Fot. Newsbar.pl

Roman Imielski, dziennikarz Gazety Wyborczej, współautor książki “Najważniejszy mecz Kremla” (wspólnie z Radosławem Leniarskim) opowiada o powstaniu tego zbioru reportaży.

Reportaże pokazują współczesną Rosję w kontekście tegorocznego Mundialu. Autorzy dotarli do 6 z 11 miast, w których rozgrywane są mecze piłki nożnej.

W Rosji bywam dość często, staram się odwiedzać ten kraj regularnie. Mam tam wielu znajomych i przyjaciół, choć z tymi ostatnimi bywa różnie. Na przykład jeden z moich dawnych przyjaciół przestał się odzywać, gdy zarzuciłem Rosji agresję na Ukrainę.

Pomysł na książkę zrodził się ad hoc wiosną zeszłego roku. Wspólnie z Radosławem Leniarskim, szefem działu sportowego Gazety Wyborczej, pomyśleliśmy, że dobrze byłoby napisać cykl reportaży o przygotowaniach Rosji do Mundialu, o tym, jak kraj wydaje pieniądze na obiekty sportowe, jak Rosja wstaje z kolan – bo tam także używa się tego typu określeń. Od razu założyliśmy, że to nie będzie książka o futbolu, a o przygotowaniach do największej imprezy sportowej świata, dla mnie ważniejszej od olimpiady, ponieważ piłka to emocje, ogromne pieniądze, najwspanialsze święto sportowe, impreza o charakterze globalnym w pełnym znaczeniu tego słowa, w dodatku odbywająca się w państwie, które zaanektowało Krym na Ukrainie, gdzie wciąż do dochodzi do zabójstw o charakterze politycznym.

Roman Imielski. Fot. Newsbar.pl
Roman Imielski. Fot. Newsbar.pl

Doszliśmy do wniosku, że do wszystkich 11 miast, w których rozgrywane będą mecze, nie ma sensu jechać. Wybraliśmy Kaliningrad, bo blisko, Petersburg, bo uwielbiam to miasto i chyba każdy, kto je odwiedził, musi być nim zafascynowany, Moskwa – wiadomo, stolica, Kazań – polecam, bo jest piękny, Wołgograd – dawny Stalingrad. Popatrzyliśmy na mapę w poszukiwaniu ostatniego miasta i wybraliśmy Sarańsk. Wiele razy byłem w Rosji i nigdy w życiu o Sarańsku nie słyszałem. Pytałem moich rosyjskich przyjaciół o to miasto i też nic o nim nie wiedzieli. Zastanowiło nas, dlaczego do światowych rozgrywek wybrano miasto, o którym mało kto słyszał, które nie miało lotniska i dobrych połączeń kolejowych.

Długo nie mogliśmy uzyskać odpowiedzi, dlaczego Sarańsk. Przekładając to na realia polskie i zakładając, że Polska dostaje Mundial, to tym Sarańskiem byłaby np. Biała Podlaska i pewnie byśmy się zdziwili, dlaczego mecze rozgrywane są na Podlasiu, a nie w Krakowie. Dopiero będąc na miejscu, w Sarańsku, tajemnicę zdradził v-ce premier Republiki Mordowi. Długo nas zwodził, twierdząc np., że miasto jest czyste, ekologiczne, dobrze położone, że to podarunek dla ludu itp. Oczywiście nie daliśmy temu wiary. W końcu przyznał, że w Sarańsku działa producent amerykańskiego piwa, który od lat jest partnerem FIFA. I rzeczywiście, jak oglądamy transmisje piłkarskie, to widać, że kibice piją na trybunach piwo. Sarańsk to bardzo ciekawe miasto, bo, jak się wysiądzie na dworcu kolejowym, to idzie się ulicą Lenina, później skręca w Bolszewicką, następnie w Komunistyczną itd.

