Lex-Juszczyszyn, tak się potocznie nazywa przepisy mające dyscyplinować sędziów. Rządząca partia pośpiesznie przepuszcza je przez Sejm, by kolejni sędziowie nie zaczęli, tak jak Paweł Juszczyszyn, żądać ujawnienia list poparcia do KRS, orzekać że jest ona zależna od władzy, nie uznawać Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego itd.
Za komuny na takie okazje był bardzo pojemny paragraf: „inne ważne względy społeczne”
Lista „deliktów dyscyplinarnych”, niedopuszczalnych zachowań sędziów, wpisana do projektowanych zmian w ustawach sądowych, wydłuża się. I nie ma żartów. Żeby usunąć sędziego z zawodu, z braku konkretnych argumentów wystarczy przyjęcie, że jakaś jego decyzja, czy zachowanie, ma charakter polityczny. Za komuny na takie okazje był bardzo pojemny paragraf: „inne ważne względy społeczne”.
Te specjalne pomysły mają być batem na sędziego Juszczyszyna i jemu podobnych. Powinny się raczej nazywać lex-Lasota, od nazwiska zastępcy rzecznika dyscyplinarnego ścigającego olsztyńskiego sędziego, żelaznej rózgi na niepokornych sędziów. Michał Lasota, prezes Sądu Rejonowego w Nowym Mieście Lubawskim, choć rzadko dziś widywany w budynku naprzeciwko opuszczonej stacji PKP, jest jednym z trzech, którzy wynajęli się do tej roboty.
Jego odwołania (pozostałych też) w specjalnej uchwale domaga się Zgromadzenie Ogólne Sędziów Okręgu Olsztyńskiego. Koledzy z Olsztyna najwyraźniej nie mają z nim przyjemności. Ale, jeśli nie ugną karku, może będą się musieli pofatygować przed jego oblicze. W myśl proponowanych zmian, samorząd sędziowski będzie miał zakaz podejmowania tego typu uchwał. Tylko kawę wolno im będzie pić.
Na oko wygląda, że to Nowe Miasto jest dziś górą. Kilka dni temu właśnie tam, nad Drwęcą, wobec młodzieżowej orkiestry i pracowników stolarni, na „kastę” sędziów bardzo nakrzyczał prezydent Andrzej Duda. Zupełnie nie prawniczym językiem powtórzył wobec nich zarzut „kolesiostwa”, podatności na korupcję i przypomniał służbę w stanie wojennym.
W retorycznym uniesieniu – jakby zapominając, że jeszcze rok temu sam chciał referendum konstytucyjnego i zmiany ustawy zasadniczej – przyganił, że „państwo sędziowie nie chcą tej Konstytucji w ten sposób czytać. (…) zaprzeczają, że są prawdziwą elitą polskiego społeczeństwa. Tymczasem prawdziwa elita dba o interesy zwykłych ludzi, bo jest do tego zobowiązana.”
Zwykli ludzie to ja i ty – na pewno nie ONI! Kim jest prawdziwa, nowa elita polskiego społeczeństwa? Czy to aby nie nowa nomenklatura? Kto określa, co jest interesem zwykłych ludzi i zobowiązuje do dbania o niego, akurat wiadomo. To „suweren”, czyli większość rządząca, czyli… Jarosław Kaczyński.
Interesem zwykłych ludzi jest swoje sprawy w sądach wygrywać. Czego i Państwu życzę!
Stanisław Brzozowski