Rozmowa z Dominiką Świątecką-Majewską, specjalistką od coachingu, właścicielką Twórczego Centrum Rozwoju Osobistego “Alchemia” w Olsztynie
-Pewien znany profesor od zarządzania zanim przekonał się do coachingu mówił przed laty tak: coaching? To jakaś ściema, lepiej kupić sobie psa…
-Hmm. Trochę racji miał, bo coaching nie musi być dla każdego. W czasie sesji coachingowej trzeba się otworzyć jak nie przymierzając anonimowy alkoholik w kręgu towarzyszy niedoli. A nie każdy chce, potrafi otworzyć się na innych. Jeśli nie umie, nie potrafi, to rzeczywiście powinien przytulic psa, wziąć na kolana kota… Efekt może być lepszy od współpracy z coachem.
-Z tym coachingiem to jest tak jak z sercem u komara. Wszyscy mówią, że jest, ale mało kto je widział… Ustalmy w takim razie czym jest coaching?
-Jest według mnie jednym z najskuteczniejszych sposobów osiągania upragnionych efektów. To nic innego, jak docieranie z punktu A do puntu B. Przy czym punkt A i punkt B to nie są tylko miejsca różne w czasie i w geografii terenu. To nade wszystko różnice w tym kim jestem i jak żyję, czyli różnice w jakości. Punkt B – czyli efekt – wynika z Ciebie. Możesz chcieć sobie poradzić po rozstaniu, by znów odzyskać siebie i spokój wewnętrzny; możesz chcieć stworzyć strategię rozwoju swojego biznesu i stać się np. efektywną bizneswoman; możesz chcieć znaleźć swoją drogę życiowa, czy zawodową, cokolwiek chcesz – dotyczy to wielopoziomowej zmiany jakości. I coaching jest właśnie po to. Coaching nie jest czarodziejskim hokus-pokus, jest procesem, czyli drogą i jako proces wymaga czasu. Czasu i twojego zaangażowania.
-Pachnie trochę współczesną religią zmuszającą nas do osiągania nieustannego sukcesu. Kiedyś takim coachem mógł być ksiądz?
Rolą coacha jest towarzyszenie ci w Twoim procesie, w drodze z punktu A do punktu B
-I dzisiaj też może niektórym pomagać. Kiedyś rolę coacha pełniła starszyzna plemienna, która kierując się doświadczeniem przekazywała innym prawdy życiowe. Teraz ze względu na procesowy charakter, coaching zakłada pracę w interwałach czasowych, w cyklu: praca – przerwa wdrożeniowa – praca. Praca na spotkaniu indywidualnym lub grupowym, warsztatowym jest po to, by najpierw ustalić Twój cel i wynikający z niego efekt, czyli wspomniany punkt B, a potem zgłębiać to, co niezbędne na drodze do celu i efektu. Przerwa zaś jest okresem, kiedy wszelkie odkrycia zdobyte podczas sesji czy warsztatu wdrażasz i sprawdzasz w życiu. Interwały czasowe ustalasz indywidualnie z coachem tak, by jak najefektywniej służyły twojemu rozwojowi. Rolą coacha jest towarzyszenie ci w Twoim procesie, w drodze z punktu A do punktu B. Coach to ktoś, kto pomoże ci w każdym stanie emocjonalnym jaki napotkasz podczas swojego procesu. Pomoże ci nie tylko go przejść, ale wyciągnąć z niego lekcje i mądrość na przyszłość i wykorzystać go na swoją korzyść i na korzyść swojego rozwoju.
-Coaching to moda, potrzeba, konieczność? U nas, w Olsztynie coaching nie jest może zbyt popularny, ale w Warszawie kontakty z coachem są w dobrym tonie. Budują wizerunek człowieka sukcesu. Wręcz świadczą o pragnieniu stałego rozwoju.
-Moim zdaniem coaching wynika z potrzeb, które rzeczywiście mogą przekształcić się w modę. Specjalizuję się w coachingu dla kobiet. Przychodzą do mnie panie w różnym wieku, które mają potrzebę zmiany. Chcą coś odmienić w swoim życiu, jednak często nie potrafią określić celu do którego będą zmierzać. Dotarły do ściany, wiedzą, że muszą coś zmienić, ale nie wiedzą co i jak. Wtedy wspólnie szukamy prawdy i tego punktu B. Silne osobowości sobie jakoś radzą. Dla wielu osób znalezienie tego punktu B jest bardzo trudne. Wszyscy jesteśmy w drodze, wszyscy podlegamy procesom zmiany, rozwoju. Mamy potrzebę samodoskonalenia się, stawiania nowych wyzwań, osiągania celów. Coach w tym pomaga. Najpierw pomaga określić punkt do którego zmierzamy, a później towarzyszy w drodze.
-Komu potrzebny jest coach? Właścicielowi firmy, prezesowi, szaremu pracownikowi? Co osoba z zewnątrz, nie mająca pojęcie np. o kwarcu, może doradzić szefowi huty szkła?
-Ustalmy jedno. Coach nie jest mentorem, doradcą biznesowym, wykwalifikowanym trenerem od budowy strategii firmy lub kimś w tym rodzaju. Coach stawia pytania, aby pomóc drugiej osobie wydobyć z siebie nową jakość. Np. przychodzi ktoś zmęczony pracą w jakiejś firmie, w której robi coś na przekór sobie i chciałby od jutra robić coś swojego, coś co byłoby zgodne z nim samym. Wspólnie szukamy tego celu. Jak już mówiłam, coach jest osobą towarzyszącą w realizacji postawionego zadania. Są osoby z silną osobowością, które wiedzą czego chcą. Mają cel i do niego zmierzają. I też zgłaszają się do coacha, żeby ten cel osiągnąć sprawniej, szybciej, z rozmachem, efektywniej. Dla jednych pomoc polega na tym, aby dowiedzieć się kim jestem, jaki obrać kierunek w życiu, a dla innych jak szybko zbudować życiowy biznes oparty na spójnym, wewnętrznym przekonaniu o właściwym wyborze postępowania. Więc odpowiadając na pytanie komu potrzebny jest coach, powiem, że każdemu kto chciałby coś efektywnie zmienić w sobie lub wokół siebie.
-W siedzibie Alchemii wisi tabliczka z napisem: możesz wszystko. Niby prawda, ale jak rozmawiam z młodymi ludźmi, którzy pokończyli studia, ciągle zdobywają nowe kompetencje nie mogąc znaleźć ciekawego zajęcia, to słyszę odpowiedź: wykształcenie OK, ale i tak najważniejsze są znajomości.
Uogólnianie wszystkiego powoduje, że koncentrujemy się na jakiejś półprawdzie i zaczynamy w nią wierzyć
-Świat jest “I”. I taki, i taki. Uogólnianie wszystkiego powoduje, że koncentrujemy się na jakiejś półprawdzie i zaczynamy w nią wierzyć. Oczywiście znajomości mogą pomóc w karierze, tworzą się klany rodzinne w różnych branżach, ale jest znacznie więcej dowodów na to, że konsekwentne realizowanie stawianych sobie celów prowadzi do osobistego sukcesu. Gdyby tak nie było, to wszelkie wartości nie miałyby znaczenia. Można wynajdywać przeszkody i mówić: nie da się. To do niczego nie prowadzi. Nie można myśleć tylko o problemach, trzeba je omijać, rozwijać się, z uporem zmierzać do punkty B. Mamy jedno życie i warto robić to, co jest z nami spójne. Hasło “Mogę wszystko” oznacza dla mnie, że życie mogę przegrać, a mogę i wygrać jeśli z takim przekonaniem podchodzę do otaczającej nas rzeczywistości. Sami jesteśmy autorami naszego bytu, od nas zależy którą drogą idziemy przez życie. Nic nie jest jednowymiarowe, nie ma prostych recept, otaczamy się ludźmi, ważne są więc relacje międzyludzkie, jakość naszych kontaktów z otoczeniem czy to zawodowym, czy rodzinnym. Wierzę, że w życiu można osiągnąć wszystko.
-No dobrze… Teoretycznie wszystko pasuje. Ale przejdźmy na koniec do praktyki i skuteczności działania coacha. Czy może podać pani jakiś konkretny przykład osoby, która odniosła sukces po seansach na kozetce coacha?
-Nie ma żadnej kozetki… Spokojnie, techniki postępowania coacha są czasem dość subtelne, ale bez jakiejś uniesionej duchowości. Wiele kobiet, które miały kontakt z naszym centrum rozwoju mówią o zmianach jakie w nich zaszły. Nie mogę mówić o szczegółach, bo wiele osób pewnie by sobie tego nie życzyło. Mogę tylko wspomnieć o kobiecie, która w pewnym momencie życia stanęła przed ścianą i nie wiedziała co robić dalej. Coaching jej pomógł. Znalazła cel i siły do jego realizacji. Teraz jest właścicielką dużego centrum medycznego.
Rozmawiał: Sławomir Ostrowski