Nim zapadną ostateczne decyzje i Zjednoczona Prawica zjednoczy się przy korycie w sprawie zwierząt oraz ustali, że urzędnik państwowy z zasady nie odpowiada za swoje ryzykowne decyzje – kilka podpowiedzi. W naszej historii były już przypadki, że to nie prezes rady ministrów był w rządzie najważniejszy. Po zamachu majowym Józef Piłsudski „bartlował” sobie bez skrępowania, wymienił co kilka miesięcy premierów, sam próbował różnych rządowych foteli, ale do śmierci zachował jedynie stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Kimś w rodzaju generalnego inspektora ma być teraz Jarosław Kaczyński. Funkcja nie tylko z tradycją, ale i o wiele poważniejsza niż byle wicepremier, o „zwykłym pośle” nie wspominając.

 

Prezes PiS najwyraźniej zdecydował się nie tylko podpowiadać sternikowi państwowej nawy, ale chwytać za kółko, jeśli trzeba. Nie ma prawa jazdy, lecz mniejsza o to. Dość oględnie traktuje gospodarkę, starcza mu, że ponoć staje się coraz bardziej polska, czytaj rządowa. Budżetem państwa też interesuje się jedynie z grubsza, mniej więcej tak, jak stanem swej prywatnej kieszeni. Pandemia go nie dotyczy. Całą duszą emocjonuje się bowiem polityką przez duże P – wojskiem, policją, sądami. Te olbrzymie domeny osobistym nadzorem ma teraz objąć jako wicepremier.

 

Wcale nie wygląda na odwołanego z emerytury weterana, który nagle uczuł, że „dłoń jeszcze nie zawiedzie broni

Prawdopodobnie „bez żadnego trybu”, zdalnie z Nowogrodzkiej. Wcale nie wygląda na odwołanego z emerytury weterana, który nagle uczuł, że „dłoń jeszcze nie zawiedzie broni” i na dźwięk pobudki rano zrywa się do pracy. Pytanie też, jak będzie wyglądał sprawowany przez niego bezpośredni nadzór. Wojsko i policja salutować mu mogą na odległość, co jednak z Ministerstwem Sprawiedliwości? Przecież nie pośle tam Zbigniewa Stonogę, który z głębokiej studni internetu wzywa: „Ziobro, ty mordo kochana, przestań mi Jarosława denerwować!

 

Nie wystarczy zmiana narracji na pozytywną. Najpierw nerwy, kryzys w koalicji – zawieszamy was, pakujcie biurka, to koniec!- a potem znów całujmy się bracia i porozumienie na sto procent. Jedno jest pewne Kaczyński i Ziobro (mniejsza o Gowina) razem w rządzie to gotowa katastrofa. Minęło 13 lat od poprzedniej, nadchodzi kolejna. Słaba pociecha, że ostatnia z udziałem Tych Dwóch. bs