Wydawało się, że news żyje tylko kilka godzin, a o tym co wydarzyło się wczoraj, dziś nikt już  nie będzie pamiętać. Nie do końca, okazuje się.

Połowa informacyjnego i bieżącego z założenia materiału Wiadomości TVP opatrywana jest obecnie  uwagą „wypowiedź z dnia…” Już nawet nie sprzed dwóch, trzech dni, „totalnej” opozycji wypomina się dosłownie wszystko, aż do przysłowiowego „dziadka z Wehrmachtu”.

Tak więc  kolejne materiały Wiadomości o sukcesach  programu 500+ regularnie okraszane są słowami byłej pani premier Ewy Kopacz (z 13.08.2015) „Obecnie projekt “500 złotych na dziecko” przekracza nasze możliwości finansowe”, lub cytatem z byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego (z 25.10.2015) „Na te obietnice,  które PiS złożył pieniędzy po prostu nie ma”. Gdy trzeba uderzyć w uchodźców z wystarczy pokazać filmik z Sylwestra 2015 w Kolonii, dodać do tego wypowiedź – dziś zwykłego posła,  ale kiedyś rzecznika rządu – Cezarego Tomczyka z 18.09.2015, że „jako kraj jesteśmy przygotowani właściwie na każdą liczbę”,  by stało się jasne, jaką katastrofę chciała sprowadzić nam na głowę poprzednia władza.

Archiwum medialnych haków publicznej telewizji jest niewyczerpane

Archiwum medialnych haków publicznej telewizji jest niewyczerpane. Tusk z Putinem na molo, Tusk szepczący na stronie z Angelą Merkel, Tusk w klepiący się po plecach  z koleżkami z Komisji Europejskiej – tymi ujęciami żonglować można w nieskończoność. Nie dotyczy to zresztą wyłącznie polityków. Wystarczyło, że legendarne trio z „Ziemi obiecanej” Olbrychski-Pszoniak-Sweryn wspólnie powiedziało niedawno coś przeciw obecnej władzy, zaraz pokazano i wypomniano ich radosny udział  pierwszomajowym pochodzie za komuny.

Najbardziej nośne są oczywiście wypowiedzi niecenzuralne. Słowa „ch… dupa i kamieni kupa” Bartłomieja Sienkiewicza, „k… ale jaja” dzisiejszej eurokomisarz Elżbiety Bieńkowskiej nagrane w restauracji „Sowa i przyjaciele”, weszły do Wikipedii. Cóż z tego, że nagranie było nielegalne, że zarówno inspirator  „taśm prawdy”,  jak i kelner podkładający mikrofon zostali skazani. Jeśli broń jest skuteczna, polityczni przeciwnicy nie zawahają się jej użyć.

Tak więc kandydat na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski w publicznej telewizji  bez końca będzie płynął jedną motorówką z Hanną Gronkiewicz-Walz.  Nieważne, że w rzeczywistości płynął z nią cztery lata temu, grunt, że mina mu z każdym dniem rzednie. Przeciwnie niż jego konkurentowi, Patrykowi Jakiemu, który dziarsko mówi swoje, bo jemu nagrania z Sejmu, kiedy (w 2013 roku) pomylił pluskwę z karaluchem, nikt w Wiadomościach TVP przecież  nie wypomni. Podobnie jak „taśm prawdy” z 2006 roku kiedy to poseł Adam Lipiński, ciągle ważna figura obozu dziś rządzącego, namawiał do politycznego grzechu Renatę Beger z Samoobrony.

Nową sensację,  nieautoryzowany i niepublikowany wywiad prezesa Jarosława Kaczyńskiego sprzed ćwierć wieku, świeżo pokazała  „Gazeta Wyborcza”. To kolejny objaw dziennikarstwa „wypominkowego”.  Czy jednak to, co Kaczyński mówił niegdyś o Janie Olszewskim i Antonim Macierewiczu, warte jest łamania zawodowych standardów?

Nielegalnych  nagrań wykorzystywać w żaden sposób nie wolno. Wywiad, który nie został autoryzowany, medialnie nie istnieje. Pytania na jakie pytany nie odpowiedział, tak jakby nie padły. Zasypywać mailami i brać w krzyżowy ogień pytań, można Bóg wie kogo, ale najczęściej jest to gadanie dziada do obrazu. W dziennikarstwie „wypominkowym” obrazu nawet nie trzeba pytać, odpowiednie dla tezy materiału słowa wyciąga się z archiwum.

Stanisław Brzozowski