Henryka Krzywonos
Henryka Krzywonos

Tym razem sala konferencyjna hotelu Przystań gościła Henrykę Krzywonos. Jak poinformowała sama Krzywonos: czuję się tu jak w domu, bo urodziłam się w Olsztynie, w więzieniu. Nigdy jednak w Olsztynie nie mieszkałam.

Henryka Krzywonos znana jest z tego, że 15 sierpnia 1980 r., w pobliżu Opery Bałtyckiej w Gdańsku, zatrzymała prowadzony przez siebie tramwaj. Zdarzenie to bywa określane jako początek strajku gdańskiej komunikacji publicznej w okresie wydarzeń sierpniowych. 16 sierpnia, po podpisaniu w Stoczni Gdańskiej porozumienia z dyrekcją i ogłoszeniu przez Lecha Wałęsę końca strajku, wraz z Aliną Pienkowską, Anną Walentynowicz i Ewą Osowską zatrzymywała na bramach robotników opuszczających stocznię, co zapobiegło zakończeniu strajku. 31 sierpnia znalazła się wśród sygnatariuszy porozumień sierpniowych.

Henryka Krzywonos mówiła w Olsztynie m.in. o:

Jak to było

Gdy wybuchł strajk w stoczni wiedziałam jedno: mnie tam zabraknąć nie może. To nie było tak, że mało zarabialiśmy. Wynagrodzenie było przyzwoite, ale uzyskiwane ogromnym kosztem. Pracowaliśmy ponad ustawowe 8 godzin biorąc dodatkowe kursy, nadgodziny, także w nocy.  Warunki pracy były koszmarne, sprzęt wyeksploatowany. Drzwi od tramwaju dopchało się kolanem, ręcznie przestawiało zwrotnicę itd. Kierownik zmuszał do jazdy zdewastowanym sprzętem. W razie wypadku odpowiadał motorniczy, a nie kierownik. To były przyczyny naszego buntu.

Kocha, nie kocha

Wiedziałam, że coś muszę zrobić. Czułam się jak zakochana dziewczyna, która ma w ręku kwiatek, wyrywa płatki i mówi sobie: kocha, nie kocha. Ja na każdym przystanku pytałam samą siebie: stanąć, nie stanąć. Przystanek Opera Bałtycka to węzeł komunikacyjny, przez który przejeżdżają tramwaje w różnych kierunkach. Blokada węzła powoduje blokadę miasta. Postanowiłam zatrzymać tramwaj właśnie w tym miejscu. Oczywiście, że się bałam. Ale wzięłam zwrotnik do ręki i powiedziałam: ten tramwaj dalej nie pojedzie. Miałam 25 lat i nie działam na niczyje polecenie, nie miałam nic wspólnego z wolnymi związkami. Koledzy kierowcy z autobusów też się zatrzymali. Komunikacja miejska stanęła. Dzisiaj to się wydaje proste, ale wtedy na prawdę trzeba było mieć odwagę.

Strajk

Wylądowałam w stoczni. Strajk się kończył. Zatrzymałam tramwaj, więc wiedziałam, że nie mam gdzie wracać. Wdrapałam się na wózek akumulatorowy, krzyczałam jak się nazywam, skąd jestem. Przechodziło dwóch facetów, jeden z wąsami drugi bez. Wyczułam, że to ktoś ważny w środowisku strajkujących, więc wygarnęłam mu co mi leżało na wątrobie, że nas po strajku wykończą, że nas zdradzili, że wyduszą nas jak pluskwy. Okazało się, że to był Lech Wałęsa. Zapytał drugiego: no to Bogdan co robimy?

Wtedy usłyszałam od Wałęsy: no to robimy strajk solidarnościowy. Wróciliśmy na salę, wybrano komitet, do którego też weszłam. Nikt wtedy nie widział jak to się skończy. Mogli nas postawić pod murem, albo wywieźć na Sybir.

O Wałęsie

Od 1980 r. jak go poznałam, to mogę zaświadczyć swoim życiem, że ten facet nie zrobił nic złego dla Polski. Jak żył Jaruzelski, to stali pod jego domem i krzyczeli. Jak Jaruzelski odszedł, to teraz krzyczą pod domem Wałęsy. Ale on jest niereformowalny i odważny, Jaruzelski uciekał, a on wychodzi do tych ludzi i dyskutuje. Czasem się martwię czy nie znajdzie się jakiś idiota i nie zrobi mu krzywdy. Ale on jest – jak powiedziałam – niereformowalny.

O Kaczyńskim – posłuchaj: