Strajk w oświacie zakończył się zawieszeniem broni. Nauczyciele zadeklarowali, że pomogą uczniom zdać maturę. Na oko widać jednak, że rozejm tylko odkłada prawdziwą wojnę. Dla władzy nauczyciele egzaminu dojrzałości nie zdali. Konsekwencje będą poważne. Tak bowiem jak nie da się rządzić narodem nie mając kontroli nad prawem i jego egzekwowaniem, tak samo trudno o to tracąc wpływ na tego narodu wychowanie. Maksyma hetmana Zamoyskiego: „takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie” ma już czterysta lat.

Po trzech tygodniach strajku dla obecnej władzy stało się oczywiste, że nie można składać wychowania młodzieży w ręce „pana Broniarza”, postkomunistycznego aparatczyka, który uwłaszczył się na majątku ZNP, bije kasę na zarządzaniu hotelami i ośrodkami wypoczynkowymi, a lekcji „z kredą”  nie prowadził już od dwudziestu lat. Nie można ufać grupie działaczy związkowych, która szkolny tumult niewątpliwie z góry zaplanowała z totalną opozycją, a najprawdopodobniej także z zagranicznymi agentami, co czarno na białym wykazał – po sprawdzeniu w internecie – reporter Wiadomości TVP Konrad Wąż. Razem z prezesem podpadło pozostałych siedemset tysięcy szeregowych nauczycieli. Wychowani i przyuczeni do zawodu w czasach III RP swym udziałem w strajku pokazali, że nie nadają się do realizacji oświatowej polityki obecnego państwa, jego narodowych i chrześcijańskich zasad. Darować tego nie można.

Jeśli obecna koalicja jesienią utrzyma władzę, po sądach i sędziach przyjdzie kolej na naprawianie oświaty

Jeśli obecna koalicja jesienią utrzyma władzę, po sądach i sędziach przyjdzie kolej na naprawianie oświaty. Poprawka tylko kurtuazyjnie odwoływać się będzie do „otwartości na dialog” deklarowanej przy oświatowym okrągłym stole. Wojna będzie ciężka, zwłaszcza jeśli dzisiejsze rządowe negocjatorki nie wygrają biletów do Brukseli. A zmiany to nie będzie kosmetyka, w rodzaju likwidacji gimnazjów. Padnie na pewno nauczycielskie pensum. 18 godzin, z jakiej strony się na nie nie spojrzy budzi oburzenie suwerena, żadne godziny ślęczenia nad pracami domowymi nauczycieli nie uratują. Karta nauczyciela straci moc w ramach prostej dekomunizacji, pochodzi przecież z lat 80-tych! Żeby trzymać dyscyplinę ministerstwo i kuratoria zadbają o większy wpływ na powoływanie dyrektorów szkół, być może z pominięciem samorządów. Dobrym sposobem na weryfikację nauczycieli mogą być także zmiany w systemie klasyfikacji zawodowej, dużo zarabiać będą tylko zaufani wychowawcy. Ochota z jaką Sejm i Senat zabrały się obecnie do tworzenia „ustawy maturalnej” pokazały, że formalnie wszystko da się przeprowadzić. Znajdą się też oczywiście marchewki. Jarosław Kaczyński już zasugerował możliwość powrotu do wcześniejszej nauczycielskiej emerytury i dobrowolny, indywidualny wybór czasu pracy, cokolwiek by to dla szklonych planów lekcyjnych miało oznaczać.

Walka idzie o dusze. Panie od nauczania początkowego nie mogą przeszkadzać „panom od historii”. bs