lat więzienia, lecz jedynie za porwanie suwalskiego biznesmena, a nie za jego zabójstwo. Jacek W. poczuł ulgę i ten wyrok się jednak nie ostał, sprawa wróciła na wokandę Sądu Okręgowego w Olsztynie po raz trzeci.

Jacek W. który od 2014 długo cieszył się wolnością rozpoczął ją w złym stylu, trafił bowiem do aresztu w związku z poważną sprawą narkotykową. Bardzo osłabiło to używaną przez niego retorykę „niewinnie skazanego”. Nie dlatego jednak, lecz w wyniku ponownej analizy dowodów o zeznań – między innymi Wiesława S., który w międzyczasie opuścił zamknięty zakład psychiatryczny, a nawet przyszedł do sądu na ogłoszenie wyroku – został skazany na karę dożywotniego więzienia.

Najnowsza wersja, tego co wiosną 1999 wydarzyło się w Pluskach wygląda następująco. Jacek W. wynajęty do ustalenia podejrzanego o zamach w Suwałkach, przy udziale innych osób porwał i przywiózł do Plusk Tomasza S., Jacek W. mógł mieć do niego także osobiste pretensje, za romansowanie z żoną kiedy on siedział w więzieniu. W obejściu  Wiesława S. zwanego „Czarnym Diabłem” w Pluskach porwany przez wiele dni trzymany był w metalowej klatce i poddawany był torturom. Nim podpisał „przyznanie się” przewiercono mu na przykład wiertarką kolano. Po wszystkim Tomasz S. został wywieziony do lasu, przywiązany do drzewa i uduszony linką. Kilka dni później Jacek W. przyjeżdżał do Plusk, żeby samochodem „udeptać” miejsce, gdzie ofiara została pogrzebana, i gdzie po kilkunastu latach odkopany został szkielet.

Ta wersja obowiązuje obecnie. Wyrok olsztyńskiego sądu jest jednak nieprawomocny, Jacek W., który obecnie nie ma nic do stracenia, z pewnością będzie apelował. bs