Praworządność od początku jest jednym z głównych tematów Campusu Polska Przyszłości. Role się jednak zmieniają. Adam Bodnar, uczestnik panelu sprzed roku, został ministrem sprawiedliwości. Podczas Campusu gościł swoją odpowiedniczkę w Komisji Europejskiej Verę Jurową. Michał Wawrykiewicz jest obecnie eurodeputowanym. W panelu pod hasłem “Po dwóch stronach lustra – naprawa praworządności z różnych perspektyw” wziął udział z koleżankami, współzałożycielami Fundacji Wolne Sądy, Sylwią Gregorczyk-Abram i Pauliną Kieszkowską-Knapik (spotkanie prowadziła prof. Karolina Wigura z UW)

Michał Wawrykiewicz: Wszyscy widzimy doskonale jak bardzo skomplikowany jest proces z wychodzenia z autokratycznego etapu naszej rzeczywistości. Nigdy wcześniej, nigdzie na świecie nie było takiej zawikłanej, zagmatwanej sytuacji jak w Polsce. Dlatego trzeba mieć dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla tych, którzy przeprowadzają odwracanie tego procesu. Ale z drugiej strony zrozumiałe  jest oczekiwanie, żeby trwało to znacznie szybciej. Większość tych zmian wymaga jednak zmian legislacyjnych; do tego potrzebne są ustawy, podpis prezydenta, temu nie może przeszkadzać twór, który się nazywa Trybunał Konstytucyjny, który nie ma już nic ze swojej nazwy stał się atrapą, jakimś politycznym teatrem marionetkowym. Zapewne do generalnych zmian będzie więc mogło dojść dopiero, kiedy wybierzemy nowego prezydenta – oczywiście jeśli ten prezydent będzie rozumiał mechanizmy demokratyczne, przestrzegał konstytucyjnych zobowiązań i będzie respektował nasze międzynarodowe zobowiązania..

Paulina Kieszkowska-Knapik: To jest olbrzymia praca. Akurat w wymiarze sprawiedliwości podejmują ją osoby spoza polityki, minister Bodnar nie jest przecież członkiem, żadnej partii, nie należy do Platformy Obywatelskiej, całe życie związany jest z obroną praw człowieka. Widać, się bardzo stara. Natomiast otocznie polityczne jest bardzo ciężkie. Na zmiany potrzebna jest polityczna zgoda, tymczasem poglądy czterech partii koalicji rządzącej bywają różne. Przykładem była ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, obarczona grzechem właśnie z powodu prób szukania jakiegoś kompromisu między koalicjantami. Mamy z tego powodu prawo do krytyki tych, którym, wybierając w październiku, daliśmy kredyt zaufania. Dla nas, prawników, są jednak sprawy oczywiste – wyroki trzeba wykonywać, Tymczasem byliśmy właśnie świadkami, naruszenia takiego wyroku przez urzędującego premiera (chodzi o fakt kontrasygnowania przez Donalda Tuska – jak tłumaczy, na skutek pomyłki – prezydenckiej nominacji na przewodniczącego zgromadzenia sędziów  Izby Cywilnej Sądu Najwyższego Krzysztofa Wesołowskiego, który jest neosędzią – bs) Możemy rozumieć jego dobrą wolę, nasza prawnicza natura każe się nam jednak niecierpliwić.

Sylwia Gregorczyk-Abram: Nie jest łatwo w tej nowej rzeczywistości. Wszyscy tu włożyliśmy wiele wysiłku w walce o praworządność, demokrację, prawa człowieka. Mieliśmy sen, że jak, protestując, staliśmy do godziny 24-tej, wszystko się teraz zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, że wolność otworzy dla nas wrota. Wiemy już, że nie jest to takie łatwe. Prowadzę jednak nadal prawie dwieście postępowań  przeciw Polsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Mogę powiedzieć, że propozycje ugodowe ze strony pełnomocników obecnego rządu są dalej dalece niezadowalające. Nie będę więc mówiła, że wszystko jest wspaniale.  KRS jak był, tak jest, trybunał Julii Przyłębskiej wydaje coraz bardziej kuriozalne orzeczenia, są neosędziowe. Z drugiej strony, trzeba pamiętać o działaniach, które zostały wykonane – ustawa o wykonywaniu wyroków europejskich trybunałów jednak powstała, przygotowywana jest ustawa o biegłych sądowych, która usprawni prowadzenie postępowań także z punktu widzenia obywateli, jest przygotowywana ustawa – wreszcie! – o wykonywania europejskich trybunałów, ministerstwo sprawiedliwości szeroko otworzyło drzwi dla organizacji pozarządowych. Trzeba to zauważać, żebyśmy się tylko nie odwrócili plecami.

W rundzie pytań od uczestników Campusu dwa wywołały najwięcej emocji. Pierwsze dotyczyło „pomyłki” Donalda Tuska przyjmowanej przez wielu za ustępstwo wobec prezydenta Andrzeja Dudy, za jego zgodę na objęcie teki unijnego komisarza przez nominata obecnej władzy:

Michał Wawrykiewicz: Rozumiem towarzyszące temu emocje. Naprawa praworządności w sposób niezwykle klarowny od początku  była celem Wolnych Sądów. Uważam jednak za racjonalne tłumaczenie premiera i nie wynika to z mojej wiary. Nie można „przehandlować” stanowiska komisarza unijnego za stanowisko przewodniczącego zgromadzenia izby zmierzającego do wyboru prezesa tej izby, to jest jednak za mało, nie kupuję tego. Jeżeli już by miało chodzić o jakiś handel, to raczej powinien dotyczyć jakiegoś systemowego rozwiązania. Na przykład – prezydent zgadza się na powołania do instytucji unijnych, wszystko to, co wynika z prezydenckiej ustawy kompetencyjnej, a z drugiej strony premier mówi, że się zgadza na pozostawienie neosędziów. To byłby deal. Jak było, nie dowiemy się. Cieszę się tylko, że to budzi takie emocje, bo widać, jak bardzo społeczeństwo na tym zależy.

Sylwia Gregorczyk-Abram odpowiedziała na pytanie o sytuacji na białoruskiej granicy i, mimo zmiany władzy, powtarzających się push-backach: Push-backi są nielegalne. Nie ma czegoś takiego jak humanitarny push-back. Są złamaniem prawa, złamaniem europejskich konwencji. Demokratyczne, dobrze przygotowane państwa powinny sobie poradzić i z wojną hybrydową (nie zaprzeczam, że ona jest) i zapewnieniem migrantom ochrony międzynarodowej. Na tym polega dojrzałość i odpowiedzialność państwa.

Opracował: Stanisław Brzozowski

Fot. Newsbar.pl