Dlaczego? Dlatego, że to jest republika łagrów. Tam do dzisiaj, w odległości około 200 km od Sarańska, działają obozy, w których panują straszliwe warunki bytowe. W barakach np. nie ma bieżącej wody, a kobiety myją się pod jednym z cieknących kaloryferów. W obozach ciągle panują reguły stalinowskie. Miedwiediew, gdy pełnił funkcję prezydenta, obiecał zreformować łagry, ale nic wtedy nie zrobił. Pojechaliśmy w tamte okolice, ale oczywiście nie wpuszczono nas do obozów, tylko legitymowano na każdym kroku i zawracano. Któregoś dnia nas zatrzymano, zawieziono na komisariat, tam nas kilka godzin przesłuchiwano wypytując o rożne szczegóły z naszego życia. Jeden z przesłuchujących zadawał pytania, drugi pisał ręcznie na kartce papieru, a trzeci na komputerze. To była mieszanka cyrku Monty Pythona i filmów Barei. Zakończyło się mandatem za to, że nie mieliśmy jakiegoś lokalnego dokumentu.

Ronaldo, jak zobaczył siebie wielkiego na cztery piętra, natychmiast zakochał się w Kazaniu

Na rok przed mistrzostwami świata odbywa się Puchar Konfederacji, do rozgrywek są zapraszani mistrzowie świata, mistrzowie poszczególnych kontynentów. Chodzi o próbę generalną przed mistrzostwami świata. Mecze rozgrywano w czterech miastach, m.in. w Kazaniu. Okazało się, że w tym mieście zagra Portugalia i oczywiście mega gwiazda Ronaldo. Mer Kazania Ilsur Metszyn zebrał miejscowych grafików i dał im zadanie namalowanie murala z wizerunkiem Ronaldo, tak, aby był on widoczny z apartamentu hotelowego piłkarza. Akurat przed hotelem stał posowiecki, czteropiętrowy budynek, którego w dwa tygodnie wyburzyć by się nie dało. To właśnie na nim namalowano portret piłkarza. Sztuczka okazała się strzałem w dziesiątkę, bo Ronaldo, jak zobaczył siebie wielkiego na cztery piętra, natychmiast zakochał się w Kazaniu, o muralu napisał w mediach społecznościowych i informacja wraz ze zdjęciem obiegła cały świat. Wizerunek Ronaldo z muralu trafił na okładkę naszej książki.

W ostatnich latach nie odbyły się żadne większe światowe imprezy – w tym igrzyska olimpijskie – podczas których nie było podejrzeń, że zostały kupione. Na przykład szef katarskiej federacji piłkarskiej walcząc o mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2022 r. bez żadnych skrupułów rozdawał członkom komisji koperty z kilkudziesięcioma tysiącami dolarów. Amerykanie, aby przekonać działaczy z Afryki i Azji, fundowali dzieciom działaczy studia na Harvardzie lub Yale. Przekupstwo? Oczywiście. Mundial we Francji – szefem komitetu organizacyjnego jest Michel Platini, też poszły duże pieniądze. Zresztą Platini jest w sporcie persona non grata, ponieważ był zamieszany w skandal korupcyjny z Katarem.

Roman Imielski. Fot. Newsbar.pl
Roman Imielski. Fot. Newsbar.pl

Rosjanie z kolei zastosowali metody rodem z KGB. Zorientowali się, że ówczesny szef światowej federacji piłkarskiej Joseph Blatter – człowiek, który w futbolu mógł zrobić wszystko – ma słabość do Rosji i do pewnych rzeczy. Lubił dobrze zjeść, mieszkać w najlepszych hotelach, zabawić się z młodszymi kobietami. Był zapraszany do Rosji np. na spotkanie z Breżniewem na Kremlu, trafił do prywatnej rezydencji Putina. Tam doszło do pewnej zażyłości między obu panami, przeszli na “ty”. Znany rosyjski dziennikarz sportowy w książce pt. “Jak Rosja dostała Mundial?” opisał kulisy tego wydarzenia. Przy czym pierwotnie książka miała tytuł “Czy Rosja kupiła sobie Mundial?”.

Czy rzeczywiście kupiła – dowodów na to nie ma. Pamiętajmy, że tam, gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze, woda jest bardzo mętna. Wtedy, gdy Rosja dostawała Mundial, a był to rok 2010, świat był jednak trochę inny. Rosja zapewniała, że wyłoży każde potrzebne pieniądze. Blatter, który doskonale wiedział, jak funkcjonuje rosyjskie państwo, powiedział: czemu nie. To wywołało wściekłość Wielkiej Brytanii, która była głównym rywalem Rosji i w stu procentach pewna wygranej. Trzeba przyznać, że Rosjanie dobrze zorganizowali Mundial, m.in. dlatego, że skutecznie spacyfikowali swoich kiboli, których wcześniej hołubili i wspierali np. podczas mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie.