Mediom wiedzie się coraz gorzej, ale dziennikarze dowodzą, że w wielu sytuacjach wyręczają państwo. Zastępują policjantów, prokuratorów, wymiar sprawiedliwości. Kilka dowodów z ostatnich dni…
Przed kilkoma miesiącami dziennikarz TVN ujawnił materiał filmowy zarejestrowany przez paralizator, którym torturowano zatrzymanego młodego mężczyznę we wrocławskim komisariacie policji. Mężczyzna zmarł w trakcie przesłuchań, a komendant czmychnął na emeryturę inkasując odpowiedniej wysokości odprawy i unikając konsekwencji służbowych. Opinia publiczna mogła dzięki dziennikarzowi dowiedzieć się jak działa polska policja.
W innym programie TVN, dziennikarz poddał w wątpliwość skazanie na 25 lat więzienia mężczyzny oskarżonego o brutalny gwałt i morderstwo młodej dziewczyny. Po przeanalizowaniu materiału filmowego i ponownym śledztwie prokuratura uznała, że wyrok był pomyłką, a skazany po 18 latach odsiadki opuścił więzienie – całe szczęście, że w Polsce nie ma kary śmierci. Opinia publiczna mogła dzięki dziennikarzowi dowiedzieć się jak działa polski wymiar sprawiedliwości.
I wreszcie ostatni przypadek red. Sekielskiego, który w swoim programie śledczym w Polsacie odkrył nowe dowody dotyczące zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów. Dowody musiały być na tyle mocne, że po 25 latach zatrzymano trzy osoby podejrzane o udział w morderstwie. Minister sprawiedliwości zbagatelizował dowody bałamutnie twierdząc, że nie miały istotnego znaczenia dla zatrzymania podejrzanych. Opinia publiczna mogła dzięki dziennikarzowi dowiedzieć się jak działają polskie organa ścigania.
To są dowody na państwo w ruinie…