Fot. Newsbar.pl
Fot. Newsbar.pl

Na wystawie w Galerii Dobro olsztyńskiego MOK można oglądać orła z penisem. Do tego jeszcze mnóstwo żywego mięsa, nagości i szyderczych symboli, jak chociażby kobietę schodzącą z krzyża.

Taki, okiem zaproszonych do artystycznego happeningu młodych plastyków, jest obraz naszej rzeczywistości, polskich marzeń, lęków i obsesji.  „Obsceniczne i pornograficzne” – orzekli kandydaci PiSu do rady Olsztyna żądając zdjęcia wystawy, ktoś nawet doniósł do prokuratury. Dyrektor MOK Mariusz Sieniewicz zaprosił zgorszonych, żeby sami zamalowali miejsca obrażające ich patriotyczne i religijne uczucia. Żółtą kartką pierwszy zakleił orlego fiuta. Gdyby był malarzem może by mu dorobił majtki. Sto, pięćset i tysiąc lat temu tym sposobem cenzurowało się goliznę na świętych obrazach. Mariusz Sieniewicz i tak może się cieszyć, że kandydaci PISu na radnych nie czytali jego ostatniej książki, wizji „Polacji” ze stolicą w Olsztynie. Tam by znaleźli większy powód do obrazy.

jakiego ptaka ma orzeł biały, polski, jakiego czarny, niemiecki? Czy dwugłowy orzeł rosyjski ma dwa kutasy?

Zajmijmy się jednak herbowym orłem z wystawy i jego, wyraźnie ludzkim przyrodzeniem. Pytanie, czy orły w ogóle mają penisy? Jeśli tak, to jakiego ptaka ma orzeł biały, polski, jakiego czarny, niemiecki? Czy dwugłowy orzeł rosyjski ma dwa kutasy? Kto ma dłuższego? Może wcale nie orzeł, może biało-czerwony bocian? Czy zależy to od rozpiętości skrzydeł? Jak w ogóle wyglądają ptasie genitalia?

Generalnie kiepsko! Tylko 3 procent ptaków zachowało męski przyrząd. U większości skurczył się on do jakichś żałosnych wypustek na kuprze. Ptactwo pociera się tymi koniuszkami jelita u odbytu, szybki myk i ot cały seks. Także u orłów. Bo to nie orły mają prawdziwe jaja. Kandydatów na radnych z PiSu powinno ucieszyć, że największe penisy wśród ptaków mają… kaczory. Jeden, co prawda niepolski, ma podobno 40-centymetrowego chuja. I to z poskręcanym pędzlem na końcu.

To dopiero zgorszenie i nowy przejaw ojkofobii. Ulegających jej artystom wystawiających w Galerii Dobro podrzućmy jednak na usprawiedliwienie inne słówko tego rodzaju – anatidefobia. Oznacza ono lęk przed byciem obserwowanym przez kaczkę. Taplają się ich całe stada w polskim bajorku i co by nie zobaczyły, brzydko się kojarzy.

Stanisław Brzozowski