Maciej Maleńczuk zaśpiewał dzisiaj (28.04.2017) dla widzów w centrum konferencyjnym w olsztyńskim Kortowie. Aula była wypełniona po brzegi.
-Puste miejsca pewnie zostawili ci, którzy pojechali na zjazd ONR-ów do Warszawy – kpił artysta. I pytał, jak wygląda wielokulturowość w mieście, w którym mieszka Mammed Chalidow.
„Ojczyzna bez żołnierzy to jak bez miecza kat, więc biorą kwiat młodzieży” – śpiewał pacyfista. I zapowiedział, że w 2018 roku wróci obowiązkowa służba wojskowa.
Kilka piosenek zadedykował politykom. Jedną Misiewiczowi, który dostał złoty medal, a przecież jego jedynym polem walki było łóżko w Bristolu. Inną kultową pieśń pt. „Synu” ojcu i synowi Morawieckim. A ostatnią – zagraną na bis – rządowi – żeby, jak najszybciej zszedł na psy.
Maleńczuk opowiedział też, że nagrał piosenki Młynarskiego. -Cztery dni później Młynarski zmarł i teraz nie mogę ich wydać, ale zaśpiewać jedną mogę – mówił. I zaśpiewał „Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie”, którą odniósł do komisji ds. katastrofy smoleńskiej.
Dostało się PiS-owi podczas koncertu. A Maleńczuk dostał wielkie brawa. Po raz kolejny dał świetny występ. Maciek nie pęka.